Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2008, 13:19   #148
Tixon
 
Reputacja: 1 Tixon nie jest za bardzo znany
Będzie tego dużo. Postaram ograniczyć się do około 30.

Oto moje typy:
Tolkien - Hobbit - za niezwykły klimat, który zdołał mnie oczarować. Książkę czytałem stosunkowo późno, więc byłem w stanie odnieść ją do wcześniej poznanych - i co zadziwiające, wygrała z nimi. Czym? Może samym wątkiem wyprawy po skarb smoka? Może tradycyjnymi wręcz istotami myślącymi: hobbity, elfy (nie te dobre, milusie), krasnoludy, trolle, gobliny, wilki, orły, smok(i)...
Tolkien - Władca Pierścieni (+ Sill) - wspaniały świat, własna mitologia i historia (Wojna o pierścień jest taka malutka w porównaniu z wojną z Morgothem)
Le Guin - Zmiemiomorze - głęboka, wspaniała historia o losach Geda... Brak w niej walk z kilkunastoma orkami na raz, a życie potężnego Arcymaga może zależeć od kaprysu dziewczyny... albo chłopaka :> Za to jest magia oparta na prawdziwych nazwach, ciekawy świat i tajemnica smoków
Sapkowski Wiedźmin - Niby zwykła saga dziejąca się w nibylandi, jakich ostatnio wiele. Ba, do tego fantastycznego świata przeniesiono wszelkie wredne elementy naszego : politykę w jej negatywnym znaczeniu, chucie, wulgaryzmy... i dało to w rezultacie świat w którym wprawdzie nie chcielibyśmy zamieszkać, jednak tak realny (nawet biorąc pod uwagę mantikorę blokującą drogę...). Ciekawa kreacja bohatera - pogromcy potworów, jego walka z przeznaczeniem (a może go nie ma?) i styl pisania AS sprawiają, że Wiedźmin wytrzymuje ostrą konkurencję zagranicznych autorów.
Zelazny Amber - bohater(książę Corwin) + fabuła(odzyskanie pamięci i walka o tron) + świat (Jeden jest prawdziwy Amber, a reszta to jego kopie) + narracja (pierwszoosobowa, fenomenalna - potrafię otworzyć książkę na dowolnej stronie i zacząć czytać) = miejsce w tej dziesiątce
Patricia McKillip - Mistrza Zagadek - piękna, poetycka powieść (czy tylko kobiety potrafią pisać takie?)... Ziemwładca wyspy Hed wyrusza w podróż aby rozwiązać zagadkę trzech gwiazdek na jego czole.
Gailman - Nigdziebądź - główny bohater, zwykły mieszkaniec Londynu (Nad) pomaga rannej dziewczynie. Dzień później zjawiają się dziwni mężczyźni podający się za jej braci, a wyglądający jak para zabójców. Bohater pomaga dziewczynie, przekazując jedną wiadomość a ta znika obiecuje zniknąć z jego życia. I znika. Czyżby to był koniec? Nie, to dopiero początek kłopotów bohatera ^-^
Oprócz niezwykłej fabuły, warta uwagi jest postać głównego bohatera, którego określić można jednym prostym słowem - ciamajda
Gailman -Amerykańscy Bogowie - czy po Nigdziebądź, autor jest w stanie nas czymś zaskoczyć? Zdecydowanie tak. Tą książkę umieszczam na liście bez najmniejszych wątpliwości.
George R. R. Martin - Pieśń Lodu i Ognia - elf zdenerwował się w końcu i kazał mi ją przeczytać. Ją, znaczy się dwa pierwsze tomy (z obecnie planowanych 6) będące w posiadaniu biblioteki (oba grubo ponad 800 stron:>)... no to zacząłem czytać - pierwsze 100 stron było ciekawe lecz miałem kłopot z zapamiętaniem bohaterów - kto jest żoną tego a tego, jak maja na imie ich dzieci i które jest które... Ale potem, gdy intryga rozkręciła się, problem ten zniknął. Gdy zaczęła się wojna, wiedziałem, że książka jest znakomita. Po skończeniu drugiego tomu, że wspaniała... Teraz muszę znaleźć czas na tomu III i IV (tak duże, że podzielone na dwie części) i czekać aż napiszą się kolejne... Muszę więc tłumaczyć, czemu jest na tej liście?
Leiber - Przygody Fafryda i Szarego Kocura -Klasyk, to raz; klimat todwa; archetypy bohaterów są numerem trzy. Wystarczy.
Pratchett - Cykl Świata Dysku - jest to niesamowicie humorystyczny cykl, który zawiera masę paradoksów i absurdów naszego świata, oraz zmusza do myślenia.
Glean Cook - Czarna Kompania. Opowieść z punktu widzenia najemników, mroczny świat bez cukierkowych elfów i gburowatych krasnali, za to pełen słabych ciałem i duchem ludzi.
Elizabeth Haydon - za naprawdę dobrą opowieść w magicznym świecie. A także za narrację i dialogi. Wszystko jest na fenomenalnym poziomie.
C.J. Cherryh - Cykl Forteca - cykl zaskakujący w każdym calu. Mamy świat, gdzie istnieje magia, jest nowo powstałe (3 pokolenia to bardzo niewiele) królestwo zbudowane na gruzach wielkiego imperium oraz jego nieprzyjaciel za rzeką (ale jak na razie zagrożenie z tej strony nie jest wielkie). Mamy nieufnego króla, dwóch królewskich synów i egoistycznych baronów - samo to by wystarczyło do zbudowania smakowitych intryg... Lecz autorka robi nam na przekór i wszystkie te sprawy teraźniejsze są trywialne w porównaniu do wielkiej wojny prowadzonej przez dwóch magów, z których jeden jeden jest aktualnie martwy i nie może się z tym pogodzić . Mało tego - do gry zostaje Sprowadzony (i to dokładnie) ktoś, kto ma być atutem w ostatecznym rozdaniu... Jednak coś idzie nie tak i ten Joker okazuje się być niewinnym młodzieńcem nie znającym nawet zasad gry... A potem jest jeszcze ciekawiej, bo obydwa wątki zaczynają się łączyć, ale tylko kilka osób świadomych prawdziwego niebezpieczeństwa. Dobra, dosyć o tym :P
Alan Dean Foster - Spellsinger - Bardzo nierówna książka, zawierająca przezabawny i ciekawy świat, wyraziste postacie i sinusoidalną narrację. Aczkolwiek bardzo prawdopodobne, że tłumacz miejscami miał problemy i to wynika po prostu z tego. No cóż, z tą wadą trzeba się pogodzić, bo warto...
Jack Vance Lyonesse - historia rozgrywająca się na zatopionej wyspie. kilku władców marzących o hegemoni, nie pałający do siebie sympatia magowie, których jednak ogranicza prawo o nie ingerowaniu, baśniowy świat (w którym są prawdziwe elfy!), a w tle tragiczna historia jednej z księżniczek. Bardzo wzruszająca, co trzeba przyznać.
Gordon Dickson Smok i jerzy - facet zajmujący się historią wieków średnich, trafia na skutek eksperymentu (a raczej za narzeczoną, która brała w nim udział) do ciała średniowiecznego smoka. A od tego tylko się zaczyna znakomity cykl
Bradley Mgły Avalonu - i znowu za wspaniały klimat oraz znakomite ukazanie legendy Króla Artura
Martha Wells - Śmierć Nekromanty. Mógłbym powiedzieć, że to Hrabia Monte Cristo w wersji fantasy, ale to po prostu dobra i trzymająca w napięciu książka.
Patricia A. McKillip - Wieża w kamiennym lesie. Teoretycznie jest to bardzo prosta historia o rycerzu wyruszającym z misją uwolnienia księżniczki zamkniętej w wieży. Teoretycznie jest smok strzegący skarbu. Teoretycznie zbliża też sie wojna. W praktyce to wszystko okazuje się jednak bardzo... bardzo.. po prostu bardzo. I zakończone jest w sposób zwalający z nóg.
Erikson - Maltazańska księga poległych. Jak z Martinem - czytałem dwa tomy (plus trzy nowele) i mam apetyt na więcej.
Beagle - Ostatni Jednorożec - Powieść fenomenalna, wzbudzająca żywe emocje, zasłużona pierwsza 10 (bo jeśli mnie jest w stanie wzruszyć...). Jest to absolutny klasyk.
Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu - jedna z najlepszych polskich książek fantasy.
Oldi - Droga miecza. I od razu powiem, że ma u mnie absolutnie pewną 8, z dużymi szansami na 9[w 10 punktowej skali ocen]. Jest po prostu taka dobra, co więcej, okładka zawiera sama prawdę. Ale i tak nie zdradza do końca, czym jest książka. Że humor? I owszem. Że zakręcona i niepowtarzalna? Tak, zdecydowanie. I jeśli zapytacie mnie, czy warto czytać, śmiało odpowiem, że tak.
W tym świecie broń obdarzona jest inteligencją, ma własną historię, wierzenia, tradycje, a ludzi uznają za Przydatki. Coś co może być, nie musi.
A co na to ludzie? Nic nie wiedzą. Żyją spokojnie w swoim emiracie, będącym odpowiednikiem wschodu - najbardziej kojarzyło mi się to z kulturą Chin z elementami Bliskiego Wschodu. Klimatu dodają obco brzmiące słowa na określenie czegoś (władców i tym podobnych), imiona i rodzaje broni (na szczęście na samym końcu jest 9 stron z rysunkami, nazwami i opisami uzbrojenia używanymi w powieści).
Ważną rolę w historii odgrywa filozofia kraju. Streścić ją dosyć trudno, bo składa się na nią kilkaset lat historii i tradycji, ale spróbuję. W tradycję kraju wpisana była umiejętność posługiwania się bronią. Przez lata zeszła ze zwykłej umiejętności, do pewnego rodzaju ceremonii, w której od pokonania liczyło się pokazanie swojej wyższości w opanowaniu oręża. Sam pojedynek ewoluował do Rozmowy - popisu umiejętności, który zwycięża się rozcinając skrawek ubrania, frędzel, wytrącając broń. Zranienie, albo zabicie jest z oczywistych względów niedopuszczalne.
Jednak ktoś zabija. Zarówno ludzi, jak i Blaskomioty, czyli broń obdarzoną inteligencją.
I wszystko wskazuje, że weźmie udział w zbliżającym się turnieju. Na którym, jak wiadomo z okładki, jednemu z mistrzów - młodemu Czenowi Ankorowi z Wejskich Ankorów, zostaja ucięta dłoń. Wiadomo też, że zostanie wykuta nowa, ale prosto to brzmi tylko na okładce. W praktyce będzie trzeba wiele potu, bólu i łez, by ruszyć w pogoń. I oczywiście uratować świat przed barbarzyńcami.
Tak, wiem jak to brzmi - kolejne heroic fantasy, bohater idzie i zabija wszystko na swej drodze... Nie ma tak dobrze (a raczej dennie)... Całość jest logiczna, przemyślana i dobrze opowiedziana, zagrożenie realne, a problemy bohaterów przemawiające. Wyliczając kolejno zalety:
a) fabuła - dobra, ciekawa i wciągająca. Nie dająca się łatwo przewidzieć, a także nie naiwna. Różne wątki dobrze się splatają, brak głupich rozwiązań.
b) świat akcji - bogaty i również wciągający. Obawiałem się, że pomysł żyjącej broni nie wypali, skończy się klapom, jednak jest jednym z mocniejszych elementów książki.
c) Pomysł - tak jak wspominałem, pomysł wypalił i to bardzo dobrze.
d) postacie - zachwycające. Nie tylko ludzkie, bo liczą się także oręża, jednak to nie przeszkadza, a nawet jest lepsze. Znowu będę się powtarzał - są ciekawe, odpowiednio złożone psychologicznie, nie brakuje im ludzkich słabości i poczucia humoru. Mają też przemyślenia i problemy natury moralnej. I myślą. To jest najlepsze.
e) humor - nie pchany na siłę, serwowany z wyczuciem i umiarem. Ale i tak wielce zabawna
f) dialogi - bardzo dobre. Po samych dialogach można wyczuć, kto to mówi.
g) narracja - głównie pierwszoosobowa, pozwalająca wczuć się w świat powieści.
h) zakończenie - obawiałem się o ten element. Od kiedy przekonałem się, że jest to wysoce wartościowa lektura, bałem się zakończenia - byle tylko nie spalił. Heh, mogę powiedzieć tylko tyle, że jest dobre - zgodne z filozofią świata, zaskakujące i z pazurem. Dające do myślenia.
Dlatego też książka ma u mnie wysokie miejsce. Nie sądzę, żeby trafiła do grona 10 ulubionych, ale spokojnie wejdzie w pierwszą 20. Bo naprawdę warto przeczytać
Jonathan Carroll - Kraina chichów. Historia opowiada o młodym człowieku, Tomaszu, który postanowił napisać biografię ulubionego pisarza. Gdzie tu fantasy? Nie zdradzę, sami znajdziecie. Jeżeli będziecie ciekawi.

O wielu pewnikiem zapomniałem No trudno
 
Tixon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem