Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2008, 10:11   #28
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Jerzy Andrzej GÅ‚odowski h. Przeginia


Imć Jerzy Andrzej Głodowski nie zawsze przedkładał ostrość szabli nad ostrość języka. Tedy i w retoryce się nieco wyznawał. Przed Bogiem i Najświętszą Panną by nie zaprzeczył, iż zawżdy szlachtę wolał przekrzyczeć niż argumenta zbijać niczym sztychy i samemu uwagi wysuwać w przeciwnika celne bijące.

Pił i słuchał. Słuchał i uszom swym nie wierzył. Siwucha i słowa Stepowej Wilczycy podziałały nań niczym wiosenna przeprawa przez Dniepr. Sapnął niczym raniony niedźwiedź. Ni to było oznaka radości bo nie słodycz wypływała z ust tej Dziewki. A może po tak tęgim łyku nabrał za dużo powietrza w siebie i trza je było po prostu wypuścić.

- Jeżeli pytasz czy gniewnym widząc szlacheckie dwory popalone, kobiety pohańbione, dziatki pomordowane, klasztory zbezczeszczone… tak, krew mi się w żyłach gotuje. Czy rozum odbiera, czy zaślepia tak abym nie widział świata? Otóż posłuchaj mnie Mości Panno, nie pytam skąd tyś wiedziała o wielkich sekretach Kreczyńskiego bo to nie moja sprawa. Księgi te arcycenne pewnikiem to jakieś Silva Rerum rodowe. Ale toć to i rzecz normalna, że szlachta księgi w domu ma. A jak rezuny dobywają dworek to i insze sekrety Pana domu poznają niż jego bibliotęczkę ot chociażby cóżesz to jego szlachetna małżonka pod spódnicą chowa! Myślisz, że łgać na mękach będzie aby je ukrócić, a ja myślę, że łże aby ich uniknąć!

- Nie zastanawiasz się czemu czerń miałaby pomagać Wierchuckiemu lubo czemu ów jegomość miałby palić insze dwory i klasztor aby księgi od Kreczyńskich wziąć. Ale może miłość do hultajstwa czy pewność trwogi jakie twe imię w nich wzbudza nieistotnym poprzednie ich uczynki czyni.

To mówiąc do Zaporożca przystąpił. Zdobny kindżał zza pasy wyjął i rozpruł mu pęta.

- Jeżeli Ci mości panno tak blisko do niego, to może idź z nim. Idź, może i do Chmiela zajdziecie. Będziesz mogła pokarać tych co to pomiotem i pohańskim bękartem twoją Maryjkę nazwali. Idź waćpanna, bylebyś się z tymi co mordu na Kreczyńskich się dopuścili tam nie potkała…

Podniósł z ziemi Kozaka za szmaty i cisnął kopniakiem pod nogi Nuszyk. Tako, że jeno pas sukienny, którym ten hajdawery miał obwiązane mu w ręce pozostał. Już miał w bok go rzucić gdy ręką poczuł coś w nim wszyte. Szybko oglądać począł i macać. By po chwili za materiał mocniej szarpnąć. Na trawę posypały się niczym krople deszczu błyszczące przedmioty. Pan Jerzy podniósł jeden. Był to szlachetny kamyk w złoto oprawiony bez dwóch zdań guz. Pewnikiem ze szlacheckiego żupana urżnięty.



Ścisnął go mocniej w garści.

Popatrzył w oczy Tatarzynce... Nic nie rzekł jeno rzucił jej to co znalazł.

Satis verborum
 

Ostatnio edytowane przez baltazar : 12-11-2008 o 14:15.
baltazar jest offline