-Nie mylisz się panie krasnoludzie. Po tym co ostatnio się działo wielu ludzi walczy o byt i nie zawaha się zabić dla kawałka jadła czy grosza, a kto ma takich łapać jeżeli nie my...Lepiej zabić niż dać się powiesić za pajdę chleba.
Spluwam na ziemie.
Zdejmuje rękawice z prawej dłoni i podaje krasnoludowi rękę.
-Klaus Rabe. Dobrze poznać w dzisiejszych czasach towarzysza broni zwłaszcza że trochę czasu spędzimy razem. To nie moja sprawa ale pewnie widziałeś sporo świata skoro zawędrowałeś aż tutaj. Podobno daleko na wschodzie w krasnoludzkich twierdzach twoi bracia biją orków...To prawda że to niemal koniec świata? Walczyłem na wielu frontach, także z orkami jednak nigdy nie dotarłem aż tak daleko...
"Świat jest ogromny...Tylko bogowie wiedzą co skrywają równiny ciągnące się za górami otaczającymi Imperium...Świat jest wielki a życie takie krótkie. Kto wie co skrywają daleki ziemie... Wśród żołnierzy krążyły setki opowieści mówiące o skarbach przywiezionych z dalekich krain które zapewniły prostym żołnierzom dostatni byt do kresu dni...Legendy.
Klaus nie znał nikogo w tym parszywym mieście kto pożyczył by pięć pensów żołdakowi na słowo honoru. Ludzie którzy posiadali pieniądze nie dzielili się z nimi...Pewnie dlatego że kto posiadał pieniądz posiadał władze...A władza dawała możliwości...
Możliwość układów, życia w luksusie, najlepszego bytu... i wysyłania podobnych mu prostaków na śmierć...
"Nigdy nie dorabiałem do mojej roboty ideologii. Wojna to parszywe gówno z którego możesz wyjść tylko dobrze rąbiąc mieczem...chociaż czasami i to nie gwarantowało Ci sukcesu. Jeżeli udało Ci się komuś podpaść to lądowałeś w najgorszym możliwym miejscu żegnając się z życiem...Tylko dlatego że krzywo mrugnąłeś patrząc na jakiegoś pana szlachcica..."
Ostatnio edytowane przez Bishop : 12-11-2008 o 16:12.
|