Gawrot spojrzał na spasłego szlachcica. Różowa, nalana twarz z kartoflowatym nosem zaiste przypominała świński ryj.
Oczami wyobraźni widział już go jako gościa w Piekle.
Jak rozebrany, oblany potem spływającym po tłustym cielsku i potężnym kałdunie, gnany niepohamowanym głodem napycha się kolejnymi porcjami mięsiwa. Jak zamieniają się w jego wnętrzu w szczury kąsające go po trzewiach, jak wlewa w siebie kolejne kielichy węgrzyna czując smak octu w ustach, nie mogąc ugasić trawiącego go pragnienia.
Uśmiech wypłynął na jego twarz. Zsunął się z wozu i kłaniając w pas, by ukryć pokaleczone oblicze odpowiedział.
- Szla...chetny panie. Jem jest słu...gą pana Widuchowskiego. Jeno on za...kazał teraz puszczać do dwora.
Ostatnio edytowane przez Milly : 13-01-2009 o 12:52.
|