Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2008, 12:50   #25
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
W karczmie przy jednym stole zasiedli i ku jej zdziwieniu wylądował przed nimi z impetem dzban piwa, które dziś rozdawano chyba nieodpłatnie. Silia piwo pijała rzadko, żeby nie rzec wcale, toteż pierwsze łyki mocno rozgrzały trzewia a i słodko zmysły przytępiły.

Bawiła się przednio, nawet podczas tańca z De Singwą, którego obdarzyła przepraszającym uśmiechem bo trochę jej się wstyd zrobiło, że tak na niego wcześniej naskoczyła. Miło też jej się rozmawiało z kompanami, szczególnie w towarzystwie rudowłosej Eli, która, przyznać musiała, temperament miała równie ognisty co jej rude loki. A i chyba Elev zerkał na Bethy dość wymownie jakby w oko mu wpadła, choć może się Silii tylko wydawało.

Czas mijał dość błogo wśród śmiechów i gwarnych rozmów. Nagle w drugim końcu karczmy ktoś podniósł się z krzesła i podszedł do ich stołu. Dostrzegła twarz Garika, oczy jego rozbiegane i krok niewyraźny, co mówiło jasno, że pijany już w sztorc jest jak to miał w zwyczaju. Widząc, że ojciec jej tu zmierza Silia jakby się w sobie skurczyła i głębiej chyba zapadła się w drewnianą ławę. Mężczyzna potężną pięścią w stół przyłożył, aż ten zachybotał. Z Garika chłop był wielki, żylasty, o ogorzałej twarzy i bujnym zaroście. Każdy we wsi wiedział, że to nie ojciec jej prawdziwy, tylko mąż jej matki, która, gdy ją brał wraz z posagiem, brzemienna być już musiała. Nie było też tajemnicą, że to pijak i awanturnik co ochoczo i często rodzinę okłada, szczególnie zaś gdy wypije, czyli prawie co dzień.

- Silia, ty kurwie nasienie, nie za dobrze się dziś bawisz? - wybąknął zapijaczonym głosem i zachwiał się lekko bo wlewana w siebie od świtu gorzałka mocno go już ścięła - Powiedz żem się przesłyszał, że się na wyprawę do zamku wybierasz! Robota w polu i obejściu czeka! Same utrapienia z takim darmozjadem. Dość, że nic nie pomocna to na całe dnie tylko znika, po lesie ganiać lub przesiaduje u tego szarlatana zdziadziałego, bogowie raczą wiedzieć cóżże tam wyprawiasz. Jam powiedział i powtórzę: jak z De Singwą pójdziesz, to gołymi rękami nogi z dupy wyrwę!

Silię oblał rumieniec, bo się mocno przed towarzyszami zawstydziła, że muszą być świadkami jej rodzinnej scysji. Wstała dumnie, podbródek wysoko uniosła i ojczymowi prosto w twarz rzuciła:
- Już postanowiłam, że pójdę Gariku - zawsze mu po imieniu mówiła, nawet wówczas gdy jeszcze pacholęciem była - A ty mnie morałów nie praw. Przywilej ten ci nie dany, boś nawet moim ojcem nie jest.
- Ja ci wyprawie! - chłop się nie na żarty obruszył - Tak ci skórę złoję, że cię rodzona matka nie pozna! W dupie ci się chyba dziecko przewróciło. Ja nie jestem ojcem? Jak morda kolejna do wykarmienia, to wtedy żeś dziecko moje niby, ale jak ojcowskie słowo prawie, tom już nie ojciec tedy?
Dziewczynę za rękę chwycił i ku jej protestom zaczął z karczmy wywlekać. Silia oponowała przez moment ale, że drobna była a Garik wielki jak dąb to pogodziła się szybko, że tamten ma przewagę i bronić się przestała.
Choć Garik surowo wyraził się na temat jej wyprawy z De Singwą to Silia i tak była przekonana, że rankiem się z domu wymknie póki ojczym jeszcze nie wytrzeźwieje i z łoża nie zdąży wyleźć. Ona jest przecie do wielkich czynów stworzona, a nie żeby we wsi zapomnianej przez bogów sczeznąć z wycieńczenia, bo jej głupi ojczym każe przy krowach i w polu harować.
 
liliel jest offline