Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2008, 20:07   #6
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
[Roger to 28-letni mężczyzna o opalonej, pozbawionej zarostu twarzy i nieco niesfornych blond włosach. Jest wysoki i dość dobrze zbudowany. Ma na sobie brązowe spodnie z koźlęcej skóry, wysokie, skórzane buty, skórzaną kurtę i kaftan kolczy. Uzbrojony jest w miecz i kuszę oraz tarczę pozbawioną jakichkolwiek ozdób. Uzupełnienie stroju stanowi plecak i szary płaszcz z kapturem.]

- Ciepło i sucho - te słowa wypowiadam szeptem, z odrobiną zdziwienia, do wchodzących ze mną do karczmy. - Witam - dodaję nieco głośniej, skinieniem głowy witając wszystkich obecnych.

- Piękna pogoda - mówię. W głosie brzmi lekka ironia.

Rozglądam się po izbie, usiłując w niezbyt dobrym świetle świec dostrzec, jacy ludzie zgromadzili się pod dachem. Oraz zorientować się, gdzie, w razie konieczności, można znaleźć zapasowe wyjście...
Ściągam kaptur i przegładzam lekko wilgotne włosy, a potem idę w stronę wolnego stołu.
Na razie nie zamawiam nic, nie chcąc przeszkadzać staruszkowi, który właśnie zabrał się za opowiadanie.
Ściągam za to płaszcz i przewieszam go przez oparcie krzesła. Potem biorę do ręki kuszę i siadam. Sprawdzam, czy nadmiar wilgoci nie wpłynął źle na różne elementy mechanizmu.

"Ciekawe, czym dysponuje kuchnia. Jeśli aprowizacja jest tak kiepska, jak stan miasteczka, to padniemy z głodu."

Słysząc odgłos otwieranych drzwi spoglądam w stronę wejścia.

"Elfy... Kiedyś miałem z takimi do czynienia. W chwili, gdy przestawały zadzierać nosa, stawały się całkiem niezłymi kompanami. Ciekawe, czego tu szukają..."

Nie mam jednak zamiaru wypytywać.
Wstaję i w ślad za Rufusem ruszam w stronę kontuaru. Wzdycham ciężko, gdy pada odpowiedź barmana.

- Niech to... - mówię. - Nikt w okolicy nie dysponuje niczym do jedzenia? - upewniam się. - To jak wy żyjecie? - zadaję retoryczne pytanie.

Po barmanie widać, że mieszkańcy miasteczka faktycznie ledwo żyją.

- Mam nadzieję, że ta woda jest czysta - mówię. - Jeśli tak, to dla mnie pełen kufel...
 
Kerm jest offline