[Widzicie wysokiego, krzepkiego mężczyznę. Brzydko zrośnięta blizna ciągnąca się od lewego kącika ust do lewego ucha nadaje jego twarzy wyraz smutku i brzydoty. Włosy są ścięte krótko i niedbale jednak z powodu swojego rudego koloru rozróżniacie ich barwę z daleka. Nie pamiętacie żebyście widzieli kiedyś tego mężczyznę uśmiechniętego.
Jest ubrany w czarną skórznie przepasaną na klamrze pasem z klamrą. Na nogach nosi brązowe podkute buty a przy pasie drewnianą okutą na końcu metalem pałkę. ]
Woda...-mówię do siebie po cichu
"Nie ma tu niczego w czym mógłbym utopić smutki"
Podchodzę do stołu przy którym siedziałem, zabieram tobołek i wychodzę na dwór. |