Grzesiek lubił filmy wojenne, ale zanosiło się że w najbliższym czasie jego ręka dobrowolnie nie sięgnie po żaden dvd z takowym. W robocie musiał ciągle słuchać opowieści swoich współpracowników, zapalonych airosftowców, o ich przygodach. Jak zwykle Grzesiek poczuł się oszukany przez los. Oni biegali i krzyczeli do siebie, strzelali i okładali po głowach, udając wielce poważnych komandosów czy innych wojaków. On właśnie został okrzyczany "Jude! Halt", rozwalono mu głowę kolbą i skopano po klejnotach rodowych. Nie mógł zrozumieć jak ludzie mogą chcieć w czymś podobnym uczestniczyć dobrowolnie. Przez myśl przeszło mu że to może wynikać z faktu że oni też mają wtedy własne kolby i ciężkie buty, ale ciągle nie przemawiało to do Grześka.
Obecnie przed nim stanął otworem nowy, zasadniczy problem. Miał cztery koła z alufelgami, lśnił się od szamponu z woskiem i promieniował blaskim bijącym o zadowolonego ze swej bryki właściciela.
Grzegorz podkuśtykał do dresobusu z zwinnością von Smallhousen'a. Niestety, posiadał zbyt delikatną i przyjemną facjatę by wyszło mu spojrzenie ala doktor House. Zresztą, to nie istotne, bo nie spodziewał się wywrzeć na Karolu jakiekolwiek wrażenie. Z braku innych opcji postanowił przemówić do resztek intelektu, które przetrwały w głowie Biruli.
Karol, wiesz że nie wsiąde to samochodu. Nie chodzi że twojego, jakiegokolwiek. Pomijając już nawet fakt, że uważam że jeździsz jak jakiś pirat drogowy.-Grzesiu podjął stanowczy, acz przeywany co i rusz posykiwaniami i potknięciami marsz w kierunku Fundacji, nie zważając na swojego wybawiciela.
-Wsiadasz kurwa dobrowolnie, czy mam cię tam wsadzić?-o dziwo głos Biruli był ciągle spokojny.
-Karol, daruj sobie.
Szósty zmysł Grzegorza znów zadziałał. Oczywiście, nie przewidział bandy dresów kilka chwil temu, jednak łomot który za chwile spuści mu jeden, podobno " po jego stronie", wyczuł bez trudu. Birula bez ceregieli chwycił drobniutkiego w porównaniu z nim Grześka i bez większych
problemów wsadził go miejsce pasażera.
Przez chwilę, Euthanatos chciał się bronić, jednak nim w ogóle zdążył zareagować już był wewnątrz obwoźnej świątyni dresiarstwa. Grzesiek rozpaczliwie starał się czymś zająć, byle tylko nie wróciły traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa. Nim jego towarzysz wrócił na swoje siedzenie, Głodniok już majstrował drżącymi rękoma przy radiu.
-Co ty odpierdzielasz?!-dres był nieco zmieszany zachowaniem swojego pasażera.
-Szukam czegoś relaksującego! Mój terapeuta radzi mi słuchać muzyki przepełnionej pozytywnymi wibracjami, żebym pozbył się Jihoru
-Zostaw moje radio albo ci zasunę , i totak że zalecisz na miejsce z taką prędkością, że wylądujesz z rozpędu już na cmentarzu...
-A pierdole! Włączaj sobie co chcesz! Wszystko mi jedno, chce wyśąść z tej trumny jak najszybciej! -nagły napad agresji ze strony dotychczas spokojnego towarzysza jeszcze bardziej zaskoczył Birulę.-Jedziemczy czy nie? Tylko szybko, skoro mamy i tak skończyć na jakiejś latarni to chcę do mamy jak najszybciej!
Karol spojarzał na popadającego w histerię Euthanatosa wyraźnie nie wiedząc co ma w takiej sytacji zrobić. Jego zdrowy rozsądek podpowiedział mu, by robił to co wychodzi mu najlepiej. Wystarczył jeden dobry cios, by przywołać Grześka do porządku. Niestety wiązało się to także z utratą jego przytomności...
__________________ -Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.
Sate Pestage and Soontir Fel
Ostatnio edytowane przez Ratkin : 04-11-2008 o 20:40.
|