Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2008, 15:46   #119
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
- Merde! - zaklął de Werve leżąc plackiem na ziemi i jakby siłą woli starając się odganiać kule którymi zaszczycały go te dwa sukinsyny wrzeszczące coś o Pierre Mulele.
- Oby was diabli synowie szympansów - wycedził przez zaciśnięte zasłaniając się worem z ekwipunkiem i starając się aby jego ciało ułożyło się idealnie za tą prowizoryczną przeszkodą (z perspektywy Simba)
Kilka kul wbiło się w worek, jednak zawartość zapewniła osłonę zatrzymując pociski. Lambertowi wydało się, że słyszy delikatny brzdęk. To by oznaczało, że w razie wyniesienia stąd swojego tyłka w jednym kawałku - nici z golenia.
Belg miał tylko nadzieję, że siedem lat nieszczęść za to pisać się będzie dla tych nabuzowanych czarnych chłopców, a nie na jego konto.
Zaczął się lekko przesuwać w stronę wejścia do szopy nad pomostem, wciąż osłaniając się worem. Czarne łajdaki nie rezygnowały zaczęły nawet się wstrzeliwać - jedna z kul przeorała mu skórę na łopatce.

W końcu zbliżył się pod drzwi i wciąż kuląc się do ziemi kopnął je zdrowym kolanem. Na szczęście nie były mocno zamknięte.
Uniósł pistolet i na oślep zaczął walić w kierunku dwóch prześladowców.
Strzały umilkły jedynie na chwilę, ale to wystarczyło Belgowi - wślizgnął się do pomieszczenia.

Od razu zobaczył resztę po drugiej stronie szopy zgromadzonych przy wyjściu na przystań. Zignorował szczypanie w ranie i doskoczył do Egona.
Tylko jednym rzutem oka zerknął na wyrwę w podeście i przechyloną łódź.
Opadły mu ramiona w totalnej bezsilności.
- Nie odpłyniemy na tyle szybko by nas nie zmasakrowali na rzece! - rzucił z gniewem, zmieniając magazynek. *Tu zresztą też dużych szans nie mamy* - przemknęło mu przez myśl. Ze złością kopnął drewniane wiadro posyłając je na ścianę. Po czym rzucił wór na ziemię i włożył doń rękę. wyciągnął po kilku chwilach szpule cienkiej linki uzywanej zwykle do łowienia ryb.
- Kto ma granaty? - rzucił do Egona i Wilka
- ... niech zamontuje pułapki na drzwiach. Jeżeli uda nam się trzymać ich ogniem zaporowym od strony prześwitu między tą szopą a tym domkiem - wskazał na małą chałupkę nad rzeką - będą starać się tu dostać, a wtedy dostana na co zasłużyli zamiast ostrzeliwać nas gdy będziemy na rzece
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 07-11-2008 o 15:52.
Leoncoeur jest offline