Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2008, 11:45   #45
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Piętrzące się góry śmieci i walające się po asfalcie uliczki odpadki, stanowiły olbrzymi kontrast z soczystą zielenią łączki na której, jeszcze kilka chwil temu stali. Otaczały ich wysokie betonowe budowle, przypominające mu industrialne miasteczka na Północy Stanów. Z tym, że tutaj wszystko było pokryte grubą warstwą tłustej, czarnej jak smoła sadzy. Całe otoczenie wydawało się tonąć w różnych odcieniach szarości… nawet powietrze wydawało się gęste od mroku… promienie słoneczne w ogóle się prawie nie przebijały przez ołowianą warstwę śmierdzącego smogu.

Stali blisko siebie rozglądając się wokół… Tim analizował po kolei każdą ważną dla nich informację. Nie wiedział gdzie są, a podstawą przetrwania w nowych warunkach jest jak najszybsze poznanie okolicy. Wokół nie było żywej duszy… a duszne i zanieczyszczone powietrze wydawało się nawet przyćmiewać blask Acheonta. Rangers wyjął z plecaka trzy chusty, na pustyni zawsze świetnie chroniły przed kurzem i piaskiem, a tutaj cholera wie co wisiało w powietrzu, zresztą sadza bardzo szybko mogła przedostać się do płuc… o konsekwencjach wolał nie myśleć. Podał jedną chustę Dagacie – kobieta spojrzała na niego podejrzliwie, ale przyjęła po chwili wahania podarunek. Sam kucnął przed Karolinką i zawiązał jej materiał wokół szyi, zasłaniając jej delikatnie usta i nos. Co do świetlistej kuli to nawet nie bardzo wiedział czy ma ona usta… więc Acheont podobnego prezentu nie otrzymał.

Zresztą miał tylko trzy chusty, a wolał je dać kobiecie i Karolince. Kobieta dała mu się już poznać jako odważna i zdeterminowana, bez Karolinki także byli bezbronni, a kula wydawała mu się najmniej przydatna – akurat w tej kwestii postanowił kierować się czystym i wyrachowanym pragmatyzmem.

Zdjął karabin z ramienia i przypiął do szelek z przodu kamizelki taktycznej. Teraz będzie mógł w każdej chwili szybko przyłożyć broń do ramienia i oddać strzał. Zrobił kilka kroków po mokrym od ścieków asfalcie i to co zobaczył w przerwie między stojącymi pawie obok siebie budynkami zaskoczyło go.

- Patrzcie – wyrwało mu się do reszty. Wskazał dłonią w kierunku wysokiego, zbudowanego z masywnych i topornych modułów budynku, wznoszącego się, aż pod niebo. Wieża przypominała mu skręcony siłą jakichś mitycznych Gigantów skalny blok… kolumnę podtrzymującą ciężki, zasnuty dymem Firmament, by nie spadł im na głowy.

Nagle usłyszeli huki wystrzałów… czułe i doświadczone ucho Rangersa mówiło mu, że w odległości około pół – mili, ktoś strzela z broni średniego kalibru. Jednak dziwny syk, kończący każdy wystrzał, mówił mu, że tego typu amunicji na pewno nie znał.

Kroki uciekających usłyszeli chwilę przed tym, zanim zobaczyli trzech mężczyzn biegnących w ich stronę. Tim wycelował do nich z M4…ale nie otwierał ognia. Wyrazy twarzy trzech odzianych w łachmany mężczyzn mówiły mu, że to ich goni przeraża ich bardziej, niż wycelowana w nich broń żołnierza.

- Uciekajcie, puszka się zbliża! – rzucili w ich kierunku i nie zwalniając minęli ich. Miarowy i donośny łoskot anonsował tę „puszkę” – czymkolwiek by ona nie była. Timowi zdawało się, że słyszy w tym zgiełku odgłos gąsienic ciężkiego pojazdu, ale modlił się w duchu by się pomylił.

- Uciekamy – krzyknął do reszty i wskazał im kierunek, gdzie zmierzali łachmaniarze. On sam wyjął z ładownic granat „Hellfire” i załadował nim granatnik. Ruszył jako ostatni za nimi.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline