Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2008, 12:00   #106
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Te wzburzone wiry mocy nie musiały być takie groźne. Nie jeśli będzie się zdyscyplinowanym. Mógłby je przecież kontrolować... Szkolenie jedi dawało mu ta możliwość... Mogły stać się sprzymierzeńcem... mogły ocalić młodziki... wystarczyło wyciągnąć rękę...
Nie da się opisać czym jest moc dla jedi. Zwykły człowiek tego nigdy nie zrozumie. Jak bowiem sobie wyobrazić jakby dodatkowy wymiar do którego jedi ma wzgląd właśnie przez moc? Jak opisać wiry, prądy mocy, gdy te nie mają koloru, smaku, zapachu, którego nie da się poczuć przez wyciągnięcie ręki.
Ale jeśli się żyje mocą wszytko nagle staje się naturalne, oczywiste, nie trzeba tego opisywać. Haen czuł jak wraz z wyciągająca się ręką wszech obecna moc gromadzi się jakby wokół jego dłoni. Miał nad nią kontrolę, wiedział jak jej użyć. W harmidrze walki jakaś część jego umysłu rozkoszowała się tą władzą nad mocą. To mogło ich uchronić...
Nie było żadnego dźwięku gdy niewidzialne pchnięcie przechodziło przez korytarz. Nie było widać fali gdy dosięgała kolejnych klonów znajdujących się w korytarzu. Pierwszy, który był najbliżej poleciał do tyłu na kilka metrów. Dwóch, stojących w środku korytarzu straciło równowagę i przewrócili się do tyłu, a podmuch wyrwał ich karabiny kilkanaście metrów do tyłu. Kilku kolejnych nieco się tylko zachwiali, ale przynajmniej na moment przerwali ostrzał. Reszta jednak dalej ostrzeliwała dwójkę jedi...

***

Zabrak spojrzał na Av've, ale od razu spojrzał w innym, bliżej nieokreślonym kierunku. Na jego twarzy malowała się rezygnacja, wymieszany z rozpaczą i jakimś otępieniem. Nie był to obraz rycerza jedi, który wpajano w republice, w stereotypach, legendach, opowieściach o bohaterskich czynach zakonu na niezliczonych frontach wojen klonów. Brak było tej mistycznej osnowy, tajemniczości, niezłomnego spokoju, żelaznej woli. pozostał obdarty obraz zwykłej istoty z uczuciami, wspomnieniami, marzeniami, w rozpaczy.
Nie ma emocji jest spokój...
Darnok wstał ciężko unikając wzroku Av've, a także widoku swojego martwego przyjaciela. powoli wyrównał oddech, a słone łzy zastygły na twarzy. Zamknął jeszcze na chwile oczy, po czym wskazał ręka w kolejny korytarz.
-Tędy... chyba kierują się na jedną z klatek schodowych...- Ruszył już w milczeniu w wskazanym kierunku

***

Które to już piętro mijają? 6, 7? Garren zaryzykował spojrzenie w dół, którego jednak nie zauważył. To jeszcze mogło trochę potrwać. Ale on czuł, że dłużej tak juz nie pociągnie. Ręce coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa, W końcu już nie mogąc dalej iść na kolejnym półpiętrze przystanął próbując złapać oddech. Musi przysiąść, odpocząć, musi na chwile choć wyprostować zdrętwiałe ręce. opadł ciężko na schody co nie było najlepszym rozwiązaniem gdyż nie lekkie ciało padawanki dodatkowo przygwoździło go do zimnych schodów. jeden z chłopców zauważył to i niepewnie się spytał:
Da pan radę dalej iść? Może jakoś panu pomóc?. Reszta również przystanęła, wraz z kurierem spoglądając na mechanika. Odgłosy kroków jednak nie ustały. Ktoś pospiesznie schodził w dół.
-Cholera- mruknął Bennet, zastanawiając się dlaczego to nagle on stał się przywódca tej dziwacznej grupy. - Do tyłu- rozkazał jeszcze i cofnął się na schody, by zobaczyć, kto to idzie i ewentualnie zaatakować pierwszy. młodziki cofnęły sie pomagając przy tym Garrenowi. Wyciągnęły znów również miecze i stanęły blisko siebie...

***
Av've i Darnok szybko pokonywali koleje stopnie, trzymając ciągle w pogotowiu miecze świetlne. Nie było to może najbezpieczniejsze, lecz nie było również zbyt wiele czasu. Im szybciej dotrą do młodzików tym lepiej. Pozostawała jeszcze kwestia gdzie był Garren, lecz tym mogli się zająć później. Kolejne piętro, zakręt i...
Mężczyzna w ostatniej chwili opuścił pistolet i zaskoczony spojrzał najpierw na Darnoka, po czym na Av've.
-Jedi?
-Kim jesteś? - spytał się zabrack, który próbował zamaskować resztki rozpaczy powagą. Rzeczywiście w dużej mierze się uspokoił, choć zapewne w jego umyśle nadal tkwił obraz martwego jedi.
-Zabłąkany turysta... Gdzie tu jest sklep z pamiątkami?- odrzekł sarkastycznie po czym dodał- jest ze mną paru waszych smarkaczy i jakiś bothanin. Próbujemy stąd jakoś zniknąć. - Darnok zszedł już spokojnie na półpiętro, gdzie znajdywała się reszta uciekinierów.
-Mistrzu!- młodziki od razu gdy go zobaczyły odetchnęły z ulgą i podbiegły do niego z nie ukrywaną radością. Również sam rycerz odetchnął z ulgą.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!

Ostatnio edytowane przez enneid : 29-10-2008 o 12:04.
enneid jest offline