Jak widzę nieźle idzie, przynajmniej jak na początek.
Prawdę mówiąc sądziłem, że równocześnie będziecie się tymi szabelkami okładać. Tak jest mniej ciekawie
I widzę również, że się będę musiał nieźle przyłożyć do swojego posta.
Ale, jako rzecze MG, jest trochę czasu
EDIT:
Albo ja czytać nie umiem, albo coś nie pasuje...
Cytat:
Napisał kset Mariusz rad z wygranej, wspaniałomyślnie życie kozakowi darował. Wyglądało na to, że i tak poczekać musi na koniec pojedynku kamrata, sam bowiem włączyć się nie mógł. Gdy tak obserwował toczącą się walkę usłyszał nagle przyjacielskie ostrzeżenie Pana Jaksy |
Czyli Pan Ankwicz już walczy.
A kawałek później (czyli w następnym poście) stoi jak byk:
Cytat:
Napisał Junior I wiele czasu nie minęło kiedy tak się stało. Nijak radości Panu Ankwiczowi to nie dało. Jeno zebranym, choć kozaczkowie wiadomi innego widoku się spodziewali. Nie bardzo pacząc na to począł Mateusz gotować się do walki. Szablicę odpiął i na stole złożył. Okrycie wierzchnie zdejmował. I wtedy rozległ się krzyk, a chwilę później ktoś z samopału przyłożył. |
Zatem według tej relacji Pan Ankwicz jeszcze swej walki nie rozpoczął.
Prosiłbym bardzo o ujednolicenie zeznań