Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2008, 12:21   #215
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tłumaczenie Liliel było całkiem nieźle umotywowane. A dowód, choć nieco łykowaty, smakował całkiem nieźle.

Nie komentując pewnych niedociągnięć w relacji Derrick udał, że nie dostrzega nic dziwnego w wyglądzie półelfki. I niezbyt go interesowało, czy dziewczyna uzna go za ślepego i łatwowiernego głupca, czy też nie. Dużo wyżej, niż opinię Liliel o sobie cenił święty spokój i nawiązującą się nić porozumienia.


Zbiegowisko składające się z trzech diametralnie się różniących grup Derrick normalnie ominąłby szerokim łukiem. Albo, całkiem racjonalnie, poczekałby i opatrzyłby tych, którzy przeżyli.
W tę awanturę z pewnością by się nie mieszał, gdyby nie Liliel, która z ochotą wyrwała się do przodu, najwyraźniej znudzona brakiem atrakcji urozmaicających podróż.

Oczywiście mógłby ją zostawić. Mógłby... Gdyby nie to, że czuł się za nią nieco odpowiedzialny, jako że miał półelfce towarzyszyć. Wzdychając za urokami samotnej podróży ruszył za dziewczyną.

Spotkanie było bez wątpienia nie należało do przyjacielskich, o czym świadczyły zarówno słowa, jak i spojrzenia, jakimi obrzucały się dwie grupki - pięciu ludzi i trzy krasnoludy. I wyglądało na to, że słowa, jakie padły z ust z jednego z bardów, wzywające do pokojowego rozwiązania sprawy są słowami wypowiadanymi niepotrzebnie. Bo jak przekonać kogokolwiek, że nie ma czegoś takiego jak zbiorowa odpowiedzialność...

Derrick dojechał do zwaśnionych grup i odezwał się, zanim Liliel zdążyła zabrać głos.

- Panowie - poparł barda - może jednak spróbujecie się dogadać.

- Dogadać się? - wrzasnął krasnolud. - Z nimi? Tym - klepnął rękojeść solidnego topora - sobie pogadamy!

- Dogadamy się jak nam zapłacą! - wrzasnął najbardziej zapalczywy z piątki ludzi. - Też umiemy machać żelazem!

Wizja pokojowego rozwiązania sprawy oddalała się galopem.

- Panowie, spokojnie. Nie kłóćcie się, tylko pogadajcie - powiedział Derrick.

Najwyraźniej jednak nie miał daru przekonywania i jego słowa spotkały się tylko i wyłącznie z uznaniem barda, gdyż reszta skierowała na Derricka nader ponure spojrzenia, zdające się mówić 'Nie wtrącaj się, bo oberwiesz...'

Zanim jednak niechętne spojrzenia zamieniły się w czyny głos zabrała Liliel.

- Panowie - powiedziała, a jej głos sprawił, że antagoniści zwrócili się w jej stronę, najwyraźniej zaskoczeni faktem, że kolejna osoba, tym razem baba, wtrąca się w ich sprawy - moglibyście mi odpowiedzieć na jedno pytanie?

Najwyraźniej to samo zaskoczenie sprawiło, że nikt się nie odezwał

Liliel odwróciła się w stronę Derricka i syknęła: - Daj mi te obrazki, medyku! - częstując przy okazji kuksańcem. Niemal wyrwała listy gończe z ręki Derricka i pokazując je wszem i wobec spytała:

- Widzieliście może którąś z tych osób?

- Albo czarodziejkę - dodała po sekundzie. Spojrzała wyczekująco na Derricka, ale ten nic nie powiedział.

- Nessę - uzupełniła swą wypowiedź Liliel.

Spojrzała na Derricka z wyrzutem. Najwyraźniej miała pretensje o to, że nie raczył opisać swej byłej towarzyszki.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 22-10-2008 o 12:28.
Kerm jest offline