Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2008, 00:43   #488
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Nathiel nie odezwał się ani słowem zarówno wtedy gdy obserwował działania Phaere jak i później siedząc wraz z innymi przy ognisku i pożywiając się tak potrzebną wojownikowi porcją pieczonego mięsa. Gdyby poświęcił choć odrobinę uwagi jego smakowi mógłby dojść do wniosku, że łowczyni należą się w tym względzie słowa uznania. On jednak nie miał do tego zupełnie głowy. Jego myśli skupiły się ciasno wokół jego własnych działań. Ironia - to najlepsze słowo jakim mógłby je opisać. Zaledwie dzień wcześniej pomimo zmęczenia rzucił się w toń jeziora by ratować tą istotę, przekonany, że w pewnym sensie jest jej to winien. Teraz zaś... Jej los był mu w zasadzie obojętny. Zastanawiał się nawet czy nie byłoby lepiej gdyby umarła. Może ta cholerna bariera przestałaby wtedy istnieć? Im dłużej się nad tym zastanawiał tym bardziej zaczynał w to wierzyć.

Twarz wojownika wciąż była spokojna, jednak w jego wnętrzu od dłuższego czasu narastała frustracja. Nie chodziło już nawet o to, że nienawidził tego przeklętego lasu, więżącej go magicznej klatki czy będącego jej konsekwencją poczucia bezsilności. Najbardziej nie dawał mu spokoju powód, dla którego najwyraźniej nie mógł opuścić tego miejsca. Bariera oceniała ich. Klasyfikowała na dwie grupy mówiąc niejako "zło nie przekroczy mego progu". Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, chyba nie pomyliła się w jego przypadku...

Nagle, wyrwawszy się z przemyśleń zauważył, że ich sytuacja najwyraźniej diametralnie się zmieniła, a wiele z tego, co właśnie wydumał straciło na aktualności. Jeśli wzrok go nie mylił, a uważał to za mało prawdopodobne, nie był już niczyim więźniem. Ktoś inny mógłby pomyśleć, o drugiej stronie medalu i powiedzieć, że nic ich teraz nie chroni przed czyhającym w lesie niebezpieczeństwem, jednak drow nie dbał już o to. Nie miał powodów by się lękać. Nic go już nie ograniczało, przy pasie tkwił jego wierny sejmitar a ponadto zapadał zmrok - kolejny sprzymierzeniec mrocznego elfa.

- ...Długa noc... - szepnął pod nosem po czym powtórzył swe słowa głośniej tak, by wszyscy mogli go słyszeć. - Zapowiada się długa noc.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline