[MEDIA]http://www.metacafe.com/fplayer/yt-fp3TAwOVRw0/iron_maiden_prowler_1980.swf[/MEDIA]
-Pachole, pobliże bazy Legionu nie jest dobrym pomysłem.
Stwierdziła ciemność swym głosem. Zdawała się obserwować, wyczuwać wszystko. Ten gęsty mrok jakoś jednoczył się z nocą i... przemijaniem?
-Jestem służącym. Za atak dostaniesz wszystkie rzeczy z Bazy, o ile będziesz je w stanie unieść. Ja wybiorę tylko jedną.
- Tjaaaa…. Dla Ciebie pobliże bazy jest niebezpieczne, co? A dla mnie niby nie? Mądrala… – pomyślał Kotecki. – A co mi tam. Niech licznik Geigera ma mnie w opiece. A Ty panie mroczny – niewidoczny lepiej ubezpieczaj mi moją piaskową dupę bo jak wykorkuję po raz drugi to nawet Skłodowska – Curie cię nie wskrzesi gdy cię dorwę. – Dodał z kolei na głos.
I nagle znikł. Płaszcz i kapelusz upadły na ziemię. Było tylko słyszeć cichutkie skrzypienie, tak, jakby ktoś szedł po piasku. I czuć narastające ciśnienie. Jak przed burzą. Ciśnienie wzrastało. Atmosfera w pewnym momencie osiągnęła taki stopień że można było siekierę w powietrzu powiesić. Cisza. Powiał lekki wietrzyk. Ze szczytu pobliskiego muru odłamał się niewielki kamyk i zaczął spadać. Wyglądało to tak jakby czas biegł w spowolnionym tempie. Kamyk powoli spadał… spadał…. Spadł.
W pobliskiej ścianie wyrwało dziurę o wyglądzie zbliżonym do ludzkiej sylwetki. Następnie w kolejnej znajdującej się za nią. I kolejnej. I kilku następnych… Baza Legionu Dusz - Co do jasnej cholery tam się dzieję!?- Krzyknął humanoidalny kształt przypominający skrzyżowanie robocopa z dźwigiem i cysterną samochodową. Obrócił swoje czujniki w kierunku śluzy prowadzącej na zewnątrz bazy. Na 15 centymetrowej grubości wrota prowadzące do środka. Budynkiem zatrzęsło a wrota zauważalnie drgnęły i to na tyle silnie że posypał się pył ze ściany. I nagle wszystko ucichło Główne wejście do Bazy Legionu Dusz
Grzegorz siłą rozpędu przebił kilka (naście?) kamiennych ścian i rozpłaszczył się na śluzie prowadzącej do środka bazy. - Auuuuuuuu……… - mruknął zsypując się z powierzchni stalowych wrót. – No dobra, blaszanki. Jak nie kijem go to pałą…. - W postaci samego pyłu wzniósł się ponad bazę i osiadł na jej dachu szukając jakiejkolwiek szczeliny, wentylacji czy czegokolwiek przez co mógłby wniknąć do środka.
Ostatnio edytowane przez Greg : 03-11-2008 o 20:50.
Powód: kosmetyka i próba wrzucenia dźwięku
|