Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2008, 15:49   #15
Vampire
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
Rayan wyrwał się z letargu, który ustąpił miejsca bossowi nocy... Wstał ubrał się, wykąpał i jak miał w zwyczaju wypił lampkę wina, którą szykował sobie zawsze przez zapadnięciem w sen. Wyciągnął telefon i odebrał sms'a. Poniedziałek... dzień pieniędzy... ile dzisiaj się sprzedało i ile dzisiaj zarobię. Perfidnie uśmiechnął się do siebie czytając jak zwykle dobrą wiadomość. Schował telefon i odziany w garnitur wyszedł z domu. Zapalił papierosa i wsiadł do swojego wozu.



Najpierw interesy, potem przyjemności. Wszedł do wozu i zadzwonił do John'a Rox'a.

-Hallo? Tu Rayan, było coś na mnie? Ktoś od was się mną interesował? Czy wszyscy trzymają gębę na kłódkę? Kogoś uciszyć? I czy coś nowego?- szybko zwięźle i rutynowo. Jak zawsze w poniedziałek trzeba się zorientować czy ktoś nie miał zbyt dużo wolnego czasu i czy się nie interesował. W słuchawce zabrzmiała odpowiedź:

-Odpowiem Ci za dwie godziny góra. Miłej nocy Szefie...- rozłączył się. Tak jak zwykle, dwie godziny na pozbieranie wszystkiego do kupy i uporządkowanie spraw.

Pomyślał... "Dziś jest poniedziałek, dostawa towaru miała być... 16, tak więc za trzy noce. Jak trzy noce to jeszcze mają czas. Poza tym znają plany. Dobrze byłoby sprawdzić co w Elizjum, ale to dopiero po polowaniu..."

Uśmiechnął się i skręcił w prawo, zjeżdżając w South-East district. Tam miałeś zapolować. Rayan nie jest wampirem bez gustu, wręcz przeciwnie, ofiara ma być zadbana, ładna i nie być byle kim. To nie może być byle szczyl czy dziwka spod latarni. Podjechał pod pewne kasyno. Zaparkowawszy wszedł do środka i rozglądnął się za potencjalną ofiarą. Wybrał pewną kobietę w wieczorowej sukni...


Kobieta stała przy barku, tak więc ten podszedł również to tego barku i zapytał:

-Napije się Pani ze mną? - spytał, był pewien że odpowie tak...
-Jak Pan stawia... - odparła z lekkim znudzeniem.
-Dobrze... Dwa razy czerwone wino! - odrzekł, wiedział że trzeba zmienić taktykę. Kolejna kobieta zamęczana przez facetów, albo po prostu pusta. Zamówił wino dla siebie i dla ofiary. Niestety dziwnym trafem wylał jej na suknię kapkę tego wina. Oczywiście przeprosił ją i wyszedł. Wyszedł z baru i poszedł do damskiej łazienki. Zaczaił się za drzwiami... drzwi się otworzyły i gdy już miał skoczyć... poczekał. Weszła inna kobieta. Cud że go nie zauważyła... Po chwili weszła ofiara w brudnej sukni. Podeszła do lustra i zaczęła kląć na niego i jednocześnie wycierać mokrą chusteczką plamę. Powoli i cicho zaszedł ją od tyłu. Jak najbezczelniej w świecie stanął za nią przed luster i gdy już miała się odwrócić wbił kły w jej szyję. Po chwili gdy się nasycił przejechał językiem po ranie i wyszedł z kasyna.

Wsiadł do swojego wozu i pojechał do Elizjum. Jak zwykle zaparkował w tym samym miejscu i wszedł do Domu nad Klifem. Było dość spokojnie, czyli tak jak zawsze. Przesiedział tam trochę, dostał raport, jak zwykle zadowalający od Rox'a i po dwóch godzinach wyjechał by podzielić kasę ze sprzedanego przez tydzień towaru. Tym razem było to w domu jednego ze spólników.

Po obliczeniu kasy wziął swoją część i pojechał do swojego haven. Nalał lampkę wina i nim nastał świt zapadł w letarg...
 
Vampire jest offline