Wątek: Ia Drang 1965r.
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2008, 20:19   #60
Gwena
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
1550 ETA
LZ Albany

Ogień nacierających przygwoździł wszystkich do ziemi. Ski padł obok kapitana do leju po pocisku z Falcon, tym samym pocisku który o mało ich nie zabił kilkanaście minut temu.
Oszczędnie gospodarował swoim AK47 wysyłając po 2-3 pociski w kierunku zbliżających się sylwetek. Pojawiały się one z gęstej trawy nieraz dopiero kilkanaście metrów przed linią obrony.
Gdy zużył drugi magazynek, a kapitan właśnie nie rozmawiał z nikim przez radio odezwał się:
- Sir, 150 yardów za nami na brzegu dżungli jest wzgórek, jakby wywalić kilka drzew z przedpola byłoby dobre stanowisko dla M60 i snajperów, stąd przez tą cholerną trawę widać żółtków dopiero w ostatniej chwili, zaleją nas jak ich nie przygwoździmy. Mam jeszcze kilka sznurów do wycinki drzew.
Odpowiedź kapitana Winstona była zwięzła:
- OK, jak przygotujecie zgłoście się, a wyśle sekcję M-60. Tylko szybko!

Stefan pociągnął dłuższą serią po trawie przed sobą, poderwał się i krzyknął:
- Troy, Slo skokami za mną!
Obaj oderwali się od zwalonego drzewa za którym się kryli i ruszyli za Stefanem w kierunku dżungli. Pociski gwizdały dość wysoko nad głowami, na szczęście trawa przeszkadzała również Wietnamczykom, którzy chyba strzelali by przygnieść Amerykanów, a nie celując w konkretne cele. Po kilkunastu sekundach byli już w dżungli. Tam Stefan wyjaśnił im stojące przed nimi zadanie.
- Troy, wybierz najlepsze miejsce na M-60, tak by przygnieść vietów na przedpolu, i powiedz które drzewa wypierniczyć. Slo pomożesz mi z tym gównem - tu wskazał na sznury sapera.

1600 ETA
LZ Albany

Wspięli się na kilkanaście metrów powyżej traw. Pagórek od południowej strony miał dość ostre zbocze. Troy fachowym okiem snajpera szybko wybrał zagłębienie pod korzeniami jakiegoś palmowca.
- Wywalcie to, to i tamto - wskazywał po kolei na drzewa - a powinno być dobrze.
Stefan i Slo zaczęli od najwyżej położonego. Było potężne, więc Stefan zdecydował o użyciu aż trzech sznurów. Po chwili drzewo runęło w dół, szczęśliwie łamiąc po drodze jedno z wybranych przez Troya oraz kilka mniejszych. Troy krzyknął do nich, że już prawie OK i by zwalili jeszcze jedno u podstawy pagórka, a sam zajął pozycję strzelecką. Po chwili usłyszeli nad głowami ostry odgłos karabinu snajperskiego. Troy rozpoczął pracę.
Zejście niżej było ciężkie - zwalone drzewa i krzaki tworzyły plątaninę nie do przebycia. Musieli obejść ją bokiem. 2 następne sznury załatwiły trzecie drzewo.
- Jeszcze tamto - dobiegł ich krzyk Troya. Ostatni sznur przełamał je jak zapałkę.
Wspięli się z powrotem na wzgórek, gęstwa krzaków i połamanych drzew zasłaniała najbliższy teren, ale dobrze było widać linię obrony i całą przestrzeń aż po następną ścianę dżungli.

1615 ETA
LZ Albany

- Slo, wywołaj kapitana.
Gdy po chwili zgłosił się operator Stefan sięgnął po słuchawkę
- Gotowe Sir. Widoczność od linii obrony aż po perymetr, widać drani jak wychodzą z dżungli. Miejsca dość na kilka M-60, jeden snajper już swoje robi.
 
Gwena jest offline