Francesca dokładnie słuchała wypowiedzi Kentana już sama nie była pewna czy wolała zmierzyć się z nieobliczalnymi kobietami w walce, czy też z mężczyznami. W końcu doszła do wniosku iż wszystko jej jedno bo nie ma w planach się z nikim bić, gdyż wszystko pójdzie gładko. Skąd tyle optymizmu w myślach wampirki? Może to po prostu towarzysz rozmowy i jego niesamowity urok osobisty tak na nią podziałał?
Kobieta zaplanowała już, że przyjdzie tu w nocy, gdyż przeczuwała pełnię.
Francesca przeciągnęła się na cudownie wyrzeźbionym krześle, gospodarz zgodził się oprowadzić je po dalszych częściach dworku.
-Domyślam się, że miłe panie nie szukają Lionory zupełnie w ciemno. Mogę wiedzieć dokąd prowadzą ślady?-
Francesca spojrzała pytająco na Nessę, która oznajmiła, ze musi coś załatwić w mieście.
>>> Do czego to wszystko zmierza?<<< spytała samą siebie. Nie miała zamiaru iść z czarodziejką, musiała przecież zostać i zobaczyć inne błyskotki i skarby tego dworku.
- Ślady nie są wyraziste, ani wiarygodne. Jedyny trop który posiadamy pochodzi z ballady, a jest tym miejscem górniczy obóz krasnoludów...-
Powiedziała prawdę, jakże to rzadko się zdarzało. Idąc z Kentanem starała się zapamiętać każdy szczegół i każdą możliwość ucieczki.
Nie zamierzała zostać tutaj długo i przy pierwszej lepszej sposobności chciała się ulotnić. Żałowała trochę, perspektywa spędzenia tu nocy była kusząca tak samo jak wyobrażenie słodyczy krwi gospodarza. Musiała jednak zachować siły.
__________________ Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia... |