Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2008, 13:44   #513
Wellin
 
Reputacja: 1 Wellin ma wyłączoną reputację
Manji, to pierwszy przypadek w którym wykasowałem przed wklejeniem dwa w pełni napisane wersje reakcji na twoje ostatnie wpisy. Dość powiedzieć, że nie nadawały się do zamieszczenia.

W twojej wypowiedzi zirytowało mnie wiele rzeczy, ale chyba przede wszystkim to, że unikasz prostego, uczciwego przyznania się do błędu. Ani też nie zastanawiasz się nad rozwiązaniem problemu. Przemieszczasz winę na wszystko dookoła, warsztat, profesjonalizm, okoliczności a następnie odwijasz się na poziomie personalnym, atakując graczy i koncepcję ich postaci.

Wypuściłeś bubla. I warsztat pisarski nie ma z tym nic wspólnego. Profesjonalizm nie ma z tym nic wspólnego. MG nie ponosi tu całej winy, bo choć powinien wprowadzić dyscyplinę i przykrócić tego typu wtręty wcześniej, to jednak TY to napisałeś tego posta.

Podobnie jak to ty sam, zamieściłeś swój przedostatni komentarz.

Nie lubię czegoś takiego. Jeśli dana osoba robił błąd, powinna postarać się go naprawić. A wszystko co od tamtego czasu zostało zamieszczone dąży do zatarcia/przeniesienia winy i tworzenia wyjaśnień po fakcie.

Mówiąc krótko, nie wierzę w sekstanse w Twoim ekwipunku. A już na pewno nie w twoich rękach w ostatnim poście. Z bardzo prostego zresztą powodu: sekstans opierając się na pomiarze odległości kontowej od horyzontu, jest na lądzie całkowicie bezużyteczny. Chyba, że jako przycisk do papierów. Podobnie jak busola, której przeciętna osoba nie potrzebuje, mogąc przy widocznym zachodzącym słońcu doskonale zorientować się w kierunkach świata. Koszt sekstansu da się ominąć. Obecność da się wytłumaczyć. Ale czysta bzdurność użycia go w tej sytuacji, już nie.

Nie było sekstansu. Są tylko tłumaczenia po fakcie.

Nie było także zastanowienia się nad choćby podstawowymi limitami zaklęcia Totemu. Bo pomijając już wszystko inne:

"Nie można jednak robić czynności, których dane zwierze nie zna (np. zmieniając się w małpę nie umie się pisać.)."

Zmieniając się w konia, nie może się korzystać z magii druidycznej. A to oznacza złamanie WSZYSTKICH ograniczeń narzuconych na funkcjonowanie zaklęcie, prócz długości przebywania w zwierzęcej formie. To nie był prosty błąd. To nic innego niż totalne zignorowanie systemowych limitów postaci.

Manji, proszę cię, zachowaj się uczciwie i nie unikaj odpowiedzialności za to co wklejasz na forum. Puściłeś bubla. To fakt, który nie podlega raczej dyskusji. Zamiast atakować innych, zastanów się lepiej co dalej, jak naprawić błąd i co zrobić aby dalsza wspólna rozgrywka miała sens.





Odnośnie spiral, życia, doładowane byłyby oczywiście ‘dodatnio’. Ale myślę, że patrzenie na to w taki sposób to trochę źle postawiona kwestia. Pierwsze pytanie jakie należy sobie zadać brzmi: czemu magia lasu ma układać się w spirale? Przecież koło i spirala to geometryczne twory przynależne do cywilizacji. Gdzie w lesie znajdziesz geometrię?

Ja wyobrażam to sobie trochę inaczej, choć oczywiście jest to tylko moja wizja tego jak świat wyglądać powinien.

Masz puszczę z całą jej różnorodnością. Tu młody las brzozowy. Tam stary dębowy bór pamiętający czasy pierwszego katana pełen ponurego krakania kruków. Gdzie indziej miejsce przesycone ostrym zapachem wywerny których gniazdo mieści się tam od wieków. Jeszcze gdzie indziej pusta przestrzeń wypełniona spokojną tonią wody o poranku osnuta woalem mgły.

Las jest różnorodny. W różnych miejscach posiada różny charakter. Różny nastrój. W świecie magicznym, te niektóre specjalne miejsca w których ‘aura’ lasu jest silniejsza są magiczne. W każdym tego słowa znaczeniu.

Mag patrzy na magię poprzez pryzmat nauki. Instrumenty pomiarowe, matematyka, teorie itp. Kapłan patrzy na magię przez pryzmat wiary, po części splatając ją z modlitwą. Druid POWINIEN według mnie patrzyć na to przez pryzmat emocji. Druid to z założenia systemowego pustelnik, spędzający czas w głuszy, najczęściej samotnie. Przesiadujący nad pokrytymi mgłą leśnymi jeziorami. Słuchający echa odbijającego się od ściany lasu. Wczuwający się w nastrój miejsca.

Tym jest dla mnie druid. Samotnik. Pustelnik. Szaman. Ktoś kto przebywa w lesie, lasem żyje. I nie mówi o odrzucaniu cywilizacji, ale po prostu nie ma z nią nic wspólnego.

Magia druidyczna to dla mnie magia subiektywna. Nielogiczna. Oparta na przeczuciach i instynktach. Szamanistycznie prymitywna w swojej naturze. Wyobrażam sobie druida jako osobę która nie będzie szukać „magicznych” miejsc. Ani spiral życia. Ale raczej próbować znaleźć miejsca święte dla niego. Czemu świętę? Bo na przykład brzozy rosną tu pięknie i to porusza w nim jakąś strunę. Albo widzi, że roślinność rośnie niezwykła, inna niż gdzie indziej. Druid jest w końcu, jakby nie patrzeć bardziej kapłanem niż magiem.

Tyle jeśli chodzi o postrzeganie miejsc mocy. Teraz o samych miejscach.

Jak dla mnie czegoś takiego, jak Manji opisał – miejsca które posiada własnego przypisanego do zadania zwierzęcego strażnika, nie uświadczysz w promieniu miesiąca jazdy. Bo obecność takiego strażnika świadczy, iż jest to potężne miejsce.

Postulowałbym raczej magiczne miejsca ‘niskiego’ poziomu. Zaczynając od ‘dołu’ skali pierwszym stopniem byłyby obszary niewielkiego podwyższenia poziomu pola magicznego wyczuwalne tylko dla potężnych druidów, z prostego powodu, że nie wpływa to na świat w żadnym dostrzegalnym stopniu. Nazwijmy takie coś miejscem pierwszego typu lub stopnia.

Kolejny poziom to polany, drzewa itp., gdzie da się wyczuć i zaobserwować magię delikatnie wpływającą na świat. Na przykład dany dąb rośnie przez wieki do rozmiaru znacznie przekraczającego normalny. Czy jest magiczny systemowo? Nie. Ale jest oznaką, iż w tym miejscu istnieje coś więcej niż zwykła materia. Druid nie czuje tu magii. Może za to przy odrobinie szczęścia wyczuwać nastrój danego miejsca. Nazwijmy to miejscem drugiego typu/stopnia. Są relatywnie częste. To w końcu magiczny świat.

Następny poziom to miejsca gdzie magia bezpośrednio wpływa na świat w delikatny sposób. Na przykład będzie to dany, pojedynczy prześwit w lesie. Podczas zachodu słońca jest jedna, jedyna, magiczna chwila w której promienie światła przechodzące pomiędzy drzewami układają się w niezwykłe wzory, tak jakby w powietrzu znajdowało się coś niewidzialnego.
Nie ma tu wizji. Nie ma głębszych znaczeń. Jest natomiast delikatny wpływ magii. Paradoksalnie, choć tego typu miejsca nie są bardzo rzadkie, są w olbrzymiej większości pozostają nieznane. Bo też są bardzo trudne do zauważenia. Tutaj też zaczyna się przewaga druida. Pozostając przez lata w danym obszarze, poznał te miejsca i te chwile w których magia lasu zostaje ujawniona. Zna je, i uważa je za święte, będąc gotowy poświęcić życie aby uchronić ulotne, delikatne cuda natury przed zniszczeniem.
To też byłby sposób dla druidów na odnawianie rezerwuaru mocy. Druid znający swój własny terem zna te miejsca i może z nich czerpać potencjał. Mógłby stanąć w promieniach zachodzącego słońca i zabrać to ledwo realne coś, unoszące się pomiędzy drzewami. Ale który druid zdecydowałby się zaryzykować iż zniszczy ten cud na zawsze?
Nazwijmy tego typu miejsca, miejscami trzeciego typu. Typowy druid żyjący na danym obszarze odkrył pewną ich ilość.

Ostatnim typem są miejsca faktycznie magiczne. Niech to będą gorące źródła. Niech to będą nawiedzone jaskinie. Niech to będzie cokolwiek. Niezmiernie rzadko spotykane. Jeśli na terytorium druida znajduje się choć jedno, druid może mówić o szczęściu. I tak, to są miejsza zasługujące na zwierzęcego strażnika.
Nazwijmy tego typu miejsca, miejszami czwartego typu. To potencjalnie potężne źródło mocy druidów i ich skarb.

Miejsca tego typu są rzadkie i pieczołowicie strzeżone. Czemu? Bo jeśli choć plotka o czymś takim dotrze do cywilizacji, druid może się spodziewać, odwiedzin maga lub czarnoksiężnika chcącego wybudować tam posiadłość. I gotowego wypalić las na dzień drogi dookoła, aby dopiąć swego. A druid, powiedzmy to szczerze, nie jest w stanie walczyć z przewagą liczebną i organizacją cywilizowanego świata.


PS. nie od rzeczy byłoby odnieść się do opisu wpływu pola magicznego jaką wspólnie ustaliliśmy przy okazji wprowadzania ograniczeń stabilności rytuałów. To w końcu zaakceptowana skala tego jak magia działa na danym poziomie i jak jest postrzegana.
 

Ostatnio edytowane przez Wellin : 22-10-2008 o 14:25.
Wellin jest offline