Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2008, 23:22   #101
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Gabriel zamyślił się chwilkę. Podrapał się po brodzie, poprawił zagnieciony mundur i rzekł:
- Aa, tak, tak. Wiem, o czym mówisz panie Lilawanderze. Wiem, jakie zagrożenie masz na myśli. Swoją drogą, nazywam się Gabriel Thingrim, ale to już pewnie wiesz. Chętnie posłucham informacji, których mógłbyś mi udzielić, jednak nie wiem, czy to miejsce jest odpowiednie do tego typu rozmów. Trzeba być szczególnie ostrożnym brnąc w tego typu hmm… tematach. – rzucił swoje spostrzeżenie Gabriel, uśmiechając się do rozmówcy.

- Proponuję rozmowę na ten temat po patrolu, najlepiej w „Strażniczej”. Mają tam w miarę dobry napitek a i dziewki są tam urodziwe. – Gabriel wyszczerzył chyba wszystkie zęby lekko rumieniąc się na twarzy i chichocząc.


Wtem padły słowa, które wprawiły Gabriela w lekką zadumę:

„-[…] Jeśli coś tu jest uwłaczające to podejście straży miejskiej do życia maga światłości – Felixa, porwanego i czekającego na ratunek.

Gabriel zamyślił się, a na jego twarzy pojawił się grymas.

- Ma pan rację, śmierć tego istnienia to byłaby tragedia… jednak śmierć choćby i tysiąca takich jak on to już tylko statystyka. Czymże jest życie w dzisiejszych czasach. Będzie miał szczęście, jeśli umrze szybko i uwolni się od tego… życia. Nie znam tego maga Felixa, ale jeśli będę mógł postaram się mu pomoc jak tylko będę potrafił. Jeśli przyjdzie mi ratować czyjeś istnienie, to prędzej sam zginę niż pozwolę umrzeć komuś w mojej obecności. – dodał Gabriel nieco pochmurnie. Nikt nie wiedział o tym, ale tragiczne sceny z bitwy, których świadkiem był Gabriel właśnie w tym momencie ponownie nawiedziły jego umysł, a biedakowi zakręciło się od nich lekko w głowie, tak, że musiał się podeprzeć o wóz, żeby się nie wywrócić. Po chwili jednak doszedł do siebie i jak zwykle wesołym głosem zakrzyknął:

- No panowie, komu w drogę temu czas! Pamiętajcie, że po patrolu czeka nas obfity posiłek i garniec napitku. Tak więc żwawo i z zapałem proszę!
 
Mortarel jest offline