Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2008, 10:12   #89
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zbliżyła się do wyschniętego ciała kobiety. Przykucnęła obok i bacznie je obejrzała w poszukiwaniu przyczyny zgonu, choć tej nie trudno się było domyślić z powodu wciąż tkwiącego w jej dłoni rewolweru.
- Rana wlotowa czaszki w okolicy skroniowej. Kula utkwiła prawdopodobnie w mózgu ponieważ nie wyszła na wylot.

Tim podniósł zakurzoną książkę, która prawie rozsypywała mu się w dłoni.
-Mogę? - zapytała po chwili Pythona i zaczęła przeglądać zeszyt począwszy od ostatniego wpisu w dzienniku, który oznaczony był datą 11 listopada 1938 roku. Kobieta była z pewnością autorką, co zdradzały smukłe eleganckie rzędy liter, które z pewnością wyszły spod kobiecej dłoni. W dzienniku była mowa o chorobie, choć część tekstu była całkiem niewidoczna i zatarta. Jej wzrok zatrzymał się dłużej na wyrażeniu: "le... ...berculoides". Środek linijki był niemożliwy do odczytania, ale zlepek liter jednoznacznie się jej z czymś kojarzył.

- "le... ...berculoides" – przeczytała Simone na głos i zapadła w zadumę. A potem dodała przejęta:
- Szlag! - i odrzuciła od siebie brulion wpatrując się w swoje dłonie, w których jeszcze przed momentem tkwiła książka - Patricku wyjdź stąd jak najszybciej do reszty. Ja i Tim i tak już dotykaliśmy dziennika. No dalej, wyjdź stąd! – wrzasnęła ponaglająco.

- "le... ...berculoides" – zacząła analizować na głos – część liter jest wytartych lub niewidocznych ale prawdopodobnie pierwotnie było tu napisane: lepra tuberculoides. To medyczny termin określający wyjątkowo złośliwą odmianę choroby Hansena.- spojrzała już spokojniej na Pythona Ta odmiana jest co prawda mniej zaraźliwa, ale za to... śmiertelnie groźna.
- Nie sądzę jednak by prątki przetrwały tak długo – zaczęła go uspokajać - choć nie możemy być pewni z czym dokładnie mamy do czynienia. Poza tym współczynnik przenoszenia choroby jest bardzo niski, to pocieszjące... Przypominam jednak, że najczęstszym sposobem zarażenia jest droga kropelkowa, jednak można zarazić się także przez dotyk. Czyli potencjalnie zarazić się mogliśmy dotykając pamiętnika – spojrzała z niepokojem na Pythona - Standardowo wylęganie się choroby trwa długo, od 9 miesięcy, nawet do 15 lat. I leczy się ją antybiotykami, więc moje obawy są raczej na wyrost...
Mimo to wyjęła z plecaka menażkę z wodą oraz kawałek mydła, po czym zakasała rękawy i zaczęła gorliwie mydlić dłonie aż po łokcie.

- Tim, ty też dokładnie się umyj. I w razie czego obserwuj się wnikliwie i sprawdzaj, czy nie pojawiają się niepokojące symptomy. Jasne plamy na skórze, utrata czucia, skurcze, krwawienie, brak odruchu mrugania. - zaczęła wymieniać z pamięci jakby cytowała podręcznik medyczny. Wreszcie przerwała i poważnie spojrzała na PythonaAlbo najlepiej powiedz mi niezwłocznie jeśli zaobserwujesz cokolwiek nietypowego. A teraz chodź. Wynośmy się stąd jak najszybciej.

Pośpiesznie opuściła chatę, ale zatrzymała się kilka metrów od reszty grupy.
- My... - nie wiedziała jak zacząć – To znaczy ja i Tim dotknęliśmy czegoś i możliwe, że... - czuła się mocno zakłopotana – My mogliśmy się czymś zarazić. - Na razie nie chciała rzucać w eter terminami medycznymi żeby nie wywołać ogólnej paniki – Szansa na to jest minimalna... Mimo to sądzę, że powinniśmy trzymać się z dala od was. Wydaje mi się, że jeśli nawet zostaliśmy zarażeni przez prątki, choroba objawi się najwcześniej za kilka miesięcy ale nie powinniśmy ryzykować. Nie wiem na jak złośliwy szczep mogliśmy natrafić. Afryka pełna jest niezbadanych chorób, o których istnieniu lekarze nie mają nawet pojęcia... Powinniśmy wystrzegać się rozmowy w bliskiej odległości a także dotyku. - zerknęła na brata z miną winowajcy – Wybacz mi, Eryku. Choć nie ma powodu do niepokoju, tą chorobę leczy się antybiotykami i nie jest w obecnych czasach prawie zupełnie śmiertelna – to „prawie” zabrzmiało jednak złowieszczo.
- Simone – usłyszała zmartwiony głos swojego brata – Powiedz wreszcie o jaką chorobę chodzi.
Dłuższą chwilę milczała ze wzrokiem wbitym w ziemię. Gdy się wreszcie odezwała głos jej się załamał:
- Trąd. – wyrzuciła z siebie i ciężko westchnęła - Mogliśmy zarazić się trądem...
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 26-10-2008 o 10:17.
liliel jest offline