Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2008, 12:51   #192
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Myślał Pan Mariusz, że sytuacyję opanował, lecz jeno mu się zdawało. Strzał usłyszał lecz zdziwon był wielce, bo obserwując kozaków nie zauważył by to z ich broni huk i dym poszedł…Walka zażarta się przeto zaczęła, lecz tak szybko jak rozgorzała tak i umilkła. Mariusz sam nie dowierzał patrzając na trupy wrogów gęsto w karczmie zasiane.

Mógł wreszcie całej sytuacyji dobrze się przyjrzeć. Wtem głos z boku usłyszał.

- Ubijcie go, jeśli ku naszym koniom bieży


Dojrzał biegnącego ku koniom bandytę, lecz szybko pomiarkował, że z życiem ujść musi.

- Ku swoim ucieka ! Niech biegnie, przecie na zamek dotrzeć powinien.

- Strzel który przez okno – powiedział Pan Jaksa - co by nie dumał, iż tanio skórę kupił.

Przyznał mu rację pan Mariusz, z półhaka przymierzył i strzelił niedaleko od uciekiniera, od strony własnych koni, aby czasem ku nim nie pognał lecz w drugą stronę. Nie było jednak takiej potrzeby, gdyż zbój ku swoim koniom biegł, Mariusz zaś miał zamiar dopilnować aby z jednym jeno uciekł.

Po raz kolejny sytuacji się przyjrzał, wtem panią Dębską rozpoznał, co więcej wszystko na to wskazywało, ze to ona Pogorzelskiego zabiła, niehonorowo, nie po szlachecku, niczym bandyci z którymi walczyć chciała…

Cały szacunek i powagę jaką miał do szlachcianki uciekł bezpowrotnie. Nie liczył Pan Mariusz, że Pani Dębiska do pojedynku stanie, ale też nie spodziewał się po niej, że bezbronna i pokonaną osobę zabije i to w taki sposób.

- Miło ujrzeć ponownie, pani - skłonił się uprzejmie. - Honor to dla nas i przyjemność.

Rzekł Pan Jaksa zwracając się do Pani Dębskiej. Mariusz jego zapału nie podzielał, co więcej nie mógł powstrzymać się od wypowiedzenia swojego zdania.

- I dla mnie byłby to honor i przyjemność płynące ze spotkania, gdybyś szlachcianko niczym bandyta pojmanego więźnia nie usiekła. Skończyłby i tak na stryczku, śmiercią gorsza i haniebną, a tak sama wedle prawa powinnaś być ścigana.

- Nie powiem, żem tego nie widział czy zapomnę, bo kłamać nie będę, wiedz jednak iż jedynie z szacunku do białogłów jak również i z uwagi na osobistą sytuację Pani i zemstę, która to krew wzburzyła, nie powtórzę co żem tu widział z Pani udziałem.

Przestał już uwagę na Dębską zwracać, chyba, że na jej broń – bo kto raz był gotów niehonorowo bezbronną osobę zabić, ten gotów na wszystko, a w szczególności na powtórzenie takiego czynu.

Wtem Pan Jaksa słuszną sprawę poruszył.

- Co z Żydem-zdrajcą zrobimy, któren jako widać wspólnikiem Pana Pogorzelskiego był i w procederze niecnym mu pomagał? Obwiesić Judasza by trza, ale... Może Panu Staroście zawieziem i małodobry z nim dyskurs poprowadzi? A karczmę z dymem puścim?

- Ano żydzie
, Mariusz podszedł do karczmarza i kopniaka solidnego w brzuch wymierzył.
-To za to, żeś nas struć próbował. Gadaj szybko co było w tym miodzie i ile jeszcze go masz. Mów jak podły proceder z Pogorzelskim prowadziłeś, bo jak nie to dam Cię Tatarom do oskórowania...

Żyd na porządnie wystraszonego już wyglądał, lecz Mariusz mówić mu jeszcze nie dał, chciał być pewien, że gdy żyd otworzy usta, ze strachu tylko prawdę będzie śpiewał.

- A wiesz ty co to oskórowanie? Nie ? Żywcem z ciebie pasy skóry będą ściągać, aż już nic nie pozostanie ! – Nawrzeszczał wprost w twarz przerażonego żyda, opluwając go przy tym solidnie.

Miał już Pan Mariusz pomysł co z żydem uczynić, najpierw jednak informacje chciał zdobyć, bo gdyby żydowi wiadomo było co z nim będzie, ochotę na rozmowę pewnie by tracił, a tak miał o co walczyć…

- Mów więc od początku, kiedy się Pogorzeliski oraz Rożyński pojawił? Jak się współpraca zaczęła? Kogoś jeszcze ze szlachty czy kozaków rejestrowych widział w towarzystwie tej dwójki? Skąd truciznę do miodu wziąłeś? Ile masz lat Żydzie? Kogoście ze szlachetnie urodzonych ubili i gdzie ich zwłoki schowaliście? Ile masz dzieci? Jak długo Pogorzeliski tu przebywał i czy czeka może na ludzi jakichś?

Potok pytań jednego za drugim leciał, gdy Mariusz widział, że żyd zbyt długo się zastanawia i nie udziela machinalnej odpowiedzi wówczas w pysk go lał , że jucha ciekła. Szybko wybił z głowy żydowi kłamanie bądź zmyślanie. Pytanie za pytaniem rzucał, czasem z innej beczki, żeby większy kołtun żydowi zrobić i aby nie mógł nic zmyśleć.

Na koniec zostawił na moment żyda, aby odpoczął nieco, a w tym czasie nowe pytania do głowy przyjść mogły. Tymczasem odpowiedział Panu Jaksie

- Waszmość, spalenie karczmy proponujesz?? Już za długo na wschodzie kraju walczysz toś zdziczał jak Ruskie. Uśmiechnął się przy tym Mariusz, nie chciał kompana obrażać, lecz przemilczeć tez nie mógł propozycji, choć gdyby kto spojrzał na jego dłonie, krwią żyda zalane mógłby równie dobrze stwierdzić iż to Pan Mariusz zdziczał na wschodzie. jemu samemu nawet przez myśl by to nie przeszło, za długo żołnierzem był miast szlachcicem.

- Za spalenie karczmy kara nie mała, jeszcze by ci banicję dali. Co komu karczma winna? To ten parch -wskazał na żyda - odpowiadać będzie, a karczma… Karczma może nawet nie być jego własnością. – Kopnął w piszczel leżącego Żyda , aby go nieco orzeźwić.

- Do kogo karczma należy, gadaj !!

Koncept mu przedni przyszedł, bo i mogło być, że żyd właścicielem był. Gdyby tak papiery własności od żyda przejąć u notariusza wszystko załatwić, była by karczma do podziału wśród kompanionów Mariusza i jego samego. Wspaniała odprawa po ciężkiej i małopłatnej służbie żołnierskiej.

Wtem za bok się chwycił, ból o ranie przypomniał, chwilowo więc znęcanie się nad żydem odpuścił i własną raną się zajął.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 31-10-2008 o 12:58.
Eliasz jest offline