Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2008, 12:36   #88
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Dolina Słoni 20.00 - 20.10

Snop światła z latarki dziewczyny rozjaśnił panujący w chacie półmrok. Omiotła strumieniem światła pierwsze pomieszczenie i nie widząc w niej nic godnego uwagi postąpiła kilka kroków dalej.




Wnętrze chaty


Dotknęła dłonią maty zasłaniającej wejście do drugiego pomieszczenia. Materia była zetlała, nieprzyjemna w dotyku, pachniała pleśnią i zgnilizną. Ostrożnie odsunęła zasłonę na bok.
Tu półmrok był głębszy.
Skierowała latarkę w kierunku majaczących pod ścianą kształtów. Snop światła wydobył z mroku jakaś skrzynię, rozpadający się ze starości kosz pleciony z wikliny, a w kącie...

Simone
wzdrygnęła się i o ledwo stłumiła okrzyk przerażenia. Na rozpadającym się sienniku leżał na wpół przykryty, wyschnięty szkielet.





Włosy i rozpoznawalny mimo procesu mumifikacji kolor skóry nie pozostawiał wątpliwości. Ta kobieta, była BIAŁA. Co prawda słabe światło nie pozwalało tego stwierdzić z cała pewnością, lecz wydawało się że mogla mieć 40 - 50 lat.

Usłyszała za sobą kroki.
To z odbezpieczona bronią zjawili się Tim i O"Connor. Obaj widząc ciało wciągnęli tylko głośno powietrze i jak Niemka zaczęli bacznie oglądać kąty chaty.

Simone patrzyła dalej na posłanie, trup wyraznie ją zafascynował. Kucnęła i przyświeciła latarką wydobywając z ciemności kolejne szczegóły. Na palcu jednej ręki tkwiła obrączką, a w drugiej...
W drugiej trup zaciskał stary, skorodowany rewolwer.

Obok spoczywał otwarty, pożółkły ze starości zeszyt.








Pozostali na zewnątrz członkowie grupy uważnie przepatrywali okolicę. Ślad był wyrazny i nawet po zmroku nie istniało niebezpieczeństwo zgubienia go tym bardziej, że Imani jasno dawała do zrozumienia gestami by ruszyć kierując się nim dalej.

Przez cały czas z obawą patrzyła na chatę najwyrazniej rozdarta miedzy strachem i chęcią pójścia do Paddyego. Jej nerwowość udzielała się pomału innym, von Strachwitz co chwile spoglądał na zegarek, Africia wyglądała na nieco wyczerpana i odpoczywała oparta o pień drzewa, jedynie Kit obserwował okolicę.
Zrobił kilka kroków w kierunku zarośli i przykucnął.
- Chyba wiem dlaczego nazywają to miejsce Doliną Słoni - stwierdził.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 25-10-2008 o 12:39.
Arango jest offline