Kwintus
Gdy wspiąłeś się na wysokość stojącego człowieka, do twoich uszu doszedł dźwięk, przypominający ci brzęczenie muchy. Jednak w tym brzęczeniu było coś dziwnego. Żadna mucha nie fruwała ci nad głową, więc skąd pochodził ten dźwięk? Po chwili uświadomiłeś sobie, że z wnętrza jaskini.
Gdy w połowie drogi potknąłeś się kamyk, który usunął ci się spod nóg poleciał na dół odbijając się od skały i zabierając ze sobą kolejne, mniejsze kamyczki. W tym samym czasie brzęczenie ustało.
W końcu dotarłeś na samą górę. Powoli i ostrożnie zbliżyłeś się do wejścia do jaskini. Wychyliłeś głowę, żeby zobaczyć co jest w środku. Zobaczyłeś straszną twarz. Tą samą, którą widziałeś nad strumykiem. Co gorsza ta twarz była tylko o niecałą stopę od twojej. Stwór musiał usłyszeć jak się wspinasz i po prostu czekał na ciebie. "Głupi" pomyślałeś.
- Kakus - wydobyło się z ust potwora. Machnął ręka by cię wciągnąć do środka, ale zdarzyłeś instynktownie odsunąć głowę. Niestety przez ten ruch straciłeś równowagę i spadłeś z wąskiej półki skalnej.
"To już koniec". Serwiusz i Terjusz
Obserwowaliście wraz z innymi wspinaczkę Kwintusa. Po nie krótkich staraniach, młodzieniec wreszcie dotarł na górę. Powoli zbliżył się do jaskini i zajrzał do środka. Wszystko potem działo się tak szybko, że nie każdy mógł nadążyć.
W jednej chwili Kwintus stał spokojnie i (wydawało się) pewnie na skalnej półce, w drugiej leciał na dół. Na jego szczęście poodbijał się od skały, co nieco zmniejszyło impet z jakim spadał i gdy upadł na trawę oddychał jeszcze, ale stracił przytomność.
- Co to jest?! - dosłyszeliście krzyk jednego z kompanów. Nie trzeba było się długo zastanawiać, żeby wiedzieć, w którą stronę spojrzeć. Wszyscy spojrzeli na wejście do jaskini.
Tam na skalnej półce, z której przed chwilą zleciał Kwintus, stał dziwny, zdeformowany stwór. Wysoki na trzy metry, z wielkimi umięśnionymi ramionami, z wielkim garbem na plecach, i dziwnymi nogami. Po chwili wszyscy usłyszeli jego głos:
- Kakus! - ryknął ochrypłym głosem. Odwrócił się, podniósł z jaskini sporej wielkości głaz i uniósł nad głowę, jakby był zrobiony z wełny.
- Kakus! - ryknął po raz drugi i rzucił głaz w dół. |