Egon złapał z przeguby dłoni Simbe, próbował się z nim chwile szaprać, ale zrezygnował, zaczął tracić przytomność, nagle. Zaczeło go uwierać przy prawym biodrze. prawą ręką złapał za uwierający przedmiot i podziekował bogu w myślach. W reku miał kamień, całkiem spory, wygarnał go i zamachnał sie celujac w skroń Simby. Następnie gdy ten spuścił trochę uścisk przewrócił go na ziemie i usiadł na nim, odrzucił kamień i wygarnął nóż z pochwy . Nóż powedrował z wielką siłą w klatke piersiową simby, raz.... dwa.... trzy... ciosy. Egon oprzytomniał odskoczył schował nóż i złapał za FN-FALA. odwrócił się, strzelił jeszcze parę krótkich serii w strone napastników i odwrócił się ponownie. - Małe skurwysyny - powiedział. Biegł jak najdalej bramy, zatrzymał ostatni raz i zobaczył, że za chwile wpadną w pułapke. Byle za jakąś ściane - pomyślał i zaczął biec...
__________________ "Kiedy kopną w Twoje drzwi, jak uciekniesz stąd,
Podniesiesz w górę ręce czy wyciągniesz swoją broń
Kiedy prawo już Cię znajdzie jak z nim sobie radę dasz
Możesz umrzeć na ulicy albo poznać zimno krat." |