Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2008, 12:36   #508
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem

Nie spoglądał na rany, nie mógł patrzeć. Uczepił się tej jednej nieracjonalnej koncepcji snu.
To nie możliwe-myślał-Sen. Obudzić się.
Rzeczywistość z każdą chwilą podkopywała złudne fundamenty nadziei, aż na końcu nie pozostało nic. Musiał zmierzyć się z prawdą i nie zwariować. Drżącą ręką powoli odciągał koc. Z każdym ruchem ociągał się, nie chcąc widzieć nic więcej, lecz prawda była nieunikniona. Maureen nie było wśród żywych.

Ujął w ramiona ciało ukochanej, ściskał zimne dłonie. Ich chłód parzył, ranił duszę, przypominał.
Łzy popłynęły bezwiednie. Strumieniem, za wszystkie żale skrywane pod zaporą zobojętnienia, za ten największy z nich, którego teraz doświadczył. Śmierć poruszyła w nim ocean uczuć. Zamiast wojownika, przy ciele klęczał mały chłopiec, niewinny, delikatny, nie potrafiący ogarnąć doznanej krzywdy.
-Nieeee!-krzyk rozdarł gardło chłopca i stał się całym światem. Wyrazem bólu, rozpaczy.
Długo trzymał w objęciach najukochańszą istotę, długo jęczał modlitwy, prośby, złorzeczenia do wszystkich znanych bogów. Za jej życie oddałby własne, a gdy teraz nie miał możliwości, poczucie winy i bezsilności zżerało go od środka.
 
Glyph jest offline