WÄ…tek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2008, 15:00   #21
TwoHandedSword
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
- Przemoc? Brzydzę się przemocą. - rzekł Ratkin. - Jednak to prawda, miałem ciekawe życie. Szlaki na Tais bywają pełne niebezpieczeństw. Niemniej postępujesz... nieuprzejmie. Żądasz czyichś sekretów, nie okazując w zamian zaufania.
- Masz racjÄ™, masz racjÄ™! -
odparł szybko Kris - To nie było miłe...
Wypowiedzenie na głos przez półelfa tego, do czego chłopak nie chciał się przyznać przed samym sobą, sprowadziło do z powrotem na ziemię. Teraz sam się zastanawiał, dlaczego dał się ponieść emocjom.
- Ale żeby od razu nazywać moją ciekawość, rzecz zwyczajną dla wszystkich istot myślących, pożądaniem? Hmm... to zbyt wiele. Mówisz, że nie okazałem ci zaufania - Kris uśmiechnął się szeroko i wskazał palcem na Ratkina - W takim razie co powiesz na to, żebyśmy obaj zaufali komuś innemu, komuś bezstronnemu? Moja propozycja jest prosta: powierzmy wszystko Pani Losu, haha! - robiąc niewielką pauzę, Kris klasnął w dłonie - Zagrajmy w kości. Taak, wspaniałe narzędzie do rozwiązywania wszelkich problemów, odwieczne przyjaciółki na dobre i na złe... Za każdym razem zwycięzca zada pytanie przegranemu, a ten będzie musiał mu na nie odpowiedzieć. Odpowiedzieć zgodnie z prawdą! To chyba uczciwa propozycja? Nie będziesz mógł już powiedzieć, że ci nie ufam... nie będę przecież kłamał! Jak przegram, to przegram, zasad takich gier się nie łamie. Oddając wszystko w ręce wspaniałej Pani Losu postąpimy najlepiej! To co, przechodzimy do szczegółów? - uśmiech Krisa zdawał się powiększać z każdą chwilą. Chłopak zatarł ręce i czekał na odpowiedź "karczmarza".

Ratkin wyjął kość o sześciu ściankach spod baru, mówiąc. - Wyzywany ma prawo do ustalenia reguł chłopcze. Będziemy rzucać na zmianę raz ty raz ja. Każdy ma prawo do trzech rzutów, a ich wynik decyduje o tym kto odpowiada. Nieparzysty oznacza ciebie, parzysty, mnie. Jako gość, ty zaczynasz.
Podpierając się laską, półelf wyszedł zza kontuaru i podszedł do jednego ze stolików karczmy. Puścił kość po stole w kierunku chłopaka, Krisverithian przechwycił przedmiot i rzucił kością. Zatrzymała sie ukazując sześć oczek.
- Haha, no więc dobrze! Moje pierwsze pytanie brzmi... - Kris zastanawiał się chwilę nad tym jak ma sformułować zdanie, żeby Ratkin nie miał możliwości wykręcenia się od satysfakcjonującej chłopaka odpowiedzi jednocześnie bez uciekania się do kłamstwa - Jakie masz źródła dochodów oprócz karczmy?
- Oszczędności... Pozostałości po dawnych, specyficznych transakcjach. Czasem wygrana w Kolory Magii. -
rzekł enigmatycznie Ratkin. Półelf sięgnął po kość i rzucił ją nerwowym ruchem komentując. - Pani Losu cię widocznie lubi chłopcze, ale to kapryśna kochanka.
Wynik wykrzywił twarz półelfa w wyrazie niechęci... Wypadły cztery oczka.
- I znów ja! W takim razie... Chciałbym, żebyś zdradził mi sekret Szczurzej Nory. Do czego służy ten budynek, oprócz tego, że jest karczmą? Jeżeli faktycznie to prawdziwa karczma. - radość w głosie Krisa wyraźnie irytowała półelfa.
- Szczurza Nora to mój dom i przykrywka. Nikt mnie tu nie niepokoi, nawet ściągające haracze gangi. - odparł po chwili. - Nie próbują wyciskać wina z uschniętej winorośli.
Kris sięgnął po kość potrząsnął szybko dłonią i wyrzucił... dwa oczka. Tym razem Ratkin nie skomentował wyniku.
- No, no, Pani Losu jest dziś dla mnie wyjątkowo łaskawa... - Kris nie miał najmniejszego zamiaru ukrywać zadowolenia - Dlaczego nosisz opaskę na oku i podpierasz się laską? Tylko błagam Cię, nie mów mi, że to są dwa pytania!
- Bo sÄ… to dwa pytania. -
burknął półelf pocierając dłonią opaskę. - Obie te rany to pamiątki po nieprzyjemnych zdarzeniach. Oko straciłem walcząc z demonem strażniczym wezyra Alsida ibn Haazarth, noga to efekt pułapki z krasnoludzkiego skarbca Chardani. Teraz moja kolej.
Chardani... nazwa ta wydała się Krisowi znajoma. Przypomniał sobie dom i górników krasnoludzkiej kopalni. Chardani było dla nich wulgarnym przekleństwem.
Ratkin wziął kość do ręki, potrząsnął nią i rzucił. Tym razem wypadło pięć oczek.
- Jak widzisz na wierność Pani Losu, nie masz co liczyć. Więc jakie sekrety skrywasz chłopcze? - spytał Ratkin. - Po co przybyłeś do Allracji?
- W celach czysto zarobkowych. Chcę zarobić i się nie narobić, hehe. Nie wiem jeszcze w jaki sposób zdobędę pieniądze... Ale odpowiedziałem już na twoje pytanie, teraz mój rzut.

Kris wziął kość do dłoni i wyrzucił... pięć oczek. Po czym półelf spytał. - Co tu robi ten goblin, jakie on ma zamiary?
-Nie mówić. -
wysyczał Grok do Krisa, po czym wycelował w Ratkina kostur grożąc. - Ty napytać sobie biedy!
W dłoni Ratkina pojawił się sztylet, półelf błyskawicznie cisnął nim w Groka, oręż wbił się pomiędzy krzywymi nogami goblina. Zaś półelf rzekł chłodnym tonem głosu. - Nie myśl sobie, że spudłowałem. Nie łudźcie się... Żyjecie, bo wam na to pozwalam. I tylko od mojej dobrej woli zależy, czy wyjdziecie stąd... żywi. - po czym zwrócił się do Krisa. - Wyrzuciłem nieparzysty wynik, wypij więc nawarzone piwo. I odpowiedz na pytanie.
- Chłopie, uspokój się. -
chłopak nie ochłonął jeszcze po obejrzeniu tej sceny, ciągle miał wytrzeszczone oczy i wykrzywione usta – Zabijasz wszystkich, którzy tu przychodzą, tak? Czy tylko im grozisz? Przecież to tylko gra... Odpowiem na twoje pytanie, przecież dałem słowo. - Kris rzucił krótkie spojrzenie na Groka – Odpowiem... chociaż nie wiem zbyt wiele. Mam go bezpiecznie doprowadzić na bagna, nie za darmo oczywiście. Nic mi nie mówił na swój temat, po prostu jestem jego ochroniarzem. Heh, to słowo jakoś nie bardzo mi pasuje... Mam zadbać, żeby dotarł na bagna, ale nie mam zamiaru bić się za niego. Ja będę próbował znaleźć sposób, żeby przejść przez Port, a potem dalej, a on mi to wynagrodzi. Zwyczajne zlecenie. Nie mówił mi dlaczego chce się tam dostać, szczerze mówiąc nie interesuje mnie to aż tak bardzo, żeby wyciągać coś z niego na siłę.
- Ostatni rzut, nadal ufasz swemu szczęściu chłopcze? -
spytał Ratkin.
- Całkowicie nie ufam nikomu i niczemu. Poza Panią Losu. Tak więc można powiedzieć, że moja odpowiedź na twoje dodatkowe pytanie jest pozytywna.
Półelf rzucił kością... Ta potoczyła się po stole, cała trójka oczekiwała w napięciu na wynik...Trzy oczka.
- Co więc zamierzasz robić, gdy już przeżyjesz hecę z goblinem?
- Od razu hecę... Jestem dobrej myśli. Potem mam zamiar zarobić kolejne pieniądze. Nie wiem jeszcze jak, mam czas na zastanowienia. Może już niedługo będzie mnie stać na zakup własnej karczmy? -
Kris rozejrzał się dookoła, jakby oceniał, czy Szczurza Nora będzie odpowiednia. - Chcę sprzedać węża snów, magiczną bestię, którą przywiozłem do miasta, ale czy uda mi się to przed, czy po załatwieniu sprawy z Grokiem, ciężko jest mi powiedzieć.

- Taaak... To ja może zmienię temat na, ee... nieco mniej stresujący. Potrzebuję paru informacji na temat Portu. Wchodząc tam ktoś będzie mnie sprawdzał? Przeszukiwał? Hmm... Gdybym, tak hipotetycznie, chciał przejść przez tą wspaniałą dzielnicę niezauważonym... jak duże miałbym z tym trudności? Jak będzie z przejściem na bagna? Znasz może kogoś, kto mógłby mi w tym pomóc? Po prostu chcę wraz z moim przyjacielem - Kris wskazał ręką na Groka. - nie wzbudzać zbędnego zainteresowania naszym malutkim wypadem na bagna. Iść i wrócić. Wszystko bez zbędnych komplikacji. To jak?
- W Porcie nie ma nic, co by mnie interesowało. A od gangów przemytniczych trzymam się z daleka.-
odparł Ratkin. - Widać jednak, że nie wiesz na co się porywasz. Jaszczuroludzie nazywają bagna Zielonym Piekłem, nie bez powodu.
- Nie wiem na co się porywam? Może i tak... Dlatego właśnie pytam! Hmm... Ale jednak mógłbyś mi powiedzieć, jeżeli oczywiście wiesz... Czy my dwaj -
chłopak wskazał na Groka śledzącego wzrokiem wyjątkowo tłustego szczura - możemy ot tak sobie wejść do Portu? Nie pytam już o bagna, tylko o sam Port.

Po otrzymaniu odpowiedzi i kilku słowach pożegnania Kris wraz z wlokącym się za nim Grokiem opuścili Szczurzą Norę. Chłopak chciał dowiedzieć się, czy na Targowisku, bądź gdzieś w Porcie znajdą się chętni na zakup zostawionego w klatce na wozie węża snów. W ostateczności sprzeda samą klatkę, nie mówiąc o zawartości. W końcu wydał niemałą sumkę, żeby przerobić ją na skomplikowany chronometr, a na coś takiego raczej znajdą się kupcy. Musiał też w końcu zacząć planować przejście przez dzielnicę jaszczuroludzi i dostanie się na bagna, do obozu goblinów, gdzie miał zabrać Groka. Chociaż po tym, co usłyszał od Ratkina, wyruszenie w głąb Zielonego Piekła raczej nie napawało go optymizmem.

- Słuchaj... mógłbyś złapać parę tych szczurów w karczmie półelfa, jak wrócimy tam z powrotem? Chodzi mi o żywe szczury. - Kris nie bardzo lubił rozmawiać z Grokiem, ale wolał załatwić pożywienie dla węża snów za darmo, niż płacić na Targowisku.
- A tak w ogóle... Czemu potrzebujesz kogoś, kto doprowadzi cię do obozu na bagnach? Coś ty zrobił tym jaszczurom, że aż tak się ich boisz, co? - Kris usiłował jak najwięcej wywnioskować z gestów, mimiki twarzy i tonu głosu goblina - I dlaczego uważasz, że źle zrobiłem, mówiąc Ratkinowi po co tu jesteś. To była uczciwa gra, musiałem odpowiedzieć. A poza tym, nie dowiedział się niczego ważnego. Jak już dotrzemy na bagna... Naprawdę będzie tam aż tak ciężko? Mam nadzieję, że dobrze wiesz, jak dojść do tego obozu... I że mnie, jako twojego towarzysza, towarzysza goblina, przynajmniej zielonoskórzy nie będą chcieli zastrzelić z ukrycia!
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"

Ostatnio edytowane przez TwoHandedSword : 18-11-2008 o 21:37.
TwoHandedSword jest offline