Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2008, 16:16   #22
Wissereth
 
Wissereth's Avatar
 
Reputacja: 1 Wissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodze
Vanyred


No i zaczyna się pomyślał elf słysząc niekończące się "za dodatkową opłatą", jeżeli zgodziłby się na warunki gospodarza najpewniej jego sakiewka opustoszałaby drugiego dnia pobytu. Oczywiście go nie winił w końcu nie prowadził przytułku dla bezdomnych tylko interes mający przynieść zysk, co nie znaczyło że ten elf da się oskubać bez walki. Więc jaką cenę za tygodniowy pobyt w twym zacnym przybytku proponujesz gospodarzu? Spytał elf odkładając swój kubek w którym brakowało tylko łyka napoju, zdecydowanie o lyk za dużo...
-Cóż, powiedział satyr lekko zmieniając ton wypowiedzi. -Za pokój dla tak szlachetnego pana wraz z odpowiednim wyżywieniem będzie to 2 sztuki złota dziennie a więc po podliczeniu za ten tydzień będzie to 16 sztuk złota. zakończył z uśmiechem.
-Wybaczcie gospodarzu ale chyba się nie zrozumieliśmy, rzekł mag spokojnie doskonale wiedząc jak się gra w tą grę. -Nie chcę kupić mieszkania lecz wynająć pokój na tydzień i to płacąc z góry okrągłymi, nie poobcinanymi na brzegach monetami których nie dotknęli jeszcze tutejsi fałszerze. Jestem przekonany że w zupełności wystarczy pięć srebrników na dwa dni pobytu w zwykłym prostym pokoju z łóżkiem, lampką i jakimś stołkiem.
-Ależ szanowny panie! Sapnął Satyr. -Ktoś wprowadził cię w błąd rozmyślnie zaniżając ceny jakie w mej gospodzie pozwalają mi ledwo wiązać koniec z końcem, ale poszedłbym z torbami jeżeli zgodziłbym się na mniej niż 15 srebrników dziennie!
-Zgodzę się łaskawy Satyrze jeżeli mówisz tu o cenie za dwa dni. Odparł raźno elf.
-Ależ paniczu! W tym przybytku nie obrażałbym was kwaterą o standardzie godnym tak niskiej ceny, rozumiem jednak, że możecie pragnąć panie wytchnienia od zgiełku miasta więc ośmielę się zaproponować nieco mniejszą lecz równie przytulną kwaterę za jedyne jedną złotą monetę za dzień razem z trzema zwykłymi posiłkami.
-Nie wiem naprawdę gospodarzu, wybrałem twoją karczmę ze względu na szacunek i przyjaźń jakie żywię dla twego rodzaju, jednak chyba będę musiał zobaczyć czy może twoi szanowni konkurenci nie znaleźliby dla mnie pokoju za rozsądniejszą cenę, niższą o na przykład sztukę srebra?
-Zaprawdę rzekł Satyr -smutny byłby to dzień w którym Kraxus Tenebra nie przyjąłby pod swój dach porządnej duszy z powodu jednej srebrnej monety na dzień którą mógłby odpuścić w imię przyjaźni. Rzekł wyciągając dłoń w stronę elfa z błyskiem uznania ale i rozbawienia w oczach. Najwyraźniej targowanie się sprawia mu taką radość jak sam interes, pomyślał elf ściskając prawicę swego nowego gospodarza.
-A więc 9 srebrnych monet dziennie za pokój i trzy posiłki, płacę za tydzień z góry więc 7 złotych monet i dwie srebrne. Trzeba to uczcić, napij się ze mną panie rzekł elf kładąc na blat jeszcze jedną złotą monetę, krzepki ten twój trunek wart by uczcić nim zawarcie nowej przyjaźni powiedział z uśmiechem mag. To wywołało salwę zwierzęcego rechotu u jego gospodarza
-Ha! To dobre młodzieńcze, udałeś mi się. Czemu nie, napiję się z tobą. Ale uważaj bo to naprawdę podstępny napój, wiem bo sam go warzyłem! Lekkie przeciąganie głosek przez Kraxusa Tenebrę nie przeszkadzało Vanyredowi, po chwili rozmowy na temat podatków i haraczy oraz ciężkiego życia w mieście zorientował się że przyzwyczaił się do tej maniery. Wypytał karczmarza o sklepy w okolicy oraz o jego zdanie na temat organizowanej w dżunglę wyprawy na gobliny, skosztował kurczaka dzieląc się posiłkiem z Tsu. Po czym udał się do łaźni. Łaźnia parowa była niedużym pokoikiem bez okien, wyjąwszy dwa niewielkie otwory prawie u sufitu, zbitym z sosnowych bali. Na środku znajdowało zagłębienie wysypane kamieniami przypominające szary gruz. -No proszę „alchemiczny żar” pomyślał elf substancja rozgrzewająca się pod wpływem wilgoci, ciekawy pomysł, czyżby Kraxus sam na to wpadł czy może to powszechna sztuczka? Nieopodal drzwi stała konwia z zimną wodą, zapewne do polewania żaru i opłukania się po skorzystaniu z łaźni. Po wygrzaniu się w parze i spłukaniu chłodną wodą przebrał się w zapasowe ubranie o dziwo prawie nie pokryte sierścią jego łasicy i ruszył do gospody „Pod złotym lotosem”. Przechodząc przez główną salę zauważył że jego gospodarz rozmawiał z jakąś młodą kobietą, nawet tak nieobeznany młodzieniec jak Vanyred zauważał jej odmienność. Poruszała się z gracją która przyprawiała zawsze dumnego ze swej zręczności maga o kompleksy, a z kilku słów które usłyszał wywnioskował że jest albo aktorką albo brała lekcje dykcji. Nie była stąd, czemu więc wybrała taką karczmę, czyżby również dopiero co tutaj przyjechała? Nie zachowywała się jak szlachcianka ale wyglądała na szlachetnie urodzoną. -Hmm matka wiedziałaby kto to na pierwszy rzut oka, mnie brak jej obycia z dworem, dzięki Bogom. Powiódł wzrokiem za nią gdy oddalała się najwyraźniej do swej kwatery. Machnął ręką Kraxusowi że wychodzi, satyr rozmawiał z jakimś zakapturzonym jegomościem więc tylko skinął głową. Ulice miasta były zatłoczone ale bez trudności, rozpytując się o drogę, dotarł do celu. Budowla robiła wrażenie tak jak i obecny w jej wystroju styl widoczny w każdym szczególe. Po chwili podszedł do jednego ze strażników i powiedział:
-Witam, jestem Vanyred N`althis przybyłem tu s prawie ogłoszenia, czy któryś z panów mógłby powiedzieć mi do kogo powinienem się zgłosić w tej sprawie? Jeden z ochroniarzy otaksował go wzrokiem po czym głębokim głosem rzekł:
-Proszę poczekać zaraz przyślę dla pana przewodnika. Zniknął we wnętrzu karczmy by po chwili wrócić z młodą dziewczyną. Proszę za mną dobry panie rzekło dziewczę i poprowadziło elfa,najwyraźniej pomieszczeniami dla służby, do komnaty w której poprosiła go o zaczekanie na przyszłego pracodawcę. -Echhh no i to tyle jeśli chodzi o dobre wrażenie, pomyślał elf wspominając trasę którą wybrała jego przewodniczka, -albo chcą zachować tajemnicę ze względu na przyszłego pracodawcę albo po prostu nie chcieli obrzydzać moim widokiem dnia gościom tego przybytku. ~Lepiej być w cieniu Bracie~ przesłała mu myśl Tsu ~to nie jest nasz teren lepiej nie rzucać się w oczy.~ Trudno było odmówić prawdy słowom jego chowańca, Vanyred zdecydowanie nie chciałby urazić jakiegoś wpływowego jegomościa a przecież wiadomo było że w tym mieście mogło się to skończyć naprawdę nieprzyjemnie. Po chwili jego przewodniczka znowu pojawiła się w pokoju prowadząc Draewa który najwyraźniej również przybył tu w sprawie pracy!
-Witam jestem Vanyred N`althis, powiedział elf uspokajając się że w tym mieście jest miejsce dla prawie każdej rasy i nie ma potrzeby reagować zbyt gwałtownie -jak rozumiem wy panie również przybyliście tu w sprawie ogłoszenia? W tym momencie Służąca wróciła z pieczonym bażantem w buraczkach i butelką wina, po jej wyjściu zapadła nieco niezręczna cisza przerywana tylko sapnięciami Tsu węszącej bażanta...
 
Wissereth jest offline