Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2008, 16:11   #526
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Wyszermir

Nie spodziewał się takiego przebiegu wydarzeń.

Hektor i Johann byli naprawdę mocno poturbowali, lecz to nie na rannych skupiła się uwaga Wyszemira. Zerkał on co rusz na Serafin, która wybawiła całą drużynę od większych kłopotów, używając niezwykłej mocy, pochodzącej z jej wnętrza. Nie mógł jej wcześniej wyczuć, więc teraz czarodziej z zaciekawieniem obserwował jej tajemnicze tatuaże, aż te całkowicie ustąpiły z jej ciała.

„Dobrze zrobiłem pozwalając pozostałym działać.” – starzec wykonał szybki rachunek zysków i strat w głowie, po czym pomógł zbierać z ziemi krwawiącego najemnika. Ten cierpiał jednak zbyt bardzo i nie wyglądał, aby gdziekolwiek był w stanie dojść. Najwyraźniej pazury zwierzoludzi musiały zawierać jakiś rodzaj trucizny.

Zielarz sięgnął do swojego niezastąpionego tobołka i wyjął z niego malutkie pudełeczko. Zawartością okazał się być biały drobny proszek. Starzec nabrał małą jego zawartość na palec i podstawił go do nosa cierpiącego Johanna.

- Zaciągnij się. Krasnalu pomóż mi z nim! Mishka wyłaź z krzaków i razem z Veneficą, pomóżcie Serafin pozbierać tego głupca. – Zawołał do pozostałych. Kiedy wreszcie udało się zaaplikować „lekarstwo” Johannowi, Wyszemira uśmiechnął się zadowolony.

- Potężny narkotyk. Przez najbliższe parę godzin, będzie jak zombie, nie wiem, jaki ból trzeba by mu zadać żeby coś poczuł. – Wyjaśniając działanie specyfiku, próbował pomóc w obwiązywaniu ran towarzysza, choć z jedną ręką nie było to najłatwiejsze.

- Teraz się nie możemy cofnąć. – powiedział głośno swym chropowatym głosem, widząc niepewność w oczach towarzyszy. – Podjęliśmy się zadania, więc musimy je wykonać. Rannym pomożemy lepiej dopiero, gdy opuścimy terytorium diabołów. Jaką decyzję podejmujesz Venefico?

Decyzja ostateczna należała właśnie do niej, a ta nie miała łatwego zadania. Jego stanowisko było jasne, choć wiedział, że poranieni nie przeżyją podróży przez wnętrza gór. Po raz kolejny dokonał trudnego wyboru.

Kiedy wreszcie znalazł się blisko Białowłosej, puścił do niej oczko uśmiechając się chytro. – Masz głos jak dzwon moja droga, o charyzmie nie wspominając. Cóż, chętnie porozmawiałbym na ten temat, jeśli kiedyś miałabyś na to ochotę. Teraz zadowolę się stwierdzeniem, że jest to spowodowane twoimi bardzo dobrze rozwiniętymi narządami oddechowymi, że tak sprośnie powiem.

„Oj masz czym oddychać, chętnie porozmawiałbym o tym i nie tylko porozmawiał, he he he”.

Jego myśli, chociaż nie były pesymistyczne, w końcu jakąkolwiek ścieżkę by nie wybrali, będzie podróżował w otoczeniu pięknych kobiet. Jego cel tylko chwilowo się oddalił.
 
mataichi jest offline