Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2008, 09:33   #78
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Słońce leniwie czaiło się ponad czaszą chmur, które w szalonej rotacji formowały widok nieboskłonu. Stalowe kształty przypominały o nawałnicy jaka się przetoczyła. A w bojaźliwych i głupich osobach budziły obawy kolejnych deszczy i huraganów. Niesłusznie.

Obraz pożogi i zniszczenia nie pozostawiał wątpliwości. Mógł się podobać. Staszek czuł gdzieś w głębi ukłucie dumy i wzruszenia, kiedy objawiała się potęga natury. Czy właśnie w takich chwilach techniczne społeczeństwo przypominało sobie jacy to są malutcy wobec siły żywiołów natury? Czy to w takich chwilach budzi się bojaźń? Ludzie przypominają sobie z czego powstali? A może jedynie zamykają się w sobie, odwracają wzrok i idą do swych laboratoriów by obmyślić szalony sposób by przy następnej okazji zakuć Naturę w kajdany i nie usłyszeć jej głosu?

Z drugiej strony przed oczyma Staszka były zniszczone drzewa, trawy, zieleń. Uszkodzone domy, samochody. Nieszczęśliwi ludzie. Pozbawienie plonów, żywności, dachu nad głową. Być może życia…? Werbena aż wzdrygnął się na tę myśl. O nie! Nie winił Natury. Jej nie da się winić. Postępuje zawsze sprawiedliwie. Dla Niej niema krzywdy lub nagrody. Jest tylko to co ma być. Czasem tylko złość powodowana jakimiś eksperymentami które zakłócają równowagę. Irytacja dziecinną zabawą jakich technokratycznych mężów.

Staszek splunął na ziemię, poczym podszedł do srebrnego sedana. Otworzył bagażnik, by wydobyć ze zgromadzonych wiktuałów słoik ogórków, paczkę twarogu i kilka kawałków dobrej domowej kiełbasy pieczołowicie wędzonej wobec przepisów Starki.

Jakkolwiek by na sprawę nie spojrzeć cała pożoga zdawała się zjawiskiem najwyżej lokalnym. A czyż to nie oznacza że warto nie zwlekać ze śniadaniem?

Sztuczce poszły ruch. Podsmażona kiełbasa była całkiem smaczna. Bardziej niż rozmowa jaka miała miejsce przy jedzeniu. Werbena przysłuchiwał się wymianie zdań, choć widać było że mało go interesuje w porównaniu z posiłkiem.

Może z wyjątkiem dość ciekawej postawy chłopaka. Jego spostrzeżenia i giętkość myślenia wywoływały życzliwy uśmiech na twarzy.

Czy też z wyjątkiem nerwowości i frustracji widocznej w każdym słowie i geście Dagmary. Ależ Ona musiała być niezadowolona. I trudna na co dzień. Czy rozsądnie było umawiać się z nią na kawę? Zasępiony otaksował sylwetkę dziewczyny. Tak, było.

Dagmara wstała, wyciągnęła telefon. Młody zaczął się krzątać sprzątając po posiłku. Staszek dołączył do niego zbierając naczynia. Wspólnie zanieśli do kuchni, kiedy Marek począł walić w drzwi najpewniej budząc gospodarza. Ciekawe że zasady savoir vivre nie mówią nic o budzeniu dżentelmenów którzy zaniemogli w toalecie.

- Pomoże mi pan przepchnąć samochód Dagmary do warsztatu?
Staszek zdziwił się pytaniem.

- Słuchaj… - podrapał się po głowie – Czy to na pewno dobry pomysł? Na pewno ma auto casco. Dostanie jak nie nowe auto to teraz zastępcze, a serwis wyklepie. Nie wnikam czy macie tu narzędzia. Ale tu chodzi tez o części. Stworzyć błotnik, szybę czy maskę? Może nie przesadzaj. Zwłaszcza że nawet jak uda się Tobie coś z nim zrobić, to nie sądzę aby właścicielka poczuła się lepiej. To sprawa… głębsza.

Do końca nie wiedział czy wyraził się jasno. Czuł olbrzymi dyskomfort poruszając ten temat. Właściwie to najchętniej opuścił by to domostwo i jego problemy. Może z wyjątkiem jednego. Niedokończona kwestia wizji…
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline