Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2008, 16:44   #185
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bez ochyby pojawienie się Ligęzy stanowiło ciekawy fragment sytuacji owej.

Pan Jaksa z zaciekawieniem przyglądał się znanemu infamisowi, któren, jak plotki głosiły, Boga i diabła się nie bał, za to swój honor dziwaczny miał i przestrzegał go ponoć skrupulatnie.
Sławą też wielką cieszyć się musiał, skoro imć Pogorzelski, w pysku zwykle mocny nad wyraz, jakowyś malusi się zrobił i z przerażeniem na rozmówcę swego spoglądał, jakoby z małodobrym tuż przed śmiercią się spotkał. I jak dziwnie rezon odzyskał gdy usłyszał, że osoba jego Pana Ligęzy nie interesuje.
I chociaż honorem dla niego słowa Pana Ligęzy nie były, to Pan Pogorzelski, miast do oczu infamisowi skoczyć, uszy po sobie położył.

Ciekawiło również Pana Jaksę, kim jest ów młodzik długowąsy, co wraz z imć Ligęzą podróżuje. Jednak niepolityczną rzeczą byłoby rozpytywać, a głupią pod kaptur zaglądać.
Nie chciał ów jegomość miana swego zdradzić, jego to była sprawa. I póki interesu żadnego nie miał, póty twarz swą kryć mógł w mroku.
I skąd zna Ligęzę Pan Mariusz.
O co można było później się rozpytać.

Miejsce na środku izby zrobiono bardzo szybko, mimo mamrotania Żyda, któren widać krwi z podłogi ścierać nie chciał. Odstąpili przeto wszyscy na boki, jeno Pan Pogorzelski na środku sali stanął i do pojedynku nawoływać zaczął. Pyszny i zarozumiały na powrót się stał, gdy Ligęza od niego odstąpił. Do pojedynku kompaniona swego przywołał, by ten u jego boku stanął. A Kozak ów, do zbója niż herbowego bardziej podobny, widno nieźle szablą machać musiał, skoro właśnie jego Pogorzelski wezwał.

Ochota brała Pana Jaksę, by do pojedynku się zgłosić i z Kozakiem sił spróbować, wszelako Pan Mariusz szybciej to uczynił. Widać palił się do owej walki, a pewnie i z Kozaki walczył już nie raz, bo na swego adwersarza patrzył, jakby już miarę na trumnę mu szykował. I raczej nie po to, by go z pantałyku zbić i pewności zbawić. Szabla Pana Mariusza na używaną patrzyła i jeśli w dłoniach właściciela swego do stanu takiego doszła, to i szanse duże miał Pan Leszczyński, by Kozaka owego do piachu posłać. Co i tak zbyt łatwą śmiercią by było, jako iż po twarzy sądząc, Pana Mateusza przeciwnik w rzezi herodowej bez oka mrugnięcia uczestniczyć mógł i raczej z rąk małodobego na świat tamten wyruszyć powinien.

Stanął Pan Jaksa z boku, podle ściany, by nie walczącym pod nogi nie włazić, a i Pana Pogorzelskiego kompanionów na oku mieć, jako że na cnotliwych i honorowych nie wyglądali.
Dyskretnie jeno pistolet sprawdził, co by w razie kłopotów ze strony kompanów Pana Pogorzelskiego porządek móc zrobić.
 
Kerm jest offline