Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2008, 02:12   #85
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Dowódcą oficjalnie jest Gabriel nieoficjalnie jest dwóch dowódców on i ty. W sprawach wojskowych Gabriel decyduje w magicznych lub pokrewnych ty. Macie dobarw sobie po trzy osoby ty stworzysz, dział zdobywania informacji jego ludzie będą stanowili zbrojne ramię oddziału walczące na pierwszej linii. Jeszcze jedna sprawa porwaniu Felixa mogły maczać szpony skaveny, ale to tajemnica. Jeśli będziesz kłapał gębą na prawo i lewo to rozpowiadał, to trafisz tam gdzie sierżant Frantz Leiber. Z przytułku dla wariatów się nie wychodzi bynajmniej nie takim, jakim się weszło. Co zaś się tyczy psa Felixa został on zabity.

Komendant przerwał, aby przepłukać usta, robił to dość długo, więc można było się domyślić, iż czeka na następne pytania.

Lilawander był zadowolony z wyznaczonej pozycji. Możliwości interpretacyjne były olbrzymie, począwszy od dobrania trzech strażników bez wliczania Jorga jako osobistego sługi stanowiącego „część magicznego wyposażenia" w końcu nosił tobiłki i chowańca maga. Elf uśmiechnął się na tą myśl, ale wiedział, że pazerny traci dwukrotnie. Zresztą lepiej było przy komendancie nie obniżać wartości sługi, bo świadczyło by to przeciwko magu.

Skaveny były poważnym zagrożeniem. Elf wiedział o nich sporo, to one mogły być przyczyną wszystkich nieszczęść. Potrafiły tworzyć i kontrolować bestie a ich magia mroczna i okrutna doskonale pasowała do opisów zbrodni.

Komendant chyba nie zrozumiał elfa co do kwesti psa i porwania Feliksa. Elf chciał użyć wytresowanego psa do poszukiwań porwanego. Miał nadzieję, że straż ma takowe na stanie, ale zawsze pozostawała możliwość najęcia tresera wraz z psem. Nagroda warta była poświęceń. Elf uznał jednak iż nie taktem będzie zwracanie uwagi komendantowi. Załatwienie psa pozostawił we własnej gestii.


- Chciałbym mieć wolną kartę na rozmowy z informatorami i zdradzenie tych informacji, które okażą się istotne dla uzyskania innych. Nie chcę odpowiadać za jakąś zdradę tajemnicy, w normalnych okolicznościach działałbym niczym nieskrępowany… Proszę jedynie o Pana słowne przyzwolenie na pewne działania… Oczywiście wszystko w granicach rozsądku i właściwego wyważenia. – elfowi chodziło o możliwość swobodnej rozmowy z Nikolasem, możliwość przeszukania domów ofiar, rozpoczęcia poszukiwań krewnych, badania kanałów i okolicznych budynków. Nie chciał wchodzić w szczegóły gdyż na pewne rzeczy komendant raczej oficjalnie by nie przyzwolił, ale pewna forma niedopowiedzenia była w tym momencie najlepsza. Miał nadzieję, że nie będzie musiał wchodzić w szczegóły, ale był gotowy i na to.

Po wszystkim pożegnał się z komendantem i udał do „Strażniczej” Jedząc posiłek rozglądał się za małą Ingrid "…czy jak jej tam było?" Pamiętał iż na początku przybycia do miasta wyświadczył przysługę dzieciakom ratując je od śmierci. Dzieciaki należały do organizacji małych przewodników, tak naprawdę stanowiły materiał na idealnych szpiegów, kontakt z Ingrid był jedną z najważniejszych rzeczy jakie miał do zrobienia. Nie odnalazłszy jej w „Strażniczej” podszedł do karczmarza płacąc pięć sztuk srebra i prosząc o powiadomienie Ingrid, iż chciałby się z nią spotkać. Elf podał namiary na swoje mieszkanie wiedząc, że prędzej czy później Ingrid zajdzie do niego lub kogoś po niego przyśle. – Po spotkaniu dostaniesz drugie pięć . – powiedział dla zachęty, gdyż wśród ludzi otrzymane już pieniądze nie mobilizowały tak bardzo jak obiecane. Dla elfów był to dług i zobowiązanie, bardziej się starały jeśli musiały się wywiązać z pracy a już otrzymały wynagrodzenie. O krasnalach nie było co mówić, dla nich był to punkt honoru za który mogli poświęcić życie.

Po wyjściu szybko natrafili na kolejny problem.

- Ech , co jeszcze , rzekł ponuro do Jorga, wiedząc iż jest już spóźniony.


- Dokąd to! Przejścia nie ma. - trzech strażników miejskich zagrodziło im przejście zastawiając drogę halabardami.

Elf pomachał im ryngrafem jednocześnie mówiąc głośno i poważnie

- Przepuście nas. Mag Lilawander na służbie. Jakby na potwierdzenie z przestworzy na ramię Jorga sfrunął sokół-chowaniec. Elf sam siebie zganił za tak nagły zlot ptaka , który mógł wystraszyć Jorga, ten jednak zniósł to dzielnie. "Chmm zwyczajny sługa przy pierwszym dniu na pewno by się wystraszył…"

Zastanawiał się co mogło stanowić problem. Kolumnę wozów można chyba było ominąć, ale czy przedzieranie się faktycznie zaoszczędzi czas?

- Nie wiem co tam się stało, ale jeśli da się tą ulicą przejść to żądam odblokowania mi przejścia. Idę wprost od komendanta i ostatnie na co teraz mam ochotę to użeranie się z wami o przejście, kiedy mam służbowe zadanie.


Elf twardo postawił sprawę, nie wyobrażał sobie zatrzymywania go w akcji, tym bardziej jeśli coś się działo i miałby mieć tam jakieś zakazy wstępu… Z tego jak zrozumiał komendanta jednostka specjalna działała na specjalnych zasadach. Miał zamiar dodać ten szczegół w razie potrzeby.

Gdyby jednak przejście nie było możliwe, nie zamierzał tracić ni chwili więcej. Miast wchodzenia w spory wolał już iść na około. "Może arystokraci jadą albo co? Dwa patrole straży... Ale jeśli to morderstwo to nie odpuszczę." Pomyślał czekając na reakcję strażników.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-11-2008 o 18:55.
Eliasz jest offline