Zza lady wychylił się starszy, chudy, lekko łysawy, widać zmęczony mężczyzna. Ubrany był w lekko brudny, łatany kilkakrotnie fartuch. Widać nieźle znoszony... Spojrzenie miał mętne, smutne ale w głębi było widać iskierkę nadziei na lepsze dni. Wytarł ręce w jakąś szmatę i odchrząkną. - Cóż, jedyne co mogę szanownemu elfowi podać, to woda. Przykro mi, ale od zakończenia bitwy ciężko u nas z pożywieniem... - Mówiąc to widać było zakłopotanie i bezradność.
__________________ pomiędzy niebem a piekłem jest królestwo pana... czyli moje... |