Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2008, 19:09   #97
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Chłodna woda strumyka, przyjemnie obmywała zmęczone dłonie i przedramiona Anglika. Szorował dokładnie skórę dłoni, bo to głównie one miały styczność z brulionem i rewolwerem zmarłej kobiety, musiał przyznać, że cała ta sytuacja nadwyrężyła jego stalowe zazwyczaj nerwy i zdrowy rozsądek. Ich grupa wyglądała nieco upiornie na tle płonącej chatynki, teraz dopiero pojął jaką głupotę zrobił. „Ty kretynie, przecież teraz wszyscy Simba w promieniu pięciu mil będą wiedzieć, że ktoś tu jest” – strofował się w myślach. Nie miał zamiaru jednak nikogo przepraszać, czy przyznawać się do głupich zachowań. O nie… puściły mu nerwy, ale za to przepraszał nie będzie…

Przyjął z wdzięcznością od Simone tabletki antybiotyków, żałował trochę, że nie miała ich w formie zastrzyku, bo iniekcja zawsze miała szybsze działanie, ale w tych warunkach dobre i to. Odwdzięczył się kobiecie kubkiem whiskey i sam pociągnął solidny łyk z butelki, popijając tabletki.

- Mogą spowodować lekki stan podgorączkowy, ale to nic groźnego... – Simone ostrzegła go przezornie, podziwiał tę kobietę, że nawet w tak wysoce stresowej sytuacji jakoś się trzymała. Choć z drugiej strony była lekarzem, na pewno widziała już nie jedną chorobę i cierpienie.

*****

Odór rozkładającego się mięsa wyczuli zbliżając się już do zakrętu. Przystanęli w krzewach tuż na skraju polany. Na jej środku, leżał martwy słoń… ogromne, szarawe cielsko kolosa, wzdęte było od gazów, wytwarzających się po śmierci organizmu. Trąba i ciosy zostały odjęte i to w sposób mało mający wspólnego z subtelnością i myśliwską etyką, po prostu ktoś barbarzyńskim sposobem odciął maczetą trąbę i ciosy. Ciosy były chodliwym towarem i dużo wartym, a trąba stanowiła źródło najsmaczniejszego mięsa w tuszy słonia.

Ciało w czerwonej, flanelowej koszuli, leżało za trupem zwierzęcia. Czerwony kolor mógł oznaczać tylko jedno: Simba, to by tłumaczyło bestialskie potraktowanie zwierzęcia.

- Ktoś wyciął temu zwierzęciu kły żelazną maczetą. A raczej było to kilku ludzi z maczetami. Słoń padł wczoraj sądząc po zapachu i ilości much... Ale by powiedzieć coś więcej muszę wyjść na polanę... - Narindra skinieniem głowy, potwierdziła jego tezę.

- Sierżancie sprawdźcie tą polanę - usłyszał za sobą głos Eryka, wydającemu rozkaz dla Paddiego.

-Ta jest – Irlandczyk odpowiedział beznamiętnie, jak na karnego i posłusznego żołnierza przystało. Pyton nie miał jednak zamiaru siedzieć w krzakach, ruszył z odbezpieczonym H&K na polankę, z drugiej strony, Irlandczyk rzucił mu porozumiewawcze spojrzenie, które zawierało w sobie akceptację.

Nie zauważył, nic podejrzanego dlatego po chwili znalazł się przy truchle zwierzęcia.

-Ten dzień robi się coraz lepszy i lepszy, czyż nie Patricku? – rozładował trochę atmosferę ironicznym żartem.

- Mamy tutaj jedno ciało prawdopodobnie Simba, ktoś załatwił go bronią drzewcową, mniej więcej dzisiejszego ranka. Na słoniu znalazłem ślady po kulach z Kałasznikowa, ale wątpię żeby to go załatwiło. Poza tym jestem pewny, że nasz truposz, nie był tu sam. Co może oznaczać, że jego kumple nie są daleko .

- Co do słonia, to na pewno nie załatwili go Simba. Spójrz na ślady postrzału wokół ran nie ma krwi, to znaczy, że zwierze już nie żył, kiedy te …- przerwał na chwilę, próbując znaleźć odpowiednie słowo - … zwierzęta, go dopadły. Sądząc po wielkości to był bardzo stary samiec, a tutaj przyszedł, by zakończyć swój los. Na cmentarzysko… chodzą legendy ,wśród myśliwych o takich miejscach a to jest na pewno jedno z nich. Ten samiec przyszedł tu spokojnie zdechnąć… a Simba najwyraźniej znają cenę kości słoniowej, bo wycieli ciosy maczetą, a trąbę odcięli bo to najlepszy kawałek mięsa u słonia.

Narindra potwierdziła słowa Tima:

- Mój mąż i ojciec przysięgali, że widzieli takie miejsca… ale nigdy mi ich nie pokazali, to bardzo niebezpieczne okolice… kłusownicy wolą łatwą zdobycz, niż polowania na słonie.


- A są takie dni, w których lepiej nie wychodzić z łóżka - powiedział Irlandczyk i ruszył w kierunku von Strachwitza, który też znajdował się na polanie. Pyton i Narindra także poszli za nim. Timothy podniósł z ziemi kilka łusek leżących na polanie.

Oddał je Strachwitzowi, po tym jak Irlandczyk skończył składać raport.

- To chyba ostateczny dowód na pobyt Simba tutaj.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline