Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2008, 23:18   #19
Crys
 
Crys's Avatar
 
Reputacja: 1 Crys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwu
Szeryf wciąż wyraźnie okazywała im swoją pozyję i zarazem udowadniała, jak bardzo nie zasługuje na miano jakiegokolwiek dyplomaty. Malin zaczęła poważnie zastanawiać się nad tym, jakie cechy zaważyły nad wyborem Regine na to stanowisko i miała nadzieję, że zestawu tych właśnie cech nie mieli po prostu jeszcze okazji poznać.
Starsza Bruja skończyła swoją tyradę i bez jakiegokolwiek pożegnania wyszła z sali konferencyjnej, rzucając jedynie na odchodnym coś w rodzaju groźby, która jednak zdecydowanie nie zrobiła na nikim wrażenia. Langhammer podążył tuż za nią, wybitnie zdenerwowany i poirytowany. Tak. Charakterologiczny przekrój przez klan Brujah. Hirschówna poważnie zaczęła zastanawiać się nad dołożniem swojej cegiełki do przedstawienia, ale ostatecznie postanowiła się jeszcze wstrzymać.
Napięcie, które przed wyjściem poprzedniej dwójki, dało się prawie pokroić nożem, znacznie opadło. Malin cicho westchnęła i przeniosła spojrzenie na stojącą wciąż bez ruchu Arashi. Wiolonczelistka po krótkim pożegnaniu również opuściła salę, zabierając ze sobą futerał, który zamieszkiwała jej potęga.

Słowa Gustawa były zaskoczeniem. Nie ich treść, lecz sam fakt, że przemówił nad wyraz jasno i treściwie, szczególnie, że Bruja słyszała, że doktor Skagand swój czas w Elizjum poza rozprawianiem z równie... specyficzymi naukowcami, przepędza na mamrotaniu do siebie. Naprawdę wyglądał na zadowolonego i jakby usatysfakcjonowanego. Malin zaczęła się zastanawiać, czy doktor już wymyślił wstęp do kolejnej swej rozprawy i miała niejasne przeczucia, że takowa dotyczyć miałaby Brujahów. Kiedy Gustaw usadowił się przy stole i zapadł w miekką skórę fotela, uśmiechnęła się do jego pleców z sympatią. Może i był nieco szalony, ale niewątpliwie ciekawy.
Wyszła bez pożegnania, zamykając za sobą cicho drzwi, aby nie przestraszyć nagłym trzaskiem oddanego rozmowie doktora i nie odpowiadając na natarczywe spojrzenia zebranych w Elizjum Kainitów wsiadła do windy.


Dwadzieścia minut później Malin Hirsch mocowała się ze skrytką pod łożkiem, klnąc przy tym niemiłosiernie na wykonawcę tak zmyślnego ukrycia swoich własnych Desert Eaglów, czyli na siebie.
- Zero praktyczności. No kobieto po prostu zero. - prychnęła do swojego odbicia i szybko zaczęła rozpinać haftki sukni, po czym powiesiła na wieszaku i wydobyła się z czeluści swojej sypialni, wędrując przez salon do garderoby. Odwiesiła sukienkę, między inne, wciągnęła przez głowę czarny top i wsunęła w ciemne dżinsy. Do naszykowanej torby spakowała bluzę, swój portfel, zapasową ładowarkę i laptopa, a także ostrożnie włożyła kasetkę ze swoimi skarbami. Nie, nie brała wszystkich, ale jeżeli trzeba będzie i współtowarzysze w misji wyrażą chęć i z nimi będzie mogła podzielić się jakąś bronią. Tak, niezaprzeczalnie BYŁA Brujahem, a porozmieszczane w różnych częściach domu skrytki z napakowanymi nierzadko srebrem magazynkami, najlepiej o tym świadczyły.
Boso przeszła do swojego gabinetu i usiadła za biurkiem.





Spojrzała na otwartą teczkę z napisem „Frank” i uśmiechnęła się drapieżnie. Ten dzień naprawdę był udany. Nie tylko ze względu na misję, którą otrzymała od, pośrednio, Księcia, co mogło zdecydowanie pchnąć jej salonową karierę na nowe tory (albo pogrążyć i to doszczętnie), ale także z powodu kolejnego celnego uderzenia w swoich wrogów. Telefon do Laury był tylko formalnością.

Zaparkowała swój samochód na podziemnym parkingu Mariotta i pięć minut przed czasem, lekko zastukała w drzwi z numerem 336 i nie czekając na zaproszenie, nacisnęła klamkę i weszła, obijając sobie nieco kolana pokaźną torbą.
 

Ostatnio edytowane przez Crys : 25-10-2008 o 23:26. Powód: as always kosmetyka :P
Crys jest offline