Nathiel spał czujnie nawet jeśli wydawało się, że jego sen jest głęboki i pełny widzeń. Anzelm obudził go bez trudu po czym skinął mu głową i oddalił się w kierunku swego posłania. Drow wstał bezszelestnie i wygładził swe długie białe włosy. Sięgnął dłonią po swój sejmitar upewniając się, że jest na swoim miejscu, po czym rozejrzał się po obozie. Gdy odwrócił twarz w kierunku ogniska musiał przymknąć powieki by przestawić swój wzrok na widmo światła widzialnego. Szybki rzut oka na otoczenie pozwolił mu stwierdzić, że wszyscy, łącznie z ich tajemniczą towarzyszką, śpią na swoich miejscach. Czujne uszy mrocznego elfa wyłapywały jedynie spokojne oddechy i odgłos trzaskającego z rzadka opału.
Ognisko nie pozwalało mu widzieć w podczerwieni, aby więc zrobić użytek ze swoich wrodzonych zdolności postanowił oddalić się nieco od niego i zataczać niewielkie kręgi wokół obozowiska, obserwując otaczający ich las. Jednocześnie próbował sobie przypomnieć co było przedmiotem jego przerwanego nagle snu. Pamiętał jedynie, iż maszerował wśród innych mrocznych elfów a później brał udział w jakiejś bitwie, albo raczej... w polowaniu. Obrazy pozbawione były jednak jakichkolwiek szczegółów. Czasami spoglądał w kierunku śpiących Phaere i Maureen, jakby jedna z nich miała z tym coś wspólnego. Najbardziej niepokojące były zaś uczucia, jakie wyniósł z tej sennej wizji - gniew zmieszany z poczuciem satysfakcji. Może nawet namiastka radości. Coś, czego doświadcza drow wojownik gdy podrzyna swemu wrogowi gardło a później beznamiętnie patrzy jak uchodzi z niego życie.
Wpatrywał się w rozciągający się naokoło las wypatrując jakiegoś ruchu i śladów ciepła innych niż te kilka małych leśnych stworzeń jakie dostrzegł już wcześniej. Pogrążony w ponurej zadumie nie od razu zauważył, że dźwięk trzaskającego drewna znacznie osłabł. Zmuszony znów do patrzenia w sposób w jaki czynią to mieszkańcy powierzchni odwrócił się w kierunku dogasającego ognia. Jeszcze kilka chwil i musiałby rozpalać go na nowo. Ganiąc się w myślach podszedł bliżej i położył na pozostałościach żaru kilka suchych szczap, po czym wrócił do swego zadania wciąż nie mogąc się otrząsnąć z sennych wrażeń.
__________________ Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój. Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze. |