Oczy Folkena zalśniły złowrogo gdy ujrzał czarodziejkę. Momentalnie jego ciało opuściło zmęczenie, kiedy podjechał, do niej, trzymając ręce na pozór z dala od broni. Jednak w rękawach koszuli skrywał dwa ząbkowane noże, te same, którymi zazwyczaj podcinał gardła swoim ofiarom. Legara spojrzał na nią i jej uroda znowu go poraziła. Wpatrywał się w jej długie, kruczoczarne włosy z prawie że zachwytem. Perfekcyjna sylwetka i oszałamiająca uroda mogła złapać w swe sidła serce nie jednego mężczyzny. Ale nie jego. Zbyt wielka furia otaczała go. Zeskoczył z konia i podszedł do niej.
-Dawno się nie widzieliśmy, prawda, moja droga? - szepnął Legara uśmiechając się do niej. W oczach nie było gniewu, nie..były całkowicie zimne i obojętne. Ten chłód, bijący z przystojnej, opanowanej twarzy mężczyzny to najlepszy dowód na trwającej w jego środku zimnej furii. -Czekaj...kiedy to było? Tak, kiedy uratowałaś mi życie, a potem wraz z Franceską zostawiłyście mnie tam, chorego i wyczerpanego..mam rację? - uśmiechnął się ponownie spoglądając na nią. Jego twarz w końcu się poddała. Widać na niej było skrajne wyczerpanie i zmęczenie. Chwiał się stojąc na przeciw Nessy, a przynajmniej tak to wyglądało z jej strony. |