Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2008, 11:30   #16
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Jerzy Andrzej Głodowski h. Przeginia

Waćpana wpadła na majdan niczym Valkiria ogarnięta furią. Jak się pan Jerzy za oględziny Kozak zabrał, mało co go nie stratowała koniem. Jako, iż szlachcic do ostatniej chwili sądził, że panna jeno nastraszyć go próbuje i wstrzyma rumaka tuż przed nim. Musiał się ratować odskokiem co to skończył się potknięciem i lądowaniem na słabiźnie. Imć Głodowski szybko z ziemi się pozbierał – ot w porę aby Tatarzynka od stóp do głów mogła go przepatrzeć – gromkim śmiechem wybuchając, bo mu się zdało że ta mała Wilczyca ma w sobie więcej dowcipu niż dwaj nowo poznani szlachetkowie.

- Aut odit, aut amat múlier, nihil est tértium, jak to mawiali już starożytni.


- A co to za durok, z którym przestajecie, panie Jacku, któren się cuka jak Żydzisko, któremu za mało zapłacono, wprost o miano niewiasty jej samej zapytać, skoro już tego miana ciekaw? - wycedziła słowo po słowie.

- Panie Jacku, zwrócił się do szlachcica umyślnie pomijając nieznaną mu z imienia pannę – Widzę, iż nie tylko tego diyobła nie zamieniłeś na jakieś bardziej polityczne zwierzę ale jeszcze do kompaniji Waćpanny o iście czarcim charakterku dopuszczasz. Dobrze, że z wielebnym jakim podróżujesz co to w razie czego egzorcyzma może poczynić.

Panna w tym czasie w pogaduszki z Kozakiem się wdała, niby nie słysząc słów Jerzego. Który ten czas wykorzystał na dokładne przypatrzenie się na owe wschodnie delicyje. A było to spojrzenie, jakim to Warchoły w szynku dziewki karczemne obdarzają. Dumając gdzie to ręka pańska spocząć powinna, którą krągłość lepiej poznać.



Z zadumy słowa Tatarzynki go wyrwały co to wielce mu miłe były.

- Waszmościowie! A do stołu zapraszam, nim się z koniokradem sprawimy. Może i śmierdzi jako z chlewa, ale jadła ja tu już... Sarninkę bardzo zacną mają, tylko więcej zapłacić trzeba.

Wprawdzie, żadnych rarytasów w tej kurnej chacie się nie spodziewał ale wielce rad był ze spotkania z dawnym znajomym. Bo towarzystwo panów Brodzickiego i Jasickiego nie było mu wielce miłe.

- Zatem, prosim Waszmościów. Siądziemy, jakiego jadła i napitku zażyjemy.



Pan Jerzy wszedł pod dach. Przystąpił do szynkwasu, ułapił pejsatego Żyda za brodę. Piwa daj i jadła! Jeno na jednej nodze, żebym kańczugiem nie musiał cię wysmagać.

- Aj waj, panie! Moja bhoda! Już Moszko Ślachetnemu Państwu przyniesie ciepłej sthawy – kapusty z ghochem a baraniny phosto z ognia.

Szlachcic rozsiadł się wygodnie przy ławie. Rozejrzał się po oberży. Nie wyglądała imponująco. Nawet podłogi nie miała. Ściany były podgniłe i gdzieniegdzie popękane. Było tu ciemno i śmierdziało łajnem. Po chwili młody chłopach przyniósł piwa i zniknął by wrócić z misą pełną suszonej kiełbasy i bochnem przaśnego chleba.

- co cię panie Jacku w te strony sprowadza? Z tego co mi tu obecni waszmościowie prawili ostatnio w okolicy nie dzieje się dobrze. Chamy się burzą i na Szlachtę ręke podnoszą. Nawet cosik mi wspominali, że jaki dwór podpalili wielkie szkody czyniąc.

nie czekając odpowiedzi, prawił tak dalej

- wielce mnie to frasuje, bom ja właśnie do Czehrynia pewne pisma oblatować jadę. Mój daleki krewny zemarł niedawno i wieś bez opieki ostawił. A ja jako że nie lubię jak ciężka praca na zmarnowanie idzie tedy majątkiem bym rozporządzał. A jak tu taka zawierucha się szykuje, najpierw będę musiał chłopstwo do porządku doprowadzić.

- Furda! Nie raz już się Kozakom bobu zadawało to i teraz to poczynim. Za miłe spotkanie! – to rzekłszy wychylił kufel pienistego.
 
baltazar jest offline