Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-10-2008, 01:08   #81
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Na sugestię dziewczyny opiekującej się Chloe wręczył jej złotego karla, którego wyszperał z wewnętrznej kieszeni.

- To powinno starczyć na jakiś czas, opiekuj się nią dobrze a po wszystkim postaram Ci się to jeszcze wynagrodzić.

Elf zamierzał zaproponować pomoc przy opiece, lecz chwilowo miał ważniejsze rzeczy niż nauka leczenia.

Po przeglądnięciu księgozbioru w gildii i wywiedzeniu się jakie rytuały i jakie składniki mają w zasobie na sprzedaż, oraz po jakich cenach, elf spotkał się z Jorgiem i udał do strażnicy.

Przywitał się z komendantem i wysłuchał co ma do powiedzenia. Wszystkie informacje pokrywały się z tym co mówił mu Felix. Świeżą informacją były dwie nowe ofiary, gdy tylko o nich usłyszał podniósł wzrok znad papierów i zapytał.

- Gdzie miały miejsce ostatnie dwa zgony?

Na pytanie o opinię stwierdził.

- Z pewnością mamy tu do czynienia z magią i to wyjątkowo brutalną i obrzydliwą. Potwierdza to sekcja zwłok – dla zwiększenia znaczenia słów wskazał na dokumenty – a także moje wcześniejsze przypuszczenia.

Komendant zdawał się być zdziwiony samą możliwością, że elf wiedział coś wcześniej. Mógł to zauważyć już w momencie gdy elf pytał o miejsce odkrycia nowych zwłok, nie dopytując o poprzednie. Elf uprzedził jego pytanie.

- Mag Felix działał w ramach tego samego zlecenia. Wybrał mnie jako jednego ze swoich pomocników, jednak wiem już od mistrza Wilgfortza co się nim stało.

- W związku z tym rodzi się moje pytanie na ile niezależny mogę być w moich poszukiwaniach. Mam pewne sugestie gdzie należy zacząć poszukiwania, oraz doświadczenie w tym jak należy działać…Gdyby chodziło o złapanie bandytów prymat musieliby mieć przeszkoleni dowódcy wojskowi. Tam gdzie niebezpieczeństwo stwarzane jest przez magię lub mutację tam nie posłuchanie maga może się skończyć śmiercią całego oddziału z magiem włącznie. Nie wiem na ile hardy i uparty jest dowódca u którego mam…służyć – elfowi jakby ciężko było przecisnąć to przez gardło, nie miał z tym osobistego problemu, ale podejrzewał, że większość ludzkich magów by miała.

- W każdym razie jaka ma być tam moja oficjalna rola? Bo magiem bojowym to ja raczej nie jestem, za to w sposób niezrównany potrafię ukryć jak i odkryć różnorakie tajemnice, osoby czy miejsca. Do tego jednak potrzebowałbym choć odrobinę niezależności…

- Apropo pytania, pierwsza ofiara mogła być pozostałością po nieudanym rytuale, kolejne wskazują na to, że sprawca naprawił błąd. Zwłoki nie różnią się od siebie, wyjątkiem jest jedynie pierwsza ofiara. Trzeba to przerwać, bo rytualne mordy i to takie które wychodzą w końcu skumulują się w coś gorszego. Nawet nie chce wymieniać konsekwencji zakończenia takiego rytuału w którego skład wchodzi wiele morderstw. Powiem szczerze szaleniec morderca z uzdolnieniami magicznymi albo potwór z mutacjami, które czynią to co czynią ze zwłokami to najlepsze co nas może spotkać w związku z tą sprawą. Czarnoksiężnik raczej nie pozostawiałby po sobie śladów. Nie w środku miasta, chyba, że to po prostu szaleniec.

- Jeśli w rolę wchodzą inne siły to całe miasto ma cholernie poważny problem. – Zakończył wątek smutno i poważnie, przez głowę przelatywały mu najgorsze możliwości: „Jeśli to skaveni lub kultyści to to dopiero początek…”

- W każdym razie na początek chciałbym przeszukać kanały, w miejscu zaginięcia Felixa. Najlepiej z użyciem psa, Felix miał własnego, więc jego zapach jest intensywny i powinien być łatwym tropem dla szkolonego psa, nawet w kanałach. Czy da się to jakoś formalnie załatwić czy będę skazany na proszenie się u sierżanta Thingrima?
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 30-10-2008 o 01:14.
Eliasz jest offline  
Stary 31-10-2008, 08:29   #82
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Jorge z rosnącymi oczami wpatrywał się w tego elfa, Lila. Carramba!, wrzeszczał w myślach, skąd on tyle wie? Ja widać, nie docenił towarzysza - miał do za dumnego i pewnego siebie maga z elfich stron, z dziwacznymi zwyczajami i starymi oczami, a tutaj Lil przedstawił mu się jako świetny śledczy, do tego mający kontakty z magami jeszcze potężniejszymi. Wymienianie kogoś z nazwiska, tego Wilg... hm, nie - Wilug... tak czy inaczej, wymienianie kogoś w ten sposób, jak autorytetu, nie umknęło uszom starego szermierza.

Próbował nie rzucać się w oczy, posłusznie stojąc w przy czarodzieju i spuszczając głowę w dół. Czarnoksiężnik? Rytualne mordy? Chciałby rzec "nie na to się pisałem", ale byłby wtedy hipokrytą - czy to właśnie nie na te słowa przyjemny dreszcz przeszył mu plecy, a dłoń, w której zwykle trzyma rapier, zaczęła nieznośnie świerzbić? Nigdy nie walczył z takiego rodzaju przeciwnikiem, ani dzięki logice, ani wręcz.

Chętnie podszepnąłby parę pomysłów jego towarzyszowi, który - widać - chyba był już w temacie, ale zdał sobie sprawę, że nie ma żadnych pomysłów. Elf już dysponował informacjami, o których on dopiero zasłyszał,a Jorge podejrzewał, że ma ich wiele, wiele więcej.

Z uwagą słuchał słów rozmowy dwu mężczyzn. Ich przełożony będzie miał na imię Gabriel? Cóż za tandetne, epickie imię! Nie wiadomo, skąd to skojarzenie, ale szermierzowi od razu przyszedł na myśl bezpłciowy hemafrodyta. Jeszcze tego brakowało!
 
Van der Vill jest offline  
Stary 31-10-2008, 21:59   #83
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Gabriel stał i stał, czekał i czekał, lecz jaśnie pan mag się nie raczył zjawić. Korzystając z okazji, że jeszcze nie wszyscy się zebrali, postanowił przemusztrować troszkę oddział.
- Baczność! – zakrzyknął - Szeregiem, frontem do mnie, zbiórka! – kiedy wszyscy obecni członkowie oddziału ustawili się w szeregu, Gabriel zaczął mówić.
- Słuchajcie, ustawię wasz wszystkich teraz w taki sposób, w jaki będziemy poruszać się w czasie patrolu! Jak się domyślacie poruszać się będziemy dwoma rzędami, lub jak kto woli parami. Pierwszą parę tworzyć będę ja i piękna pani Erica. W kolejnych parach dowolnie ustawią się osoby, które walczyć będą wręcz. Nie wiem, ilu z was preferuje walkę na odległość, ale osoby te znajdować powinny się z tyłu. Jeśli zaś chodzi o maga, który się jeszcze nie stawił, to powinien on zająć miejsce w środkowej parze, tak, aby był chroniony i z przodu i z tyłu, niczym innym, jak waszymi ciałami. Co zaś się tyczy pana Klausa, to wraz z głośnym krasnoludem Detlefem, zamkną oni szyk.- Gabriel przełknął ślinę, a następnie kontynuował.
- Jak widzicie i ja, i pan Klaus mamy latarnię. Nie możecie pod żadnym pozorem wyprzedzać mnie, idąc przed latarnią, ani tez zostawać w tyle, za panem Klausem. Ja i pan Klaus otwieramy i zamykamy szyk, także proszę się tego trzymać.- uśmiechnął się w stronę Klausa.
- Jakieś pytania?
 
Mortarel jest offline  
Stary 02-11-2008, 20:07   #84
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
25 Nachgeheim 2522 K.I. Middenheim kordegarda, „Strażnicza" i ulice miasta. Od 14 do około 18 klepsydry.

Komendant popatrzył na elfiego maga z nieco większym szacunkiem.

- Też się nad tym zastanowiłem w wypadku pierwszym ofiar mimo strasznego okaleczenia – komendant silił się na ładne określenie wywrócenia na nice.

- Krwi też nie było dużo na miejscu napaści, więc sadzę, iż w tym wypadku mogło do niej dojść w tamtym miejscu. Jest to taka krótka, wąska uliczka skracająca drogę z „Bakałarza” do Akademii Muzycznej. Kowadło Dalgrumman'a w uliczce za nim było miejsce drugiej zbrodni. Tu ściany były spryskane krwią, więc dzieci zabito w tym miejscu. W ostatnim wypadku była to jedna z bardziej uczęszczanych ulic pomiędzy „Odpoczynkiem Grafa” i „Nadzieją”. Tam też było dużo krwi, ale wyglądało to raczej jakby zostali tam przywiezieni wozem. Co zaś do brakujących organów nie znaleziono ich wcale.

Poczym wyszedł na chwilę do sekretariatu i po chwili wrócił z teczką.

- Pierwsza ofiara. Anton von Gerten zamieszkały ulica Północna 2 dzielnica Grafsmund, notabene jest to ta sama ulica, na której znaleziono ostatnie ofiary tylko jej początek a ciała znaleziono gdzieś w jednej trzeciej ulicy. Urodzony w roku 2492 w spisie figuruje jeszcze jego brat Daren urodzony 2495 KI widocznie gdzieś wyjechał, bo od sześciu lat nie figuruje już w spisach podatników Middenheim. Na razie domem opiekuje się majordomus i kilku służących opłacanych przez miasto zapewne wiesz, iż jeśli spadkobiercy nie zgłoszą się w ciągu dwóch lat a nie było sporządzonego testamentu posiadłości przechodzą na rzecz skarbu Elektora. Middenheim dba, aby otrzymywać takie cesje w dobrym stanie. Co do samej posiadłość została zakupiona przez przodka Antona Konrada w 2401 KI od Zygfryda de Werelion za osiem tysięcy korona imperialnych. Sam Anton znany był jako utracjusz i lowelas. Źródłach dochodów nic w dokumentach nie ma.

Komendant rozejrzał się po pokoju, chwilę przyglądał się milczącemu cały czas Jorgemu, poczym kontynuował swoją przemowę.

- Nie widziałem, iż Felix już ci wspomniał o tej sprawie. Co do twojej roli w oddziale jest prosta otrzymasz ode mnie papiery, którymi musi się zapoznać sierżant, w ostateczności, jeśli nie potrafi czytać ty mu je przeczytasz. Dowódcą oficjalnie jest Gabriel nieoficjalnie jest dwóch dowódców on i ty. W sprawach wojskowych Gabriel decyduje w magicznych lub pokrewnych ty. Macie dobarać sobie po trzy osoby. Ty stworzysz, dział zdobywania informacji, jego ludzie będą stanowili zbrojne ramię oddziału walczące na pierwszej linii. Jeszcze jedna sprawa porwaniu Felixa mogły maczać szpony skaveny, ale to tajemnica. Jeśli będziesz kłapał gębą na prawo i lewo to rozpowiadał, to trafisz tam gdzie sierżant Frantz Leiber. Z przytułku dla wariatów się nie wychodzi bynajmniej nie takim, jakim się weszło. Co zaś się tyczy psa Felixa został on zabity.

Komendant przerwał, aby przepłukać usta, robił to dość długo, więc można było się domyślić, iż czeka na następne pytania. Wmiedzy czasie do gabinetu wszedł sekretarz z dokumentami, komendant przejrzał je i przystawił swoje pieczecie, poczym położył na biurku przed sobą. Wyczekując zaczął kręcić młynka kciukami.

Spotkanie się przedłużyło, a pusty żołądek dawał znać o sobie Lilawander, więc pierwsze kroki po spotkaniu z komendantem skierował do „Strażniczej”. Domyślał się już ze do wydania posiłku służy pewnie symbol straży, który nosi ukryty pod koszulą, zresztą tak mówił pryszczaty sekretarz komendanta.

Sala główna „Strażniczej” była obszerna.

O tej porze wypełniona była w połowie głównie przez kupców, ale dużo też było strażników odpoczywających przed, czy też po służbie.
Na okazany przez maga ryngraf po zapisaniu numeru szynkarz wydał magowi posiłek składający się z mięsnego gulaszu i kaszy do tego dwu litrowy dzban piwa akurat tyle, aby popić swobodnie posiłek, ale nie odczuwać działania alkoholu.

Zjedzenie posiłku oraz sama wizyta trwał dość długo, więc gdy Lilawander wraz z Jorgem ruszyli na spotkanie straży było już po siedemnastej klepsydrze. Spieszyli się bardzo, lecz drogę zagrodziło im dwa patrole straży miejskiej i kolumna wozów.

- Dokąd to! Przejścia nie ma. - trzech strażników miejskich zagrodziło im przejście zastawiając drogę halabardami.

***

25 Nachgeheim 2522r. Kordegarda. Osiemnasta klepsydra.

Gabriel Thingrim zaczął wychodzić już ze skóry. Maga nie było do tej pory, chociaż czas już dawno minął, co najgorsze nie było też poprzedniego patrolu, a bez zdania przez nich raportu nie mógł ruszyć na obchód. Nerwowo zaczął chodzić tam i z powrotem wyglądając swoich spóźnionych ludzi albo równie spóźnionego poprzedniego patrolu.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 03-11-2008 o 12:19.
Cedryk jest offline  
Stary 03-11-2008, 02:12   #85
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Dowódcą oficjalnie jest Gabriel nieoficjalnie jest dwóch dowódców on i ty. W sprawach wojskowych Gabriel decyduje w magicznych lub pokrewnych ty. Macie dobarw sobie po trzy osoby ty stworzysz, dział zdobywania informacji jego ludzie będą stanowili zbrojne ramię oddziału walczące na pierwszej linii. Jeszcze jedna sprawa porwaniu Felixa mogły maczać szpony skaveny, ale to tajemnica. Jeśli będziesz kłapał gębą na prawo i lewo to rozpowiadał, to trafisz tam gdzie sierżant Frantz Leiber. Z przytułku dla wariatów się nie wychodzi bynajmniej nie takim, jakim się weszło. Co zaś się tyczy psa Felixa został on zabity.

Komendant przerwał, aby przepłukać usta, robił to dość długo, więc można było się domyślić, iż czeka na następne pytania.

Lilawander był zadowolony z wyznaczonej pozycji. Możliwości interpretacyjne były olbrzymie, począwszy od dobrania trzech strażników bez wliczania Jorga jako osobistego sługi stanowiącego „część magicznego wyposażenia" w końcu nosił tobiłki i chowańca maga. Elf uśmiechnął się na tą myśl, ale wiedział, że pazerny traci dwukrotnie. Zresztą lepiej było przy komendancie nie obniżać wartości sługi, bo świadczyło by to przeciwko magu.

Skaveny były poważnym zagrożeniem. Elf wiedział o nich sporo, to one mogły być przyczyną wszystkich nieszczęść. Potrafiły tworzyć i kontrolować bestie a ich magia mroczna i okrutna doskonale pasowała do opisów zbrodni.

Komendant chyba nie zrozumiał elfa co do kwesti psa i porwania Feliksa. Elf chciał użyć wytresowanego psa do poszukiwań porwanego. Miał nadzieję, że straż ma takowe na stanie, ale zawsze pozostawała możliwość najęcia tresera wraz z psem. Nagroda warta była poświęceń. Elf uznał jednak iż nie taktem będzie zwracanie uwagi komendantowi. Załatwienie psa pozostawił we własnej gestii.


- Chciałbym mieć wolną kartę na rozmowy z informatorami i zdradzenie tych informacji, które okażą się istotne dla uzyskania innych. Nie chcę odpowiadać za jakąś zdradę tajemnicy, w normalnych okolicznościach działałbym niczym nieskrępowany… Proszę jedynie o Pana słowne przyzwolenie na pewne działania… Oczywiście wszystko w granicach rozsądku i właściwego wyważenia. – elfowi chodziło o możliwość swobodnej rozmowy z Nikolasem, możliwość przeszukania domów ofiar, rozpoczęcia poszukiwań krewnych, badania kanałów i okolicznych budynków. Nie chciał wchodzić w szczegóły gdyż na pewne rzeczy komendant raczej oficjalnie by nie przyzwolił, ale pewna forma niedopowiedzenia była w tym momencie najlepsza. Miał nadzieję, że nie będzie musiał wchodzić w szczegóły, ale był gotowy i na to.

Po wszystkim pożegnał się z komendantem i udał do „Strażniczej” Jedząc posiłek rozglądał się za małą Ingrid "…czy jak jej tam było?" Pamiętał iż na początku przybycia do miasta wyświadczył przysługę dzieciakom ratując je od śmierci. Dzieciaki należały do organizacji małych przewodników, tak naprawdę stanowiły materiał na idealnych szpiegów, kontakt z Ingrid był jedną z najważniejszych rzeczy jakie miał do zrobienia. Nie odnalazłszy jej w „Strażniczej” podszedł do karczmarza płacąc pięć sztuk srebra i prosząc o powiadomienie Ingrid, iż chciałby się z nią spotkać. Elf podał namiary na swoje mieszkanie wiedząc, że prędzej czy później Ingrid zajdzie do niego lub kogoś po niego przyśle. – Po spotkaniu dostaniesz drugie pięć . – powiedział dla zachęty, gdyż wśród ludzi otrzymane już pieniądze nie mobilizowały tak bardzo jak obiecane. Dla elfów był to dług i zobowiązanie, bardziej się starały jeśli musiały się wywiązać z pracy a już otrzymały wynagrodzenie. O krasnalach nie było co mówić, dla nich był to punkt honoru za który mogli poświęcić życie.

Po wyjściu szybko natrafili na kolejny problem.

- Ech , co jeszcze , rzekł ponuro do Jorga, wiedząc iż jest już spóźniony.


- Dokąd to! Przejścia nie ma. - trzech strażników miejskich zagrodziło im przejście zastawiając drogę halabardami.

Elf pomachał im ryngrafem jednocześnie mówiąc głośno i poważnie

- Przepuście nas. Mag Lilawander na służbie. Jakby na potwierdzenie z przestworzy na ramię Jorga sfrunął sokół-chowaniec. Elf sam siebie zganił za tak nagły zlot ptaka , który mógł wystraszyć Jorga, ten jednak zniósł to dzielnie. "Chmm zwyczajny sługa przy pierwszym dniu na pewno by się wystraszył…"

Zastanawiał się co mogło stanowić problem. Kolumnę wozów można chyba było ominąć, ale czy przedzieranie się faktycznie zaoszczędzi czas?

- Nie wiem co tam się stało, ale jeśli da się tą ulicą przejść to żądam odblokowania mi przejścia. Idę wprost od komendanta i ostatnie na co teraz mam ochotę to użeranie się z wami o przejście, kiedy mam służbowe zadanie.


Elf twardo postawił sprawę, nie wyobrażał sobie zatrzymywania go w akcji, tym bardziej jeśli coś się działo i miałby mieć tam jakieś zakazy wstępu… Z tego jak zrozumiał komendanta jednostka specjalna działała na specjalnych zasadach. Miał zamiar dodać ten szczegół w razie potrzeby.

Gdyby jednak przejście nie było możliwe, nie zamierzał tracić ni chwili więcej. Miast wchodzenia w spory wolał już iść na około. "Może arystokraci jadą albo co? Dwa patrole straży... Ale jeśli to morderstwo to nie odpuszczę." Pomyślał czekając na reakcję strażników.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-11-2008 o 18:55.
Eliasz jest offline  
Stary 03-11-2008, 09:22   #86
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Jorge doskonale znał swoją twarz. Godziny, spędzane przed lustrem, podczas których badał najdrobniejsze zmarszczki i czesał długie, posiwiałe włosy, owocowały teraz umiejętnością robienia odpowiednich min. Na widok strażników, zagradzających drogę jemu i kompanowi, wykrzywił twarz w dziwacznym grymasie - zdawał sobie sprawę, że przy takiej minie wygląda zarówno starzej, jak i dostojniej. Właśnie tego potrzebował, by przypominać sługusa elfiego czarodzieja.

- Przepuście nas. Mag Lilawander na służbie. - powiedział głośno elf, widocznie zniechęcony kolejnym problemem.

Srut!

Nagle na ramię Jorge nacisnął jakiś ciężar. Sokół! To dzikie ptaszysko! Jorge starał się zachować kamienną twarz, ale w myślach przeżuwał już tego wyrośniętego sępa.
 
Van der Vill jest offline  
Stary 03-11-2008, 12:41   #87
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Baczność! – wydarł się znowu ten narwany ludź - Szeregiem, frontem do mnie, zbiórka! – kiedy wszyscy ustawili się w szeregu, dowódca zaczął mówić.

- Słuchajcie, ustawię wasz wszystkich teraz w taki sposób, w jaki będziemy poruszać się w czasie patrolu! Jak się domyślacie poruszać się będziemy dwoma rzędami, lub jak kto woli parami. Pierwszą parę tworzyć będę ja i piękna pani Erica. W kolejnych parach dowolnie ustawią się osoby, które walczyć będą wręcz. Nie wiem, ilu z was preferuje walkę na odległość, ale osoby te znajdować powinny się z tyłu. Jeśli zaś chodzi o maga, który się jeszcze nie stawił, to powinien on zająć miejsce w środkowej parze, tak, aby był chroniony i z przodu i z tyłu, niczym innym, jak waszymi ciałami. Co zaś się tyczy pana Klausa, to wraz z głośnym krasnoludem Detlefem, zamkną oni szyk.- krasnolud zerknął podejrzliwie w górę, w stronę ludzia, którego dowódca nazwał "panem Klausem".

- Hmmpff - ocenił. Miał nadzieję, że Pan Klaus zna się trochę na robieniu mieczem. Co do kolejności i ustawieniu ich w ostatnim rzędzie, to początkowo chciał protestować, lewa brew już sunęła do góry wraz z nabieraniem powietrza do płuc, jednak po chwili dotarło do niego, że tak jest dobrze. "W sumie racja, nie chciałbym mieć drzewołaza za plecami. Niby jesteśmy po tej samej stronie, lecz z nimi nigdy nie wiadomo. I do tego cholerny czarodziej. Zaraza jedna..." - podsumował. Już miał splunąć na ziemię, jak zawsze w takich sytuacjach, gdy poczuł, że się dusi. Spanikował. Ktoś rzucił na niego urok i się najnormalniej w świecie udusi. "To pewnie ten czarownik!" - bezbłędnie wskazał winnego. Nagle, przypomniało mu się coś, więc z głośnym westchnieniem ("Uffff...")
wypuścił powietrze z płuc. "Na brodę Grungniego, ale żem się zapowietrzył. Nie można wstrzymywać konwersjancji" - obiecał sobie. "A już myślałem, że to ta wiewiórka, ten magikowy elf zatracony..." - na wszelki wypadek rozejrzał się wokół, czy jaki czarownik nie łazi w okolicy.

- Jak widzicie i ja, i pan Klaus mamy latarnię. - dowódca oddziału nie dawał za wygraną - Nie możecie pod żadnym pozorem wyprzedzać mnie, idąc przed latarnią, ani tez zostawać w tyle, za panem Klausem. Ja i pan Klaus otwieramy i zamykamy szyk, także proszę się tego trzymać. - uśmiechnął się w stronę Klausa.
- Jakieś pytania?

Słysząc to poważne zapytanie, postanowił poważnie się zastanowić. Wsadził sobie paluch wskazujący do nosa i zaczął dłubać. Nieusatysfakcjonowany zmienił narzędzie i zaczął dłubać małym palcem. Też nic. Przypomniało mu się, że nic dzisiaj nie pił. Właściwie, to nic nie pił od tygodnia. Od miesiąca nawet. Jednak potwornie pragnienie zmalało nieco w konfrontacji z facjatą dowódcy. Wzruszył ramionami.

- Służbista.. - mruknął pod nosem.

Detlef lubił się nudzić. Właściwie, to zawsze miał na wszystko czas. "Trzeba się szanować" - twierdził. Ale żeby czekać na jakiegoś elfiaka?
To nie przystoi prawdziwemu krasnoludowi. No, przy piwku to mógłby na samego króla elfów poczekać. Albo królową. Cholera ich wie - w końcu wszyscy wyglądają tak samo. Nie odróżnisz baby od chłopa.

Sprawdził sprzęt. Poprawił mocowanie tarczy na plecach. Pewnie się przyda, skoro mają iść na końcu. Morgenszern był nieco zabrudzony, ale przecież nie będzie nosić tej kolczastej broni za paskiem. Jeszcze go przyrodzenia pozbawi. Garłacz. Przeczyścił lufę zaimprowizowanym wyciorem. Ten oryginalny zgubił mu się gdzieś. Nie pamiętał gdzie i kiedy. Ale ostatnio niewiele pamiętał, więc to nic niezwykłego. Nie rozpaczając po stracie przyrządu przystosował do tej czynności kawałek drutu, na którego końcu zamocował szmatkę. Zadowolony był z siebie jak cholera. "Prawie jak inżynier" - oceniał swoją pomysłowość. I choć "prawie" robiło sporą różnicę, Detlef raczył tego nie zauważać. Nie był wymagający i do szczęścia nie potrzebował wiele.

"Na pewno piwa..." - znowu sobie przypomniał. "No niechże ten dryblas przylezie wreszcie. Zróbmy swoje i wracajmy do knajpy" - niecierpliwił się.

Załadował lufę garłacza prochem i metalowymi odłamkami. Wśród tego złomu było również trochę szkła i kamiennych odłamków. Właściwie nie miało znaczenia, co jest w lufie. I tak efekt był przyzwoity.
Starannie ubił ładunek, by samoistnie nie wyleciał z lufy. Podsypał proch na panewkę, następnie zamknął ją i zostawił kurek w pozycji zabezpieczonej. Teraz wystarczyło odciągnąć kurek i BUM. Siekańce z lufy robiły swoje.
Zatknął broń ponownie za pas i z miną wyrażającą całkowite znudzenie czekał na jaśnie wielmożnie wielebnego elfa-magika.
Już go zaczynał nie lubić.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 03-11-2008, 13:13   #88
 
Bishop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bishop ma wyłączoną reputację
Klaus Rabe przeszedł na koniec grupy stając przy wspomnianym przez Gabriela krasnoludzie. Żołnierz uklęknął na kolano i rozpalił otrzymaną latarnie.
Po chwili wstał i przyjrzał się uważnie stojącej obok niego postaci...
Brodacz wydawał się pewny siebie a sprawność z jaką sprawdzał swoją broń sugerowała że posiadał jakieś doświadczenie w walce.
Klausowi nie podobała się scena z dzbankiem. Sam miewał czasami problemy z dyscypliną jednak nigdy nie pozwolił sobie na takie zachowanie. Złe wykonanie rozkazu podczas misji mogło kosztować życie Jego i resztę drużyny...
Żołnierz zignorował krasnoluda. Dopóki nie wyruszą na akcje nie będzie musiał martwić się o swoje życie...i o zachowanie krasnoluda.

Klaus rozejrzał się naokoło spoglądając na otaczające ich zabudowania. Dałby wiele złotych koron gdyby mógł dowiedzieć się co czai się w mrokach nocy...
Stwory które widział w czasie obrony murów przeczyły zdrowemu rozsądkowi doprowadzając wielu z jego towarzyszy do obłędu. Co mogło by się stać gdyby któraś z tych bestii przemknęła jakimś cudem do miasta?
 
Bishop jest offline  
Stary 03-11-2008, 21:21   #89
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Erica westchnęła ciężko. Czuła się jak w garnku zupy, do której dosypywane czasem to inne warzywa, niż zamierzone. A miała być grochówka… Dziewczynę bawiła obecność niezdyscyplinowanego krasnoluda, w swoich rodzinnych stronach mało miała do czynienia z khazadami. Ten jednak wydawał się eminencją stereotypów na ich ogólny temat, a przynajmniej tych mniej cnotliwych. Niechlujny, niekulturalny, brudny krasnolud, który pewno, gdyby mógł, siedział nad kuflem piwa, ba, nad beczką, i pił tylko cały dzień. Mimo wszystko wydawał się być całkiem sympatyczny. Mało takich istot spotkała w swoim życiu, jedynie kiedyś, jak była mała, i „bawiła” się z innymi dzieciakami. Każdy tam starał się jakoś pomóc, tutaj panuje egoizm. Jedna z najważniejszych zasad Starego Świata, dbaj o swoją dupę.

Czekali na maga. Na jakiegoś tam długouchego, którego miała za zadanie obserwować. Obserwować i co dalej? Obserwować, podglądać, podsłuchiwać, śledzić i donosić. Ten elf był magiem. Zawsze czuła respekt dla tej starożytnej rasy, wiele słyszała baśni, czy opowiadać o nich, długowiecznych istotach mających swoją ojczyznę gdzieś u kresu horyzontu, za błękitem oceanu. Mimo tego, ci elfowie zawsze zachowywali się wobec niej dziwnie. Milczeli, nie odpowiadali na pytania, czasami dziwnie się uśmiechali pod nosem, ogólnie ją zbywali, jakby była jakimś natrętnym owadem. A ten był jeszcze magiem. Licho jakieś, Erica nie była dziewczyną, która wierzyła w zabobony, ale wiedziała jedno, że taki magik to samo nieszczęście powoduje. Miała z takim raz styczność. Bolało.

Teraz stała w szeregu, z halabardą w rękach i mieczem przy pasie. W walce odrzuciła by drzewiec, by walczyć tak, jak umiała, mieczem, czy nożami. Zaczął się powoli formować szyk. Oby tym razem nie spotkali na patrolu czegoś pokroju szczuroludzi. Na sam ich widok, i odór, jakie roztaczały te bestie, Erice mieszało się w żołądku.

Podeszła do sierżanta, i zapytała.
- Sierżancie, kiedy w końcu ruszymy, ten ostrouchy przylezie w końcu?
 
Revan jest offline  
Stary 04-11-2008, 19:53   #90
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- Chciałbym mieć wolną kartę na rozmowy z informatorami i zdradzenie tych informacji, które okażą się istotne dla uzyskania innych. Nie chcę odpowiadać za jakąś zdradę tajemnicy, w normalnych okolicznościach działałbym niczym nieskrępowany… Proszę jedynie o Pana słowne przyzwolenie na pewne działania… Oczywiście wszystko w granicach rozsądku i właściwego wyważenia.

Komendant przyjrzał się uważnie elfowi poczym powoli powiedział.

- Pewną swobodę masz, lecz jeśli zaczniesz mówić, o czym nie wolno np. o skavenach to wiesz, co cię czeka. Nie musze ci chyba przypominać. Pamiętaj, iż wasz oddział nadal należy do straży miejskiej, mimo że nie będziecie od jutra pełnili obowiązku patrolowego. Resztę spraw pozostawiam twojemu rozumowi.

***

25 Nachgeheim 2522 K.I. Middenheim po siedemnastej klespydrze.

Strażnicy na dumną przemowę popatrzyli się na siebie potem roześmieli w głos.

- Skocz no, który po kapitana mamy kilka dodatkowych rak do pracy, którym trzeba przemówić do rozsądku. A wy tu czekajcie.

Po tych słowach podszedł do nadjeżdżającego ulicą wozu.

- Ośle ty gdzie się pchasz nie widzisz, że przejazdu nie ma.
- Z drogi muszę te produkty dostarczyć do pałacu.
- odkrzyknął wozak próbując przejechać dalej.
- W tył a już, bo w lochu zamknę, co oduczy cię pośpiechu.
- Patrzcie to państwo twarzy takiej to ork by się nie powstydził a uczciwych ludzi straszy.
- W tył z tym wozem, bo przez tydzień na dupie nie usiedzisz.
- odkrzyknął strażnik.
- Jeszcze, czego na to czekają…

Strażnik już dłużej nie czekał, aby się do wiedzcie, kto na to czeka i wskoczył na wóz poczym po krótkiej szamotaninie ściągnął woźnicę z wozu na bruk, gdzie jego towarzysze szybko uciszyli protesty mężczyzny ciosami drzewc halabard. Jedne z nich szybko odpiął zwisające przy boku kajdany i spiął nim woźnicę, poczym rzucili nieprzytomnego woźnicę pod mur. W tym czasie jeden ze strażników wycofał wóz i odjechał do szerszego miejsca gdzie go pozostawił.

Za wozów przesłaniających widok elfowi wyszedł dostatnio ubrany młodzieniec z zawadiackim wąsem i długimi fryzowanymi blond włosami. Ubrany był w farbowaną na niebiesko dobrej jakości skórzaną kurtkę, głowę ozdabiał trójkątny kapelusz. Gdy podchodził do elfa rękę opierał na kosztownym koszu rapiera.

- O co chodzi człowieku. – zwrócił się ochrypłym głosem do jednego z strażników.

- Ci tam chcą przejść dalej, a tamten chciał wjechać wozem i nie chciał go wycofać. - wskazał głową, na siedzącego.

- Woźnicy pięć plag za utrudnianie i niech wraca do wozu.

Poczym odwrócił się do maga i Jorgego.

- No a wy, co uprzątnąć mi zaraz tamte beczki, co z przodu są rozsypane, na co jeszcze czekacie.

Potem uważniej przyjrzał się Jorgemu i spostrzegł siedzącego na ramieniu szermierza ptak.

- Masz na niego zezwolenie i czemu on nieuwiązany i w kapturku, co to za porządki, odpowiedz natychmiast człowieku.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172