Przemowa "bogini", a potem ... a potem dwójka z nich okazała się być niegodna. Caleb tym się jakoś nie przejmował, zaczęło docierać do jego mózgownicy, że nie będzie musiał siedzieć w tym mieście i robić tylko co rusz wypady na "rutynowe" patrole o których i tak zazwyczaj nikomu nie mógł powiedzieć. Teraz kroiło się coś większego ... a on lubi takie "grubsze sprawy".
Gdy szli korytarzem i podziwiali zbroje minionej epoki to po raz pierwszy można było dostrzec coś na twarzy Caleba. Jego zimny i niczego nie pokazujący wyraz twarzy ... zmienił się ... pokazały się emocje w postaci lekkiego uśmieszku na widok tych cudownych rzeczy. A kiedy zobaczył Anioła, mutanta czy jak to się tam zwie podłączonego do jakiegoś urządzenia to dech zaparł mu w piersi.
Kiedyś słyszał od ojca, że niektórzy po cichu wyznają wiarę w "Boga maszynę", ten który pomógł zwalczyć Bestie to nie chciał mu uwierzyć. A teraz? Teraz stoi i widzi "boginię".
Usłyszał słowa od "bogini" : -Podejdźcie proszę. Nadeszła pora zbliżyć wam wasze zadanie. Caleb nie mógł się powstrzymać : - Zanim przedstawisz nam zadanie o pani to powiedź czy to prawda, że służysz "Bogu Maszyny" lub coś w tym stylu czy to tylko zawsze były brednie i fałsz?
__________________ Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!! |