Wątek: Ia Drang 1965r.
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2008, 22:00   #59
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
1545. ETA
Wnętrze helikoptera UH-1 '2-7'


- Na zewnątrz!
Krzyk sierżanta wybił z chwilowej apatii pilota śmigłowca Jamesa Simsona. Obejrzał się on za siebie.
Przedział transportowy Hueya, opróżnił się po raz 4 dzisiejszego dnia.
Jeden z żołnierzy, przez cały lot siedzący na ziemi, poderwał się, drgnął i z krzykiem zwalił się na metalową płytę. Plama czerwieni kwitła na plecach jego munduru. W maszynę z głuchym łoskotem uderzały kolejne pociski.
- Spierdalajmy stąd, do kurwy nędzy!
Krzyczał karabinowy, opróżniając taśmę w kierunku niewidzialnego wroga.
Simson złapał mocniej za drążek. Chciał już podrywać maszynę, gdy zauważył przedzierającego się przez pociski sanitariusza prowadzącego żołnierza z rozbitą ręką, za nim skulony biegł kolejny, z bandażem ledwo zakrywającym oderwany płat mięsa. Kilka metrów za nimi grupa żołnierzy osłaniając się, prowadziła kolejnego.


- Do góry, do góry!
Darł się karabinowy.
Simson cały czas czekał. Rykoszet wpadł do jego kabiny rozbijając jeden z przyrządów pokładowych. Pilot zasłonił twarz przed latającym szkłem.
- Ktoś to musi, zrobić.. Ktoś musi.. Wyszeptał.
Znów obejrzał się za siebie. Ranni powoli gramolili się do środka.
- Człowieku, ile ta maszyna może przyjąć na siebie pieprzonych pocisków?! Krzyknął ten ze złamaną ręką.
Mocny ruch drążka i helikopter powoli podniósł się do lotu.

1546. ETA
LZ Albany


Sierżant Jonathan Estabez klęczał nad rannym żołnierzem. Jego radiooperator Jamie oberwał serią, która poszła w stronę dżungli. Z czterech małych dziurek w mundurze sączyła się krew.
- Boże, sierżancie, Boże, czemu ja? Tak cholernie boli. Wszystko będzie dobrze prawda, prawda?
Estabez spojrzał na medyka, który próbował poskładać pierś Jamiego. Ten spojrzał na niego lodowatym wzrokiem i szybko opuścił kciuk w dół.
Sierżant spojrzał na krwawiącego podkomendnego.
- Spokojnie, kapralu wszystko będzie dobrze. Spokojnie.
- Lekarza! Na krzyk zerwał się sanitariusz i pobiegł w jego stronę.
Jamie z wyrazem ulgi na twarzy zamknął oczy.

1546. ETA
LZ Albany


Kapitan Winston szybko analizował sytuacje.
Drugi koniec lądowiska był atakowany dużymi siłami przez NVA. Helikoptery nie mieściły się na LZ, przybywało rannych i zabitych.
Spojrzał w górę. Jeden z Hueyów ostrzeliwał z burty grupę nacierających żółtych. Z dżungli poszło kilka świetlistych serii, które uciszyły karabinowego i rozbiły poszycie maszyny. Raniona bestia, dymiąc odleciała.
Kapitan spojrzał w bok. Gniazdo karabinu maszynowego próbowało odeprzeć wciąż napierających Wietnamczyków.
- Wycofywać się! Do tyłu! Na linię drzew! Wykrzyczał.
Żołnierze ruszyli biegiem w kierunku dżungli. Kilku poderwało się ze swoich pozycji, by upaść na ziemie z przestrzelonymi hełmami.
Szaleńczy bieg w kierunku dżungli trwał dalej. Pociski świstały nad głowami, ktoś potknął się, przewrócił, by już nie wstać.
PAVN było już na samym LZ.
- Czerwony dym na LZ! Dawać radiooperatora! Krzyczał Winston.


Po kilkunastu sekundach, Troy ze swojej kryjówki widział nadlatujący samolot. Spod jego skrzydeł odłączyły się dwa zbiorniki.
Wirując, przecięły powietrze.
Na LZ rozpętała się burza ognia, która wypaliła wszystko do gołej ziemi.

 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 21-12-2008 o 09:38.
Lost jest offline