Wątek: Ia Drang 1965r.
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2008, 22:39   #57
Sahtrok
 
Reputacja: 1 Sahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodze
Kiedy Stefan wlepił Troyowi niańczenie jeńca podczas drogi do Albany, snajper niezbyt się ucieszył. Po prawdzie to w zasadzie przeklął się w myślach za pomysł brania jeńca ... Nie dość, że nie dawało się z niego wycisnąć nic użytecznego, to teraz zamiast iść na szpicy i skupiać się na wypatrywaniu potencjalnego zagrożenia, musiał pilnować Vieta ... Do tego za każdym razem kiedy widział otępiałą twarz jeńca i przekrwiony prowizoryczny opatrunek, gdzieś w głębi duszy odzywał się głos sprawiający, że czuł się winny. Jezu, przecież to idiotyczne, czuć się winnym tego, że postrzelił żółtka, który nie zawahałby się sekundy zabić Troya, gdyby miał taką okazję ... Jednak idiotyczne, czy nie, tak właśnie było i snajperowi cholernie niedobrze było z tym uczuciem ...

Ruszyli w stronę Albany, droga wlokła się niemiłosiernie, a jeniec wciąż sprawiał wrażenie zupełnie nieobecnego i obojętnego na wszystko co dzieje się wokół. Nawet "Pieprzony" przestał się wgapiać nienawistnym wzrokiem w Vieta, widząc, że jego zabójczy wzrok i groźne miny nie odnoszą żadnego skutku. Stefan dogonił ich po paru minutach, ale zupełnie nie kwapił się do przejęcia jeńca, za to co parę kroków wgapiał się w zdobyte niedawno mapy.

Dotarli do brzegu dżungli i na komendę Stefana oddział zatrzymał się. Ski chwilę podumał na przemian wpatrując się w pas dżungli na południu i swoje mapy, wreszcie wydał dyspozycje odnośnie wycinki drzew, zawołał radzika i połączył się z X-ray. Troy z aprobatą przysłuchiwał się zamawianiu wsparcia ogniowego na potencjalne pozycje Vietów. Dwie minuty później usłyszeli znajomy wizg pocisków i pas dżungli na południe od nich zamienił się w piekło. Ruszyli na wyznaczone pozycje ..

Ziemia trzęsła się od kolejnych wybuchów, salwy śmigały im nad głowami. Huk wybuchających pocisków mimo kilkuset jardowej odległości nieprzyjemnie dudnił w uszach.

Na środku LZ eksplodował pocisk. Wybuch zatrząsł Troyem tak mocno, że ledwo utrzymał się na nogach. Kiedy odruchowo wrzasnął "- Padnij usłyszał świst kolejnego pocisku. Rzucił się na ziemię. Za wolno ... Eksplozja targnęła nim jak szmacianą lalką, poczuł uderzenie w plecy i wylądował twarzą na ziemi. Siła uderzenia wypompowała całe powietrze z jego płuc, świat zawirował jak szalony, a uszy zaatakował wysoki pisk, żeby po parunastu długich sekundach podczas których Troy ze wszystkich sił starał się złapać oddech ustąpić miejsca głuchej ciszy. Kiedy wreszcie udało mu się zaczerpną powietrza poczuł, że usta ma pełne krwi. Wypluł ją wraz ze sporym kawałkiem nadłamanej górnej jedynki i podniósł sie na klęczki. Na szczęście krew była tylko efektem paskudnie rozciętej wargi, ale podnosząc się poczuł tępy ból nad lewą łopatką. Sięgnął ręką w tył i namacał kilkucentymetrowe rozcięcie w mundurze. Rana krwawiła, ale niezbyt obficie. Troy stanął na nogach i rozejrzał się dookoła.

Ski leżał na ziemi parę metrów od niego nie dając żadnych oznak życia. tuż obok niego Slo próbował właśnie wstać z ziemi nieprzytomnie wodząc dookoła błędnym wzrokiem. Z prawej strony jego hełm był lekko zdeformowany, a spod niego wąską strużką wyciekała krew. Troy zataczając się jak pijany ruszył w ich stronę kiedy usłyszał głuchy jęk, obejrzał się i dostrzegł leżącego w trawie sapera. Kiedy spojrzał na jego ramię nie wytrzymał. Ukląkł i zaczął wymiotować ...
 
Sahtrok jest offline