Wątek: Bad Company!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2008, 01:06   #2
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Ziemia. Ziemia najlepszy przyjaciel żołnierza.
Olivier kilka sekund po pierwszym strzale wtulał twarz w mech.
Pieprzone strzelaniny. Czy oni naprawdę nie potrafią załatwić tego jak ludzie?
Uśmiechnął się sam do siebie, wyjmując zza cholewy buta swój rozkładany nóż. Nacisnął na zapadkę, a ostrze wysunęło się z miłym dla uszów dźwiękiem, który Disparu usłyszał mimo kanonady, w której nie byli dłużni jego towarzysze.
Powoli wysunął się, zza osłony by wypatrzeć najbliższego wroga. Kilka rozbijających się obok pocisków później znów przytulał się do mchu.
- Czyli jednak nie załatwimy tego jak ludzie. Wycedził, wkładając nóż za pas i odbezpieczając MP-piątkę .
Obowiązki przed przyjemnościami.
- Czy ktoś jest ranny?! Czy ktoś dostał?! Krzyknął.
Nikt mu nie odpowiedział.
Czyli albo mnie olali, albo czują się dobrze. Albo wszyscy nie żyją. Pieprzyć ich.
Rozejrzał się bo miejscu walki. Nie widział zza osłony nikogo oprócz Davida.
Nazi odcinał się ze swojego AK, chyba starszego od swojego wynalazcy.
- Zeżryj to, brudasie! No chodźcie, kurwa! Chodźcie, wszyscy!
Tak to jest jak się ma metalową płytkę we łbie. Rdzewiejącą.
- Biały! Dawaj do mnie! Krzyknął Olivier. Bez żadnej pieprzonej, aryjskiej reakcji.
Olivier poderwał się z ziemi, w biegu, oddał dwie krótkie serie w stronę bunkrów i padł na ziemie obok Białego.
Trzepnął go ramię. Nazi z mordem w oczach spojrzał na niego.
Nie takich, jak ty widziałem w piwnicach. Gap się.
- Biały, zbieramy się stąd! Idziemy po Papieża!
- Pierdolić go! Odpowiedział wychylając samego AK i oddając kolejną serie. Karabin wypluł z siebie ostatnie pestki. David zmienił magazynek.
Cóż, dobrze chłopakowi tu.
- Biały, kurwa! Poskładałem Ci łeb? To dawaj za mną!
Towarzysz wyszczerzył powybijane zęby.
- Co racja, to racja.
C'est le ton qui fait la chanson.
Olivier chciał się poderwać z ziemi, gdy skoszona przez pociski gałąź upadła obok niego.
Strzelanina nasiliła się, gdzieś z hukiem rozerwał się granat.
- I co teraz? Spytał nazi, dalej głupawo się uśmiechając.
Olivier przewrócił się na plecy i odpiął od kamizelki granat dymny. Oderwał zawleczkę i rzucił go za siebie. Po trzech sekundach żółty dym wypełnił las.


- Dawaj! Dawaj! Dawaj!
Jak w filmach.
Ciągnąc za sobą Białego, Oliver biegł skulony w kierunku Papieża.
Pociski rozbijały się wszędzie dookoła. Jeszcze kilka sekund i bezpieczny mur.
Ostatni skok i mocne uderzenie zwaliło go z nóg. Jego hełm potoczył się w trawy.
Disparu szybko podniósł się i podpierając się ręką dalej biegł. Biały wciągnął go za osłonę.
- Kurwa, człowieku! To było mocne! Podniecał się Nazi.
Olivier pomacał czaszkę. Wszystko w jednym kawałku. Pieprzony rykoszet.
Czas wracać do rzeczywistości.
Disparu wyjrzał zza muru, szukając wzrokiem Papieża. Leżał zza zwalonym pniakiem, zmieniając opróżniony magazynek.
- Biały, spieprzamy stąd! Lecisz!
Po kilku skokach, opadli ciężko obok Kurlenko. Ten zaskoczony, spojrzał na nich.
- Lekko spieprzyłem.. Odezwał się.
- Nie mam za złe. Odparł Olivier.
- Kur... Kolejny głupi tekst Białego przerwała, podrzucająca ziemie seria.
- Jakieś plany, na dziś Kurlenko? Krzyknął Disparu.
- Bierzemy tego okrąglaka, tylnym wejściem! Biały osłaniaj! Krzyknął i zerwał się w stronę bunkru Papież.
Uwielbiam te przedyskutowane i wspólnie podejmowane plany.
- Czekaj na mnie! Aebly pobiegł za Papieżem.
Kilka sekund obaj oparci plecami o bunkier, ciężko dyszeli. Za chwilę dołączył do nich Biały, wyklinając.
- Zrobimy to tak! Biały od frontu dasz dwie serie do środka bunkra! Tylko, kurwa dwie, bo nas rozpieprzysz!
Nazi znów uśmiechnął się głupio.
Jasne, rozwal nas. To ci chodzi bo tej głowie, co? Pieprzona rdzewiejąca płytka.
- Ja i Disparu wejdziemy od tyłu i dobijemy resztę!
Przestawienie karabinów na ogień ciągły było wystarczającą odpowiedzią.
Kolejne kilka skoków i znajdowali się przy wejściu do bunkra. Ze środka dobiegały szczęk broni i krzyki.
Właściwie to czemu oni zaczęli pierwsi strzelać?
Papież zza winkla wpatrywał się w ciemność, rozświetlaną błyskami w środku. Dwie za długie serie i krzyki rannych były sygnałem. Kurlenko szybkim skokiem zniknął w ciemności.
Olivier rzucił się, wprost w ciemność zaraz za towarzyszem.
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 10-11-2008 o 08:14.
Lost jest offline