Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2008, 17:59   #490
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem zastanowił się głęboko nad pytaniem postawionym przez przyjaciółkę. Jak ustalić wiarygodność wizji. Sen, jawa, proroctwo. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. W jaki sposób ustalić granicę? W myślach przywołał ostatnią noc w zajeździe i dziwny sen, nie objawienie jego boga. Budził się wtedy po wielokroć, nie będąc pewny swego stanu. Nawet teraz nie mógł być pewien, że nie śni.
-Owszem możliwe.-odparł z namysłem- Dla bogów czas nie ma znaczenia. Zsyłając wizję, łączą mądrość przeszłości, z możliwą przyszłością, by naprowadzić nas na właściwą ścieżkę. Trafiają się różnym istotom choć przypuszczalnie te uzdolnione magicznie mogą mieć większa podatność. Kapłani czy magowie, nie jest to duża różnica. Zwłaszcza w tym świecie.-skończył łapiąc się na tym, że rozpoczyna długie i pewnie nudne dla łowczyni rozważania nad wiarą i bóstwami. Dodając do tego fakt, że większość wiązała się z przemyśleniami Anzelma, nie dającymi się w żaden sposób potwierdzić, postanowił zakończyć wywód.

-Mimo wszytko sen to jedno. Interpretacja pochodzi od człowieka i jest zupełnie inną kwestią. Widząc te same zdarzenia zapamiętasz je inaczej, a szczegóły są ważne. Nie możemy mieć pewności, że Phaere, nawet jeśli mówi prawdę dobrze zrozumiała przesłanie, tym bardziej jeśli nie znamy jego źródła. Magia potrafi wiele, zachowajmy ostrożność.

Pojawienie się Fosth'ki skierowało rozmowę na luźniejsze tory. Choć być może po prostu wyjaśnili już sobie z łowczynią wszystko. Kapłana rozdrażniło wzmianka czarownicy o barierze. Odbierał ją jako złośliwość pod jego adresem. Nie wypowiedziana wprost myśl, sugerowała mu iż czarownica nie rozumie jak ktokolwiek może mieć problemy z przejściem, a przecież osobnik taki siedział obok. Nie podejrzewał Fosth'ki o takie intencje, choć z drugiej strony po incydencie przy nieznajomej mógł zasłużyć sobie na takie traktowanie.

Starał się nie odstępować Maureen, lecz gdy łowczyni postanowiła znów opuścić obozowisko, nie mógł jej zabronić. Z niepokojem obserwował jak łowczyni zagłębia się w las. Czuł się bezsilny i nie potrafił zaakceptować tego stanu.
Zajęcia takie jak czyszczenie broni, odzieży, pranie bandaży nie zajęły mu dużo czasu. Zamknięty w klatce nie wiedział co ze sobą począć. By zająć ręce począł ćwiczyć na młodym drzewku rzuty nożami. Wraz każdym celnym trafieniem, jego gniew słabł, a w głowie kiełkowały nowe plany.
Czyszcząc ostrza był pewien jakie powinien teraz podjąć decyzje. Z wnętrza swego tobołka wyciągnął księgę, daną mu przez Maureen. Wyprostował wyrwane kartki i wsadził we właściwe miejsca. Żałował, że musi oddać książkę w takim właśnie stanie, choć nie przedstawiała już dla niego tak wielkiej wartości jak kiedyś. Skoro Zivilyn, lub inne sprzyjające jej bóstwa nie potrafią znieść jego obecności, nie będzie się narzucał, zbyt dumny był na to. Sam znajdzie sposób by rozerwać wszystkie bariery, tak te na polanie, jak i te między światami. Dopóki łowczyni nie powróciła włożył księgę pomiędzy jej rzeczy.


Zniknięcie bariery zauważył dopiero po dłuższym czasie, jak więzień który pół życia spędził w celi, po upływie chwili zauważa otwarte kraty. Podobnie jak drow podszedł do zagadnienia uszkodzenia bariery teoretycznie, tracąc więź z rzeczywistością. Dopiero uwaga Nathiela sprawiła, że rozejrzał się wokoło. Poczucie ulgi zmieszało się z obawą, co by było, gdyby zauważyli zniknięcie bariery w środku nocy.
-Rozejrzę się po okolicy.-oznajmił stanowczym tonem. Z swoich rzeczy zabrał noże i kij, po czym pomaszerował w las. Gdy zniknęły ograniczenia tym mocniej zaczął się dusić we wnętrzu małej polany.

[ukryj="Sayane"]
Wszedł głębiej w las. Zwierzęta czujne nie uciekały na jego widok. Lasy należały do Tein'er, wiec musiały być przyzwyczajone do widoku humanoidów. Po kilku próbach udało mu się trafić rzuconym nożem małego króliczka. Pochylając się na jego wnętrznościami rozpoczął rytuał.
-Wzywam Cię Nerullu. Wiem, że przybyłeś tu za mną i wiem też, że twa moc tutaj jest mniejsza niż pośród setek innych światów. Zbliża się wojna. Nie Ty jeden przenikasz do tego świata, a Twój przeciwnik staje się silniejszy dzięki swym wyznawcom. Pamięć o Tobie zginie zaś wraz z moją śmiercią. Czułem jak Twój gniew zlewa się z moim, gdy trupie kości rozpadały się w drobny mak. Mogę Ci pomóc, sprawię że ludzie poznają cię, uwierzą, a biorąc tą plagę za twoje dzieło, zaczną się bać, urośniesz w siłę. Znajdę nekromantę i zniszczę go ku twojej chwale. Zostawię Ci ten świat na własność. W zamian zaklinam Cię byś w zwolnił mnie z obowiązku i otworzył nam drogę do Sigil.-naciął ranę i krwią przypieczętował pakt. Owinął rękę bandażem i powrócił do obozowiska.
[/ukryj]
 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 25-10-2008 o 20:34.
Glyph jest offline