Konto usunięte | Jedno pomieszczenie, tak wielu ludzi.
Przywykła do przestronności Filharmonii Arashi, która jeszcze kwadrans temu stała zapatrzona w rzekę, myśląc o bezmiarze świata i jego ciągłych zmianach... czuła, że zaraz się udusi – i to nawet bez maski na twarzy. Najchętniej otworzyłaby okno, wyjrzała przez nie, chłonąc skóra ziąb frankfurckiej nocy... Nie miała jednak zamiaru uchodzić za typową Toreadorkę – laleczkę, której się robi słabo z byle powodu. Siedziała więc sztywno na taborecie w kącie pomieszczenia i tylko uspokajająco gładziła futerał wiolonczeli.
Słowa Langhammera były niejako odbiciem myśli Yamady i przynosiły pewną ulgę, choć obute były w formę surową i pretensjonalną. To naprawdę dziwne, że mimo lat życia w samotności, wampirzyca wciąż odczuwała jakiś rodzaj komfortu psychicznego, gdy jej uczucia były podzielane przez inną istotę. Głupi odruch, a jednocześnie tak trudny do pozbycia się...
W trakcie przemowy Lothara, Toreadorka odruchowo spojrzała na siedzącego niedaleko Malkaviana, zastanawiając się czy i jemu przez głowę przeszła myśl, że Brujah jest ofiarą jakichś manii prześladowczych - na co mogły wskazywać jego liczne spekulacje.
Mimo jednak iż odruchowo wysnuła takie przypuszczenie, nie mogła definitywnie odrzucić teorii Kainity, w każdej znajdując właśnie - to grube szycie nici, o którym mówił Lothar... tę ciszę, gdzie powinna być jakaś nuta.
W efekcie więc uznała, że dobrze mieć kogoś takiego w orkiestrze.
Poczekawszy uprzejmie, aż Brujah skończy, sama odezwała się, odnosząc do jego słów: - Podobnie jak Lothar-san – skłoniła głowę uprzejmie w stronę Brujaha - Nie jest mi zbyt miłe tłoczenie się tutaj, choć uważam, że mając na uwadze przede wszystkim dobro zadania, powinniśmy też uwzględniać opcje spania w hotelu w sytuacjach, gdy będzie to odpowiedniejsze dla misji. Co się tyczy środków lokomocji, to nie posiadam własnego. Zazwyczaj lubię poruszać się pieszo, a jeśli już zachodzi taka konieczność – taksówką. Niemniej umiejętności w zakresie jazdy samochodem opanowałam... choć niestety dość dawno, bo za poprzedniej pieśni. Wracając jednak do przyczyny naszego pobytu tutaj, osobiście uważam, że powinniśmy po prostu spotykać się zawsze w tym miejscu godzinę po zapadnięciu zmroku. Omówić poczynione kroki i zaplanować kolejne. Uważam, że najefektywniejsi będziemy dzieląc naszą orkiestrę na dwa segmenty, wtedy moglibyśmy działać naraz w dwóch miejscach, a i – jako że pracować przyjdzie nam w parach – będziemy w stanie się ubezpieczać, więc nikt nie zaginie bez wieści. Obecnie więc, jeśli przystaniecie na mój pomysł, proponuję podzielić się na dwie grupy, aby jedna zrobiła oględziny kościoła, zaś druga – miejsca zajścia, które obejrzeliśmy. Następnego dnia będziemy mogli znów się tu spotkać i zdać raporty. Póki co, to tyle moich przemyśleń. W istotę poszukiwanego stworzenia na razie się nie zagłębiam, bo za mało mamy danych, co w prostej melodii prowadzi do wniosku, że... musimy być gotowi na wszystko.
Tym dramatycznym wręcz epilogiem, Arashi skończyła mówić. Mimo że przemawiała długo i malowniczo, ani słowem nie wspomniała o sobie, nie przedstawiła swej przydatności dla grupy... Trudno jednak określić czy było to zwykłe przeoczenie, czy celowy zabieg.
__________________ Konto zawieszone. |