Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2008, 15:19   #115
Van der Vill
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Mordimer, Abri oraz Bugg

Tileańczyk z wyrazem obrzydzenia na twarzy wysłuchał wytłumaczeń Mordimera. Parokrotnie zdawałoby się, że miał już odpowiedzieć, ale w ostataniej chwili zawsze się rozmyślał - chyba dobór słów rozmówcy pozbawił go wszelkich argumentów.

- Jak sobie uważacie. - powiedział w końcu, kierując nos w stronę sufitu. - Miałem się tylko dowiedzieć, czy czegoś nie potrzebujecie. Skoro nie... cóż, bene.

Skierował się z powrotem w stronę schodów. Nie wiadomo, czy specjalnie ignorował oznaki walki, czy po prostu nie zauważył krwi na koszuli Mordimera. Niewątpliwie zaś chciał się od was jak najszybciej oddalić. Na progu mruknął jeszcze:

- Acha... z rana nadjedziemy po skrzynię. Tylko ona jest nam potrzebna. Przetransportujemy te cenne pamiątki w bezpieczniejsze miejsce. - wbił wzrok w oczy Mordimera. - Potrzebujemy ochrony. Nie pogardzilibyśmy kimś, kto już tak dobrze sie sprawił, a stawka byłaby wiele wyższa. Przekaż to swojemu przełożonemu, kmiocie.

Co powiedziawszy, trzasnął drzwiami.

Nathaniel

Minęło ledwie parę minut, kiedy rozlokowałeś się w celi, gdy Neumann znowu posłał po ciebie. Zdawać by się mogło, że ten człowiek nie zna dobrych manier. Jednak lepiej byłoby nie mówić mu tego w twarz.

Gdy drzwi się zamknęły, okazało się, że jesteś w jego komnacie z nim sam na sam. Słynny inkwizytor stał przy oknie, wpatrując się w kapiący deszcz.

- Wygląda na to, że twoi ścigani przyjaciele się pokazali. - mruknął cichutko. - Tylko jedna z grup, które wysłałem, dotąd nie wróciła. Łącząc to z jeszcze jedną plotką, znalazłem miejsce, w którym mogą aktualnie przebywać.

Odwrócił się do ciebie. Na jego twarzy malował się szeroki uśmiech.

- Cóż, to chyba idealna okazja do tego, by pokazać, czy bardziej umiłowałes sobie Szwadron czy służbę kościołowi. Ruszamy za parę minut. Może trochę ryzykuję, ale - powiem ci szczerze - nie cierpię stać w miejscu, gdy dzieś indziej coś się dzieje. Masz się stawić na dziedzińcu. Jak najprędzej. Znajdzie się jakiś rumak, byś dotarł tam godnie, jak ja. Mam nadzieję, że nie zrobisz niczego głupiego, bracie. Wierzę w ciebie. A teraz już wyjdź, chcę przez ten moment być sam.

Nie odezwawszy się ani słowem, zamknąłeś za sobą drzwi. Wygląda na to, że za chwilę czeka cię podróz z powrotem.
 
Van der Vill jest offline