|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-11-2008, 00:11 | #1 |
Reputacja: 1 | [Sesja] Przez ostępy Drakwaldu Miasteczko Untergard zostało założone przed mniej więcej stu laty. Początkowo wieśniacy zbudowali małą wioskę na zachodnim brzegu rzeki i mimo wielu przeciwności, udało im się przeżyć. Powoli wioska zaczęła się rozwijać. Wkrótce osada zmieniła się w miasteczko, które w końcu rozszerzyło się też na zachodnią stronę rzeki. Mieszkańcy Untergardu zwieźli kamienie ze wzgórza na południu i wybudowali szeroki most, który połączył obie części miasta. W ciągu niemal dwóch pokoleń wioska wygnańców stała się ważnym ośrodkiem handlowym. Most był jedyną przeprawą na południe od Grimminhagen i miasto stało się naturalnym punktem postojowym dla spływających rzeką barek kupieckich. Pewnej nocy Khazrak wódz zwierzoludzi z Drakwaldu i śmiertelny wróg Todbringera, przypuścił niespodziewany atak na miasto. Zwierzoludzie wdarli się na mury, przebili do środka i całkowicie opanowali wschodnią część miasteczka. Obrońcy zebrali się na moście i rozpoczęła się dziewięciodniowa walka o Untergard. Walczących wspomagały setki imperialnych żołnierzy i krasnoludzkich sprzymierzeńców. Most stał się miejscem niewiarygodnej rzezi. Atak został powstrzymany. Khazark zniszczył wschodnią połowę miasta i zabrał swoje oddziały na północ. Mieszkańcy miasteczka zaczęli odbudowywać swoje domy. Wschodnia część miasta była całkowicie zrujnowana, Na pewien czas trzeba było opuścić tamtejsze dzielnice. Ludność Untergardu, wraz z wieloma uchodźcami z okolicznych osad, zabrała się do mozolnej pracy. Brakowało ludzi do grzebania poległych. Po kilkunastu dniach gnijące zwłoki doprowadziły do wybuchu zarazy, która zdziesiątkowała ocalałych z wojennej pożogi. Populacja Untergardu zmniejszyła się do obecnie 75 osób, głównie chłopów i mieszczan. Oprócz swoich normalnych zajęć, każdy z mieszkańców przez kilka godzin dziennie pełni straż na murach i palisadzie nad rzeką. W mieście został wprowadzony stan wojenny, zarządzony przez kapitana straży miejskiej Gerharda Schillera. *** Karczma w Untergardzie. Za o oknami szaro, ponuro, a do tego leje. Na wprost od wejścia, przy ścianie stoi prowizoryczna lada a w koncie pomieszczenia kilka pustych beczek, zapewne po piwie. Po drugiej stronie są schody które prowadzą na piętro, gdzie znajduje się kilka pokoi sypialnych. Na środku stoją cztery stoliki przy których siedzi kilku mieszkańców, którzy chcą zapomnieć choć na chwilę, o ponurej przeszłości. Drzwi do karczmy otworzyły się i w progu stanęły cztery zakapturzone i przemoczone postacie. Świece, które i tak słabo oświetlały pomieszczenie lekko przygasły a czwórka obcych usiadła przy jedynym wolnym stoliku. Między tajemniczą czwórką zaczęło się słyszeć szepty których część przerodziła się w imiona, Rufus, Roger, Snorii i Darkave. Wtedy staruszek, jeden z mieszkańców siedzący przy ścianie wstał i intensywnie gestykulując zaczął mówić do całego zgromadzenia. -W dzieciństwie słyszeliście pewnie opowieści o Wielkiej Wojnie z Chaosem. Historia Magnusa Pobożnego i jego zwycięstwa nad armiami Chaosu jest powszechnie znana. Chociaż w ciągu 200 lat, jakie upłynęły od tamtej pory, nie brakło wojen i zagrożeń, Imperium nigdy wcześniej nie stało w obliczu takiego niebezpieczeństwa. Archon, Władca Chaosu, zaatakował Imperium, Wiodąc pięć potężnych armii. Z Pustkowi Chaosu wyruszyły hordy mutantów, koszmarnych potworów i ogarniętych obłędem czarnoksiężników. Biczownicy i wróżbici głosili, że oto nadszedł kres ludzkości. Łatwo było w to uwierzyć, gdy hordy najeźdźców plądrowały i paliły wszystko na swojej drodze, pustosząc północne prowincje Imperium... Starzec przerwał na chwilę spoglądając na zaciekawionych słuchaczy, poczym zaczął opowiadać dalej. – W ciągu kilku ostatnich miesięcy słyszeliście niezliczone opowieści. Ludzie powiadają że Sigmar znów stąpa po ziemi. Podobno armia wilków zaatakowała Kislevskie miasto Erengard. Dawni bohaterowie powstają z grobów, by bronić Imperium. Ludzie zapewniają, że pod Middenheim odniesiono wielkie zwycięstwo. Mówi się, że w Talabheim szaleje zaraza... Możecie wierzyć tylko w to, co sami widzieliście. Gdy mężczyzna kończył już opowiadać drzwi znów stanęły otworem i weszło dwóch Elfów którzy rozglądali się szukając wolnego miejsca by spocząć.
__________________ pomiędzy niebem a piekłem jest królestwo pana... czyli moje... |
09-11-2008, 12:18 | #2 |
Reputacja: 1 | Docierając do Untergardu Darkave nie mógł uwierzyć jak miasto zostało zniszczone podczas wojen.Po dotarciu do karczmy rozgościł się usiadł do stolika wraz z trzema innymi nieznajomymi.Po czym wysłuchał opowieści jakiegoś starca był bardzo zszokowany jego opowieścią.Zamyślił się przez chwilę po czym wrócił do rozmowy z nieznajomymi Nazywam się Darkave z Hochlandu jestem gladiatorem to tyle co powinniście na razie o mnie widzieć reszta jest nieważna. Zamilkną i czekał na odzew towarzyszy.
__________________ Black metal Dimmu Borgir,Cradle of Filth Death metal In Flames,Slayer,Paradise Lost Heavy metal Disturbed,Slipknot,System of a Down Budujesz faszyzm przez nie tolerancję!!! |
09-11-2008, 14:00 | #3 |
Reputacja: 1 | "Umarli nie wstają z grobów...-pomyślał Rufus-zatłukłem w życiu masę ludzi i nie zdarzyło mi się żeby któryś umrzyk wstał i chciał się poskarżyć..." Rufus spojrzał na staruszka. "Po całym tym gównie o którym mówił ten dziad nie zostało mu pewnie wiele... Jeżeli zima zastanie ich w takim stanie jak teraz to nikt nie będzie miał litości dla takich jak on...Przeżyją tylko najsilniejsi...Kiedy masz do wykarmienia tuzin gęb wybierasz te które mogą Ci coś zaoferować, co może dać Ci stary gaduła? Ta dwójka...Kiedyś o nich słyszałem. W Marienburgu...mają swoją dzielnice. Ostre uszy, szczupłe mięso na kościach i delikatne rysy twarzy. Ef? Enlf? Elf...tak je nazywano. Stary Anrulf opowiadał mu kiedyś o elfach. Oprawca mówił że zadbany przedstawiciel tej rasy może dać takiemu człowiekowi jak on masę radości." Rufus zmierzył najbliższego elfa wzrokiem "Gładka skóra. Ciało nie trawione przez chorobę. Doskonałość. Nawet Ci tutaj roznosili naokoło siebie specyficzne uczucie...Dumę?" Rufus rozejrzał się ponownie po knajpie. "To miejsce przypomina cmentarz. Paru ludzi próbujących przeżyć za wszelką cenę. Spotkałem w swoim życiu setki takich. Błagających o litość i kolejne sekundy wraków których jedynym marzeniem jest szybka śmierć. Ludzka natura była dziwna. Człowiek któremu obetniesz stopę i wyrwiesz rękę będzie błagał o litość jednak kiedy spojrzysz w jego oczy zobaczysz że pod czającym się w jego oczach przerażeniem skrywa się pragnienie życia... Powinienem się stąd wynieść, jak najszybciej." "Człowiek siedzący obok wypowiedział jakieś słowa. Darkave? Gladiator? Znał tych ludzi... Mieli pecha. Za parę koron ludzie obstawiali sztukę mięsa która walczyła dla nich przynosząc im chwile radości lub ginąć. Dla niektórych ludzi nie było lepszej rozrywki niż krew wsiąkająca w piach. Ci ludzie byli kupcami, szlachcicami, dobrymi ludźmi którzy na co dzień stanowili przykład wzorowego ojca i obywatela.... Powinienem się napić" Rufus wstał i ruszył w stronę karczmarza. |
09-11-2008, 19:03 | #4 |
Reputacja: 1 | Lilawander na maga raczej nie wyglądał. Podróżny płaszcz i reszta ekwipunku sugerowała raczej myśliwego bądź zwiadowcę. Buzdygan przy pasie i zwykły podróżny strój nie należały bowiem do magowskich standardów. Miał przy pasie torbę ale i ona nie wyróżniała się niczym. Nosił też ze sobą łuk. Lilawander był morskim elfem, kolor skóry, wygląd uszu oraz drobne, subtelne różnice w anatomii między rasą leśną a morską były z łatwością rozpoznawalne przez elfy, inne rasy mogły już mieć z tym problem. Po wejściu do karczmy rozejrzał się za wolnym miejscem po czym wraz z Aderem udał się w stronę wolnego stołu. - Karczmarzu piwa i jadła, no chyba że masz tu jakieś wino? - ostatnie rzucił jakby z niedowierzaniem, ludzie gustowali w piwie i mocniejszych trunkach. - Chyba zamówimy też nocleg. Przydałoby się wypocząć. Zwrócił się do towarzysza. Elf zlustrował siedzących w karczmie ludzi. Zauważył, że i oni (elfy) są obiektem zaciekawionych spojrzeń. Był już do tego przyzwyczajony. Nie zamierał jednak przysiadać się czy zaczynać rozmowy, zdążył już ponać wrodzony rasizm ludzi. Nie miał powodów przypuszczać by ci tutaj czymś się różnili. |
10-11-2008, 19:20 | #5 |
Reputacja: 1 | Zza lady wychylił się starszy, chudy, lekko łysawy, widać zmęczony mężczyzna. Ubrany był w lekko brudny, łatany kilkakrotnie fartuch. Widać nieźle znoszony... Spojrzenie miał mętne, smutne ale w głębi było widać iskierkę nadziei na lepsze dni. Wytarł ręce w jakąś szmatę i odchrząkną. - Cóż, jedyne co mogę szanownemu elfowi podać, to woda. Przykro mi, ale od zakończenia bitwy ciężko u nas z pożywieniem... - Mówiąc to widać było zakłopotanie i bezradność.
__________________ pomiędzy niebem a piekłem jest królestwo pana... czyli moje... |
10-11-2008, 21:07 | #6 |
Administrator Reputacja: 1 | [Roger to 28-letni mężczyzna o opalonej, pozbawionej zarostu twarzy i nieco niesfornych blond włosach. Jest wysoki i dość dobrze zbudowany. Ma na sobie brązowe spodnie z koźlęcej skóry, wysokie, skórzane buty, skórzaną kurtę i kaftan kolczy. Uzbrojony jest w miecz i kuszę oraz tarczę pozbawioną jakichkolwiek ozdób. Uzupełnienie stroju stanowi plecak i szary płaszcz z kapturem.] - Ciepło i sucho - te słowa wypowiadam szeptem, z odrobiną zdziwienia, do wchodzących ze mną do karczmy. - Witam - dodaję nieco głośniej, skinieniem głowy witając wszystkich obecnych. - Piękna pogoda - mówię. W głosie brzmi lekka ironia. Rozglądam się po izbie, usiłując w niezbyt dobrym świetle świec dostrzec, jacy ludzie zgromadzili się pod dachem. Oraz zorientować się, gdzie, w razie konieczności, można znaleźć zapasowe wyjście... Ściągam kaptur i przegładzam lekko wilgotne włosy, a potem idę w stronę wolnego stołu. Na razie nie zamawiam nic, nie chcąc przeszkadzać staruszkowi, który właśnie zabrał się za opowiadanie. Ściągam za to płaszcz i przewieszam go przez oparcie krzesła. Potem biorę do ręki kuszę i siadam. Sprawdzam, czy nadmiar wilgoci nie wpłynął źle na różne elementy mechanizmu. "Ciekawe, czym dysponuje kuchnia. Jeśli aprowizacja jest tak kiepska, jak stan miasteczka, to padniemy z głodu." Słysząc odgłos otwieranych drzwi spoglądam w stronę wejścia. "Elfy... Kiedyś miałem z takimi do czynienia. W chwili, gdy przestawały zadzierać nosa, stawały się całkiem niezłymi kompanami. Ciekawe, czego tu szukają..." Nie mam jednak zamiaru wypytywać. Wstaję i w ślad za Rufusem ruszam w stronę kontuaru. Wzdycham ciężko, gdy pada odpowiedź barmana. - Niech to... - mówię. - Nikt w okolicy nie dysponuje niczym do jedzenia? - upewniam się. - To jak wy żyjecie? - zadaję retoryczne pytanie. Po barmanie widać, że mieszkańcy miasteczka faktycznie ledwo żyją. - Mam nadzieję, że ta woda jest czysta - mówię. - Jeśli tak, to dla mnie pełen kufel... |
10-11-2008, 21:47 | #7 |
Reputacja: 1 | Widzę jak Rufus i Roger zbliżają się do karczmarza by coś zamówić lub czegoś się dowiedzie.Wstaje od stołu przy którym zostaje tylko Snorii zdejmują kaptur z głowy gładząc się po krótkich ciemnoblond włosach kieruję się w stronę baru gdzie przed chwilą dotarli dwaj kompani.Odziany w czarny płaszcz z kapturem z pod którego wystaje kaftan kolczy.Na pasie przytroczony korbacz i puklerz zaś na plecach plecak z kocem.Po czym mówię. -Może w mieście znajdziemy coś ciekawszego lub na głównym placu co wy na to.
__________________ Black metal Dimmu Borgir,Cradle of Filth Death metal In Flames,Slayer,Paradise Lost Heavy metal Disturbed,Slipknot,System of a Down Budujesz faszyzm przez nie tolerancję!!! Ostatnio edytowane przez Mrowa666 : 10-11-2008 o 21:51. |
10-11-2008, 23:25 | #8 |
Reputacja: 1 | - Cóż, jedyne co mogę szanownemu elfowi podać, to woda. Przykro mi, ale od zakończenia bitwy ciężko u nas z pożywieniem... - Mówiąc to widać było zakłopotanie i bezradność. Elf wzruszył ramionami na słowa karczmarza. - W takim razie nocleg proszę dla mnie i mojego towarzysza. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko abym skorzystał z kuchni? Podgrzeję i przyrządzę jakoś swoją żywność, zawsze będzie to lepiej smakować. Wodę powinieneś dorzucić za darmo do noclegu który wykupuję, nie mów że musicie sprowadzać wodę do miasta?? Elf czekał na zgodę karczmarza aby mógł przyrządzić sobie prowiant. "Właściwie to przygotuję też Aderowi. Podgrzany posiłek zawsze smakuje lepiej.” Elfowi szkoda było karczmarza, jednocześnie nie mógł zrozumieć dlaczego ktoś kupuje wodę, ze zdziwieniem spojrzał na człowieka który dawał się rabować zamawiając kufel. Elf pociągnął łyka wina z podróżnego bukłaka, liczył, że uzupełni tu zapasy, wyglądało jednak na to, że może tylko o tym pomarzyć. -Może w mieście znajdziemy coś ciekawszego lub na głównym placu co wy na to. Odezwał się jeden z ludzi, elf rozumiał przez to, że cała siedząca obok banda nie miała nic do roboty. „Mogli by się przydać w przedostaniu się do lasu…kaftany kolcze pewnie noszą nie od parady” Elf zastanawiał się czy stać go było na ich usługi, jednak postanowił ze wszystkim poczekać. „Jak nie znajdą niczego ciekawego lub dobrze płatnego to chętniej przystaną na moją propozycję.” |
11-11-2008, 00:01 | #9 |
Reputacja: 1 | [Widzicie wysokiego, krzepkiego mężczyznę. Brzydko zrośnięta blizna ciągnąca się od lewego kącika ust do lewego ucha nadaje jego twarzy wyraz smutku i brzydoty. Włosy są ścięte krótko i niedbale jednak z powodu swojego rudego koloru rozróżniacie ich barwę z daleka. Nie pamiętacie żebyście widzieli kiedyś tego mężczyznę uśmiechniętego. Jest ubrany w czarną skórznie przepasaną na klamrze pasem z klamrą. Na nogach nosi brązowe podkute buty a przy pasie drewnianą okutą na końcu metalem pałkę. ] Woda...-mówię do siebie po cichu "Nie ma tu niczego w czym mógłbym utopić smutki" Podchodzę do stołu przy którym siedziałem, zabieram tobołek i wychodzę na dwór. |
11-11-2008, 11:57 | #10 |
Reputacja: 1 | Dużo już czasu minęło od wydarzeń przeszłości ale nadal tamte straszne dla Snoriego dni nie odeszły z jego pamięci. I chociaż przestał się on niczego bać i starał nie przebierać w przeciwnikach to upragniona śmierć go nie dosięgła, a jego wędrówka zapędziła go z dala od domu od pięknego i potężnego miasta Kislev. Dużo się zmienił także kislevczyk od tamtych dni młodości, jego niegdyś drogie ubrania zmieniły się w stertę szmat, bronie trochę stępiały chociaż w rękach Kozaka nadal były śmiertelną bronią. Niegdyś lśniące rude włosy wyblakły a w jego niegdyś rozbieganych i szczęśliwych oczach zagościła żądza śmierci i rzezi. W takim pięknym jak na te strony dni trafił on do miasteczka gdzieś w Imperium. Pierwsze na co zwrócił uwagę to ruiny i zabudowania obronne, Szykuje sie na bitwę, może to w końcu będzie ta bitwa?!pomyślał trochę bardziej wesoły, a potem wstąpił do karczmy. Zasiadł tam do stolika z innymi podróżnymi, gdy już miał wstać do baru stary bajarz zapewne rozpoczął swoją opowieść:W dzieciństwie słyszeliście pewnie opowieści o Wielkiej Wojnie z Chaosem. Historia Magnusa Pobożnego i jego zwycięstwa nad armiami Chaosu jest powszechnie znana. Chociaż w ciągu 200 lat, jakie upłynęły od tamtej pory, nie brakło wojen i zagrożeń, Imperium nigdy wcześniej nie stało w obliczu takiego niebezpieczeństwa. Archon, Władca Chaosu, zaatakował Imperium, Wiodąc pięć potężnych armii. Z Pustkowi Chaosu wyruszyły hordy mutantów, koszmarnych potworów i ogarniętych obłędem czarnoksiężników. Biczownicy i wróżbici głosili, że oto nadszedł kres ludzkości. Łatwo było w to uwierzyć, gdy hordy najeźdźców plądrowały i paliły wszystko na swojej drodze, pustosząc północne prowincje Imperium... Starzec przerwał na chwilę spoglądając na zaciekawionych słuchaczy, po czym zaczął opowiadać dalej. – W ciągu kilku ostatnich miesięcy słyszeliście niezliczone opowieści. Ludzie powiadają że Sigmar znów stąpa po ziemi. Podobno armia wilków zaatakowała Kislevskie miasto Erengard. Dawni bohaterowie powstają z grobów, by bronić Imperium. Ludzie zapewniają, że pod Middenheim odniesiono wielkie zwycięstwo. Mówi się, że w Talabheim szaleje zaraza... Możecie wierzyć tylko w to, co sami widzieliście. Prawdę powiada starzec może to nie jakiś bajarz a jeno wróżbita, trzeba z nim będzie mi potem pomówić o tamtych dniach. pomyślał w trakcie słuchania opowieści. Zaraz po tym jak mężczyzna kończył już opowiadać drzwi znów stanęły otworem i weszło dwóch Elfów którzy rozglądali się szukając wolnego miejsca by spocząć. Elfy, Thorek kiedyś opowiadał o tych zdradzieckich szumowinach którym nie wolno ufać.gdy jeszcze rozmyślał na temat elfów odezwał się jeden z podróżnych który siedział przy stoliku: Nazywam się Darkave z Hochlandu jestem gladiatorem to tyle co powinniście na razie o mnie widzieć reszta jest nieważna. po czym odezwał się następny: Ciepło i sucho wypowiedział szeptem, z odrobiną zdziwienia drugi podróżny: Witam dodał nieco głośniej, skinieniem głowy witając wszystkich obecnych. Piękna pogoda powiedział. W jego głosie brzmiała lekka ironia, po czym ruszył w stronę szynkwasu wraz z trzecim podróżnym, chwile tam stali koło elfów! Po chwili ciszy odezwał się Darkave: Może w mieście znajdziemy coś ciekawszego lub na głównym placu co wy na to? Musieli niczego nie dostać, widocznie sytuacja w miasteczku była bardzo nie dobra, może to i dobry pomysł rozejrzeć sie po miasteczku? zapytał sam siebie, po czym chętnie ruszył za wychodzącym z karczmy podróżnym.
__________________ "because, if you confess with your mouth that Jesus is Lord and believe in your heart that God raised him from the dead, you will be saved." Rom 10:9 |