Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2008, 21:21   #89
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Erica westchnęła ciężko. Czuła się jak w garnku zupy, do której dosypywane czasem to inne warzywa, niż zamierzone. A miała być grochówka… Dziewczynę bawiła obecność niezdyscyplinowanego krasnoluda, w swoich rodzinnych stronach mało miała do czynienia z khazadami. Ten jednak wydawał się eminencją stereotypów na ich ogólny temat, a przynajmniej tych mniej cnotliwych. Niechlujny, niekulturalny, brudny krasnolud, który pewno, gdyby mógł, siedział nad kuflem piwa, ba, nad beczką, i pił tylko cały dzień. Mimo wszystko wydawał się być całkiem sympatyczny. Mało takich istot spotkała w swoim życiu, jedynie kiedyś, jak była mała, i „bawiła” się z innymi dzieciakami. Każdy tam starał się jakoś pomóc, tutaj panuje egoizm. Jedna z najważniejszych zasad Starego Świata, dbaj o swoją dupę.

Czekali na maga. Na jakiegoś tam długouchego, którego miała za zadanie obserwować. Obserwować i co dalej? Obserwować, podglądać, podsłuchiwać, śledzić i donosić. Ten elf był magiem. Zawsze czuła respekt dla tej starożytnej rasy, wiele słyszała baśni, czy opowiadać o nich, długowiecznych istotach mających swoją ojczyznę gdzieś u kresu horyzontu, za błękitem oceanu. Mimo tego, ci elfowie zawsze zachowywali się wobec niej dziwnie. Milczeli, nie odpowiadali na pytania, czasami dziwnie się uśmiechali pod nosem, ogólnie ją zbywali, jakby była jakimś natrętnym owadem. A ten był jeszcze magiem. Licho jakieś, Erica nie była dziewczyną, która wierzyła w zabobony, ale wiedziała jedno, że taki magik to samo nieszczęście powoduje. Miała z takim raz styczność. Bolało.

Teraz stała w szeregu, z halabardą w rękach i mieczem przy pasie. W walce odrzuciła by drzewiec, by walczyć tak, jak umiała, mieczem, czy nożami. Zaczął się powoli formować szyk. Oby tym razem nie spotkali na patrolu czegoś pokroju szczuroludzi. Na sam ich widok, i odór, jakie roztaczały te bestie, Erice mieszało się w żołądku.

Podeszła do sierżanta, i zapytała.
- Sierżancie, kiedy w końcu ruszymy, ten ostrouchy przylezie w końcu?
 
Revan jest offline