Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2008, 20:30   #18
Kagonesti ZW
 
Kagonesti ZW's Avatar
 
Reputacja: 1 Kagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłość
Bishop:

Gdy się odwróciłeś, Angela na chwilę zamarła. Podniosła na moment brwi, jakby chciała coś powiedzieć, ale idąc z powrotem nie usłyszałeś jej głosu.

[MEDIA]http://mendokaze.googlepages.com/TRACK1.mp3[/MEDIA]

Wszyscy:

Pokój Jeffersona był jak zwykle skromny, choć dziś ewidentnie i na szybko przerobiony na salę odpraw - dodano tablica holocyfrową, i magnetyczny stół, Kilka ławek, flaga USA powiewająca z boku koło doniczki z kwiatkiem oraz herb GS nad jego stolikiem, a także zdobione biurko za którym rezydował Jefferson. Nie był bowiem sam. Jak się okazało z tyłu sali stał ktoś, kogo obecności mało kto się mógł spodziewać. Nawet patrząc na niego, z trudem uwierzyliście że to on. Człowiek legenda. Generał, którego zasługi przyniosły Wielkiemu Syndykatowi ogromne korzyści, ktoś kto zaczynał od szeregowego a skończył na generale. Generał Miller. To, że tu był mogło oznaczać tylko, że to coś cholernie wielkiego znów się szykuje. Niepokoił fakt, że wszystko wskazywało z udziałem was. Nastała całkowita cisza, którą przerwał dopiero pułkownik.


płk. Jefferson:

Witajcie drogie owieczki, dziś kazanie przeprowadzi generał Miller. Człowiek, któremu nie moglibyście podskoczyć koło pięty. Jeśli jednak macie coś głupiego do powiedzenia - skierował swe słowa w stronę Fare'a - Lub do odwalenia jakiś numer - tym razem odwrócił się wymownie w stronę Blaine'a - To wiedzcie, że szybko stracę cierpliwość i ten ktoś będzie całował swoją dupę do końca życia. Teraz do rzeczy... - pułkownik spojrzał w stronę milczącego i stojącego prosto generała, który niczym patriota wpatrzony był w sztandar, a następnie wyjął z kieszeni mały pilot. Skierował go w stronę drzwi, i wcisnął przycisk na nim. Drzwi zatrzasnęły się momentalnie, a zaraz po tym pokryły się piszczącą warstwą zagłuszającą wszelkie próby podsłuchania wnętrza
- Od teraz wszystko co tu powiemy, jest ściśle tajne, o najwyższym stopniu utajnienia. Przypominam, że ujawnienie którejkolwiek z takich informacji zwalnia ze służby wojskowej i kieruje na przymusową resocjalizację wyższego stopnia. Mam nadzieję, że to zrozumiałe. O reszcie opowie wam sam generał Miller.
Wywołany do tablicy dowódca, podszedł do niej pewnym krokiem. Jefferson wcisnął kolejny przycisk na swym pilocie, kierując go wpierw w stronę projektora. Tablica była sprzężona ze stołem i obie te rzeczy niemal jednocześnie zapaliły się białym błyskiem, po czym zaczęły wyświetlać zaprogramowane wcześniej obrazy. Tablica pokazywała przypuszczalnie jakieś zdjęcia terenów na Bliskim Wschodzie, zaś stół pokazywał rozmieszczenie jednostek i budynków w formie hologramowej. Miller odwrócił się na pięcie i stanął do was przodem. Przez dłuższą chwilę lustrował was wzrokiem, przeżuwając ślinę. Strzelił raz obcasami, po czym odezwał się. Jego głos był wyraźny, z czystym amerykańskim akcentem.


gen. Miller:

- Witam z rana żołnierze. Jestem generał Miller, ale to już wiecie od pułkownika Jeffersona. Zostałem wybrany do pokierowania waszą kolejną misją. Wy zostaliście wybrani by ją wykonać, i już mogę wam powiedzieć, że zostaniecie wrzuceni w największe g*wno jakie mogło w ostatnim czasie powstać - po tych słowach spauzował na moment, stając lekko bokiem do tablicy. Kontynuował, cały czas zachowując formalny ton - Waszym celem będzie infiltracja tajnej bazy należącej do SOK, a mieszczącej się na pustyniach Iranu - po tych słowach, tablica wyświetlała kolejno obrazy, pokazujące zebrane przez wywiad zdjęcia i dane. Waszą uwagę skupiały zdjęcia pokazujące coś jakby ledwo widoczne pod piaskiem komory silosów. Wasza intuicja nie myliła się, Miller rozwiał szybko wątpliwości - Baza ta pełni jednostkę kontrolną nad ukrytymi pod ziemią silosami, najprawdopodobniej z uzbrojonymi głowicami nuklearnymi. Celem numer dwa, będzie przejęcie nad tymi silosami kontroli. Wy jednak tego bezpośrednio nie wykonacie. W misję zaangażowani będą agenci Wielkiego Syndykatu. Razem będzie ich czterech - tymi słowami rozpoczął swój pochód w kółko, trzymając dłonie za plecami. Postawa nadal była prosta jak betonowy mur - Pewnie zapytacie, że skoro już agenci angażują się w akcję, to po co wy tam jeszcze? Otóż wywiad doniósł, że Arabowie posiadają w najważniejszych ośrodkach niewidoczne skanery, które potrafią odkryć czy ktoś jest agentem czy też nie. Dlatego będziecie musieli je dezaktywować. Gdy już wam się to uda, agenci wejdą na teren bazy i zajmą się resztą. W akcji weźmie jeszcze udział inny oddział, który zajmie uwagę części regularnych wojsk irańskich z okolic, dzięki czemu odwróci to uwagę tamtejszych dowódców. Jednak musicie wiedzieć, że jakiekolwiek odkrycie nim wejdziecie na teren bazy, skończy się niepowodzeniem. Baza ta otwiera się trzy, cztery razy do roku by uzupełnić wyposażenie i zapasy. W momencie zagrożenia, baza zamyka się, a cały cholerny tabun Arabów przez tydzień przeczesuje teren i atakuje pobliskie bazy - generał Miller zatrzymał się na chwilę i spojrzał na was zimno i stanowczo - W razie pojmania, nie przyznamy się do was. Na terenie wroga będziecie zdani prawie tylko na siebie - stanął przy Jeffersonie i dokończył swą przemowę - Pomoże wam jednak nasz człowiek w ich bazie. On nie może zostać odkryty, dlatego za wszelką cenę musicie zapewnić mu ochronę i dyskrecję. Do bazy też będziecie musieli dotrzeć, bowiem jest gdzieś w okolicach miasta Semnan. Waszą bazą wypadową będzie baza "Striker" w armeńskim mieście Goris. Przedostaniecie się przez zalane tereny Azerbejżanu do Morza Kaspijskiego, skąd podwodnym transportem dostaniecie się na Wielką Pustynię Słoną. Tam wedle naszych danych mieści się baza. Misja ma najwyższą wagą narodową, jeśli się nie powiedzie, skażecie naród na klęskę i kompromitację w oczach całego świata - tymi jakże wyniosłymi słowami, podsumował swój monolog. Jego twarz wciąż była beznamiętna, jakby w ogóle nie obchodziło go to co sądzicie o tym co usłyszeliście - Jeśli macie jakieś pytania, to jest to dobry czas by je zadać. Jeśli nie, pułkownik Jefferson powie wam jeszcze o szczegółach organizacyjnych i logistycznych.
 
__________________
"You can have power over people as long as you don't take everything away from them. But when you've robbed a man of everything, he's no longer in your power." Aleksandr I. Solzhenitsyn.
Kagonesti ZW jest offline