Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2008, 22:31   #291
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Karol Lipiński



W pustym wielkim pomieszczeniu do uszu małych gryzoni włóczących się na pierwszy rzut oka bezcelowo, dolatywała ładna, skoczna melodia. Jej źródłem, był mężczyzna stojący nieopodal. Trzymał w rękach mocno miotłę i zamiatał jednostajnie, przygwizdując przy tym wesoło. Jego sylwetkę, idealnie komponującą się z cieniami, tak jakby był ich częścią, rozjaśniło dopiero czerwone i słabe światło żarówki, do którego zbliżał się powoli.

Mężczyzna, miał na sobie jedynie wymięte spodnie od garnituru, więc doskonale można było dostrzec jak okropnie miał zdeformowane całe ciało. Był paskudny, jednak na jego uwłaczającej wszelkim walorom estetycznym twarzy, co rusz pojawiał się uśmiech…

Lipiński
dawno nie czuł się tak swobodnie, w końcu i on dorobił się własnego lokum z dala od całej reszty wampirów. Chyba głównie z tego powodu postanowił wynieść się z garażu znajdującego się obok Elizjum. Miał ochotę zaszyć się na tyle głęboko pod ziemią, żeby wreszcie mógł przestać ukrywać swą brzydotę przed innymi. Rozległe piwnice starego budynku znajdującego się na uboczu miasta były do tego idealne.

Właściciel z pocałowaniem ręki sprzedał cały dół, lokatorami budynku były już, bowiem częściej gryzonie niż ludzie. Do piwnicy można było dostać się jedynie za pomocą starego zsypu węgla i windy, ale i do niej trzeba było mieć odpowiedni klucz, którego jedyne dwie kopie posiadał Karol. Zabezpieczył się, więc należycie, przynajmniej jak na początek. Kolejne usprawnienia i niespodzianki miał zamiar zamontować w najbliższym tygodniu.

Dni mijały mu na sprowadzeniu starych gratów z garażu i resztek swoich rzeczy ocalałych z wybuchu. Nie chciał, aby Książę w zapędzie twórczości pozbył się rzeczy po Gustavie, gdyby do głowy przyszedłby mu remont garażu. Udało mu się sprowadzić również jedne ze swoich skrzypiec z Ukrainy, gdzie rezydował przed przydzieleniem mu nowego zadania, a także cały zestaw fraków i garniturów, od których był trochę uzależniony. Najważniejsze, że znów mógł dawać piękne koncerty dla swoich szczurzych przyjaciół.

A jeden z takich koncertów miał odbyć się już pojutrze i Karol robił wszystko, żeby się do niego solidnie przygotować. Wiedział już niemal o wszystkim co działo się w mieście…psy wypuszczone ze schroniska, razem z prawdziwą hordą szczurów sprawowały się doskonale. Co więcej służyły równie dobrze, jako środek komunikacji z Elizjum.

Nawet druga faza planu, jaką było przeniknięcie do posiadłości hrabiny, powiodła się mimo kilku początkowych ofiar. Jego szpiedzy znaleźli wejście, które w dniu ataku wykorzysta, tak żeby jego „ruchome oczy” mogły wyśledzić jego cel i poznać szybko strukturę budynku.

- Taak to będzie naprawdę trudne, możliwe, iż porwałem się z motyką na Słońce. – powtarzał podobnie, przez ostatnie dni, lecz nie przestawał w swych trudach A kluczem do niego mógł być Lalkarz, a dokładnie jego zlikwidowanie. Kompozytor czekał, więc tylko na sygnał od Księcia lub Archonta, do podjęcia próby wyśledzenia i zaskoczenia przeciwnika.

Liczył, że jednak kainici podejmą próbę dobrania się mu do skóry, Lalkarz mógł zniweczyć cały plan…plan, który Lipiński uważał za nie do końca poważny, a sam na dodatek zamierzał wpakować się w sam jego środek po żeby dostać tą przeklętą księgę.

A jedynej osoby, która mogłaby mu pomóc nie było w pobliżu. Znikła wzbijając się w powietrze jak ptak i nie odezwała się ani słowem od tamtej chwili. Nawet jego szpiedzy nie mogli jej wyśledzić co bardzo niepokoiło Nosferatu.

- Czy ma to jednak jakieś znaczenie? – zapytał sam siebie i spojrzał na swoją poranioną skórę. – Może to i lepiej, przynajmniej dzień, w którym mnie znienawidzisz, przyjdzie nieco później.

Mężczyzna ze smutną miną usuwał się powoli w cień pomieszczenia, a jego całe ciało znów zasłoniła ciemność. Po chwili podziemia wypełniła przepiękna melodia skrzypiec…
 
mataichi jest offline